~~Raven's Garden~~

Kawałek ziemi, wydzielony z większego ogrodu którego używała jego mama do hodowli ziół i warzyw. Ike korzystał z tego miejsca kiedy chciał się odprężyć, albo zapomnieć o czymś. Nie przeszkadzała mu praca w ziemi, długie obserwacje sprawiły że sam chciał spróbować swoich sił. W końcu udało mu się wynegocjować kawałek ziemi i z pomocą ojca oddzielić go i ogrodzić. Nie było tu wiele na tą chwilę - ale poza przygotować do uprawy ziemią, było miejsce gdyby chciał powiększyć powierzchnię użytkową. Każdy przecież potrzebuje jakiegoś hobby, prawda?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ike wszedł do swojej części ogródka, z woreczkiem przywieszonym do paska. Snow - jak zawsze - dreptała tuż za nim. Chłopak przeciągnął się i spojrzał na lisiczkę.

- Dawno nas tu nie było, prawda? Przydałoby się zadbać o to trochę wreszcie, żeby nie słyszeć znowu że marnujemy miejsce. Przy okazji, przydałoby się zrobić zapasy na podróż. Nie chciałbym żebyś musiała głodować.

Uśmiechnął się i pogłaskał ją po główce. Vulpix pisnęła, ewidentnie się z nim zgadzając. Żadno z nich nie chciało żeby Snow głodowała. Złapał za małą łopatkę i podszedł do przygotowanej ziemi. Wykopał małą dziurę, wkładając przygotowaną wcześniej sadzonkę. Znał już swoją podopieczną na tyle że wiedział co lubi, czego nie. Udało mu się kupić kilka sadzonek Chesto Berry podczas ostatniej wizyty u okolicznego farmera. Teraz pozostało mu tylko zadbać o to, żeby mieć co później z nich zbierać. Delikatnie przysypał korzenie rośliny i zagarnął resztę ziemi, dociskając ją mocniej, żeby wiatr lub inne losowe efekty pogodowe nie wyrwały jej z ziemi. Podniósł się i podszedł do małego strumyka, skierowanego tu specjalnie z rzeki do zasilania roślin hodowanych przez jego mamę. Pamiętał ile pracy zajęło jego ojcu i jemu przekopanie się od rzeki aż tu. Naturalna górska woda, nie mająca nawet okazji na zetknięcie się z ludźmi miała bardzo pozytywny wpływ na plony - z tym nie można się było kłócić. Nabrał wody do konewki i wrócił do swojej roślinki, podlewając ją dokładnie i ostrożnie, nie chcąc uszkodzić delikatnej sadzonki. Odstawił konewkę pod płot i otrzepał spodnie z ziemi.

- To tyle, teraz pozostaje nam tylko czekać aż pojawią się twoje ulubione owoce.

Powiedział, trącając lisiczkę lekko w nos, wychodząc z ogródka. Vulpix zapiszczała radośnie, wychodząc razem z nim.



Summary:
- Zasadzone Chesto Berry (Sadzonka)
- Podlane Chesto Berry(1/3)

Ike wrócił kolejnego dnia, ziewając i przeciągając się. Zdecydowanie za długo siedział w nocy, czytając w łóżku. Nie najbardziej zdrowy nawyk, w końcu sen jest potrzebny, ale czasami nie mógł się oprzeć. Snow przeskoczyła zwinie nad ogrodzenie, odbijając się do tego od skrzynki stojącej przy niej. Może i ogrodzenie nie było wysokie, zwykły płotek odgradzający dwie części ogródka, ale przy jej rozmiarze wyglądało to zwinnie i imponująco.

- Widzę że jak zwykle jesteś pełna energii od rana. Rozumiem że w takim razie pomożesz mi przygotować drugą grządkę, co?

Zapytał pokemona, patrząc jak otrzepywała futerko z kawałków ziemi i kurzu, który wzbiła przy lądowaniu. Lisiczka spojrzała na niego, fuknęła i ułożyła się przy bramce, obserwując go. Najwidoczniej praca w ogródku była poniżej jej standardów. Chłopak zaśmiał się i złapał konewkę, napełniając ją ponownie. Wiedział dobrze że zachowanie Snow jest na pokaz, lubiła wciąż udawać że nie przejmuje się niczym. Z kolei Ike nie przejmował się tym naprawdę - uważał to za urocze a skoro wiedział że dla niej to tylko zabawa, nie przeszkadzało mu to. Podlał krzaczek Chesto Berry zasadzony wczoraj i złapał się za motykę, przygotowując ziemie obok. Miał w planach dodanie kolejnej grządki już jakiś czas temu, ale nie miał do tej pory czasu i motywacji aby się do tego zabrać. Jego rodzice wrócili wczoraj z jednej z okolicznych wiosek, gdzie wybierali się od czasu do czasu aby sprzedać plony i kamienie z kopalni, oraz zaopatrzyć się w rzeczy które w ich rejonie były ciężko dostępne. Wśród nich znalazły się też sadzonki Wiki Berry. Mama kupiła mu je jako prezent, który miał go zachęcić do większego dbania o jego mały ogródek - co zdecydowanie spełniło swoje zadanie. Podobnie jak wczoraj - zasadził ostrożnie roślinę, starając się jej przy tym nie uszkodzić i podlał ją dokładnie.

- Możemy ruszać dalej, Snow. Pora zająć się kolejnymi produktywnymi zadaniami dnia dzisiejszego.

Powiedział, otwierając bramkę przed lisiczką i oboje opuścili ogródek.

Summary:
- Podlane Chesto Berry (2/3)
- Zasadzone Wiki Berry (Sadzonka)
- Podlane Wiki Berry (1/5)

Wrócili do ogródka, kolejnego dnia, kończąc po drodze śniadanie i obserwując latające w powietrzu poke-ptaki. Vulpix ponownie wskoczyła na skrzynkę, przeskakując i dostając się do ich małego ogródka jako pierwsza. Zaraz po wylądowaniu uniosła wzrok i pisnęła radośnie, podbiegając do jednego z krzaków.

- Co tam, Snow, co już wypatrzyłaś?

Zapytał Ike, zamykając za sobą bramkę. Jego wzrok powędrował za pokemonem, kończąc na krzaczku i niebieskich rzeczach wiszących na gałązkach. Uśmiechnął się i podszedł bliżej, sięgając po woreczek. Zebrał powoli jagódki, licząc je i odkładając do woreczka.

- Dobry początek. Myślałem że kompletnie zawalimy to i nic nam nie wyrośnie.

Zaśmiał się ze Snow, odkładając woreczek na bok i odkopując krzaczek. Z tego co wiedział krzaki owocują tylko raz, więc pora zasadzić nowy. Miał już nieco doświadczenia, więc teraz poszło mu sprawniej. Odrzucił stary krzaczek na stertę chwastów i starych roślin, które służyły im do tworzenia kompostu potrzebnego roślinom. Podlał nowy krzak, jak i Wiki Berry i otrzepał się z kurzu i ziemi. Zabrał ze sobą woreczek z berry i wrócił do domu, przygotować się na resztę dnia.


Summary:
- Zebrane Chesto Berry
- Zasadzone Chesto Berry (Sadzonka)
- Podlane Chesto Berry (1/3)
- Podlane Wiki Berry (2/5)

@Tea

Zachęcony rezultatami wczorajszego dnia, wrócił do ogródka z uśmiechem, obserwując rosnące na gałązkach owoce.

- Idzie nam chyba lepiej niż ktokolwiek się spodziewał, Snow. Jestem pewny że owoce nasze pracy przekształcą się w coś co polubisz.

Powiedział do Vulpix, podnosząc konewkę, zmierzając do małego strumyka z którego czerpali wodę. Vulpix w tym czasie delikatnie odgarniała warstewkę śniegu z płatków - ale trąciła krzak za mocno i większość śniegu spadła prosto na nią, przysypując ją. Szybko jednak otrzepała się i zapiszczała radośnie.

- Co jak co, ale śnieg raczej krzywdy Ci nie zrobi, co? Też będzie mi go brakować, kiedy wyruszymy w podróż.

Powiedział do lisiczki, strzepując resztki śniegu z jej główki i podlewając rośliny. Po powtórnym sprawdzeniu czy wszystko jest w porządku, opuścili ogródek.


Summary:
- Podlane Chesto Berry (2/3)
- Podlane Wiki Berry (3/5)