Imię i Nazwisko: Ethan Sarude
Team: Valor
Pochodzenie: Hoenn
Wiek: 23
Charakter: Mężczyzna, który wiecznie chodzi własnymi drogami. Nie jest wstanie przystosować się do zasad, z którymi się nie zgadza. Osoba bardzo niezależna, starająca się za wszelką cenę postawić na swoim, co często sprowadza na niego większe problemy. Nie wyznaje kompromisów uważając je za przegranie sprawy. Przez to wszystko zadufany w sobie i nie dopuszczający do siebie innych ludzi.
Biografia: Od zawsze Ethan stronił od imprez organizowanych przez szkołę. Tym razem jednak musiał się na niej pojawić, ponieważ miało się wtedy odbyć podsumowanie konkursu literackiego, w którym brał udział. Zbierał się bardzo długo do wyjścia, odwlekając w czasie wyjście. Wiedział dokładnie, że będzie musiał udawać zadowolenie z tego powodu. Kiedy znajdował się na szkolnej auli wyciągnął książkę i zupełnie się w niej zatracił. Tak bardzo, że nie słyszał, gdy padło jego nazwisko. Koleżanka szturchnęła go, a ten jak poparzony podniósł się z miejsca i poszedł na scenę. Przyjął nagrodę i wymienił uściski z ludźmi, których z pewnością więcej już nie spotka. W końcu politycy i samorządowcy pojawiają się i znikają.
Dochodziła godzina 20, a Ethan coraz bardziej się niecierpliwił. W myślach znajdował się w swoim pokoju, rysujący lub czytający. Niestety całe to wydarzenie nie chciało się zakończyć. Dyrektor szkoły znany był z tego, że uwielbiał długie przesiadywanie na tego typu spotkaniach. Co raz raczył gości nieśmiesznymi żartami i anegdotami. W pewnym momencie koncert fortepianowy zakłócił hasał dochodzący z holu. Brzmiało to tak jakby wszystkie okna pękły a szkło rozsypało się na wszystkie strony. Zgromadzeniu ludzie przestali rozmawiać i wszyscy zwrócili swój wzrok na hol. Nic nie dostrzegli i jeden z gości znajdujący się najbliżej wejścia do sali poszedł to sprawdzić. W ciągu kilku sekund wrócił jednak zmieniony, jeżeli można to tak nazwać. Przez drzwi przeleciało tylko jego ciało pozbawione głowy. Jakby ktoś ją wyrwał. Na posadzce pojawiła się błyskawicznie krew, która rozpływała się we wszystkich kierunkach. Ludzie zaczęli panikować i uciekać we wszystkich możliwych kierunkach. Ethana ten widok początkowo sparaliżował i nie mógł zapanować zupełnie nad swoim ciałem. Wśród spanikowanego tłumu dostrzegł kilka postaci, które sprawnie przemykały i atakowały ludzi. Nie był wstanie dostrzec wielu szczegółów. Widział tylko opadające ciała ludzi, których znał. Każdy z nich miał nadszarpnięte gardło, z którego sączyła się nadal krew. Jedna z tajemniczych postaci kierowała się prosto na niego, a ten nadal sparaliżowany nie mógł zrobić żadnego kroku. Gdy postać była już na wyciągnięcie ręki dostrzegł jej potworne uzębienie. Osobnik nie z tego świata rozwarł usta i wyglądał jakby szykował się do ataku. W tym samym momencie ktoś odrąbał mu głowę. Ciało pozbawione głowy utrzymało się jeszcze chwile w pionie po czym runęło na ziemię. Przed sobą ujrzał czarnowłosą kobietę, która wykrzyczała do niego by spierdalał stąd jak najdalej. Rozejrzał się po Sali i ujrzał kolejne osoby posiadające coś na wzór tasaków, które gładko ścinały głowy.
5 lat później
- Czy ty naprawdę jesteś aż tak tępy! Sam bez niczyjej pomocy zapuszczasz się na gniazdo odmieńców!
- Nie wiem o co ci chodzi! Od tygodnia zbieraliście się i nawet nie zastanawialiście się za bardzo nad ruszeniem na ich gniazdo. Matki podmienionych dzieci z dnia na dzień coraz bardziej marniały, a w tutaj siedzieliście jakby nic. To musiałem wziąć to w swoje ręce. Ogień i po sprawie.
- Nie pomyślałeś, że mamy na to zupełnie inny plan?
- Nawet przez myśl mi to nie przeszło. W końcu nie dopuszczacie mnie do swoich rozmówek w gronie tych niby ważniejszych.
- Jak dziecko! Zupełnie jak dziecko! Mieliśmy właśnie trop na alfę, a dobrze wiesz co się dzieje, gdy to właśnie jego się zgładzi.
- Hymn, doskonale wiem. Było mówić, że mam zostawić to. Trudno, jeszcze się uda go znaleźć.
Czarnowłosa kobieta nabrała powietrza w usta i starała się nie wybuchnąć gniewem przed młodym adeptem ich szkoły łowców. Ethan doskonale to widział i starał się jeszcze trochę poddenerwować jednak wtedy do pomieszczenia wszedł postawny starszy mężczyzna z blizną przez całą twarz.
- Rebeka, zostaw nas samych! – powiedział to bardzo dosadnym głosem, w którym dało się wyczuć zdenerwowanie i gniew. Kobieta pokornie wyszła zamykając za sobą drzwi.
- Tego już dość! Koniec! Basta! Po raz kolejny narażasz naszą grupę na niebezpieczeństwo, na zdemaskowanie i ściągnięcie uwagi wszelkich bestii na nas. Nie myślisz rozsądnie tylko chcesz natychmiastowego rezultatu. Jak jesteś w gorącej wodzie kąpany to nie jest miejsce dla ciebie.
- Czekaj! Co chcesz przez to powiedzieć?
- Chyba się domyślasz. Nie jesteśmy w stanie upilnować miasta przed bestiami i jeszcze ciebie przed samym sobą. Dziś rano spotkałem się z Najwyższą Radą i podjęliśmy jednogłośną decyzję. Zmuszony jestem na wydalenie ciebie z naszej grupy. Jeżeli chcesz możesz działać sam, ale nie licz na naszą pomoc.
- A co z moim towarzyszem?
- No tak. Honedge już się przywiązał do ciebie. To nas różni od tych bestii, że potworami nie jesteśmy. Możesz z nim odejść. A teraz masz tylko 15 minut na opuszczenie naszej siedziby. I lepiej nie wracaj do nas. Nie będzie to miłe spotkanie.
Ethan nic nie mówiąc wyszedł z pomieszczenia i udał się do swojej sypialni. Przechodząc przez korytarz czuł na sobie wzrok innych, jednak postanowił to w tym momencie zupełnie olać. Spakował swoje najpotrzebniejsze rzeczy i wyszedł z budynku nie żegnając się z nikim. Postanowił sobie, że na pewno zostanie zapamiętanym przez świat łowcą.
Ciekawostki: Cele/marzenia:
- Stać się łowcą potworów
- Zwiedzić świat
- Uzupełnić swój prywatny bestiariusz
- Skompletować idealną drużynę pokemonów do walki z bestiami
- Udowodnić szkole łowców ich błąd - wyrzucenie go
- ...