IndeksLatest imagesRejestracjaZaloguj

 

 I'm still on your side... Always and forever.

Go down 
2 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next
AutorWiadomość
Mrs. Nobody

Mrs. Nobody


Liczba postów : 143
Dołączył : 11/11/2019

I'm still on your side... Always and forever. - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: I'm still on your side... Always and forever.   I'm still on your side... Always and forever. - Page 7 EmptyWto Kwi 28, 2020 8:20 pm

Kitty spojrzała na Ciebie, unosząc brew do góry, kiedy pomyślałaś sobie o niej w ten sposób. Tylko skąd wiedziała? Na pewno nie czytała Ci w myślach. Sama przecież na początku mówiła, że nie zrobi nic wbrew Twojej woli.
Wiesz... jedną z moich zdolności jest to, że słyszę ludzkie myśli. Czy tego chcę, czy nie.
Oznajmiła, oddalając się od Ciebie i siadając z dzieciakami przy stole. Turtwigowi nie za bardzo pasowało uganianie się za nimi, przycupnął więc i ziewnął głośno. Lagertha spojrzała na Ciebie, jednak nie wyglądała na zdziwioną informacją o Ivarze.
Ja nie jego wróg. Jeśli chce mnie nienawidzić, bo tak jest... to ma do tego prawo.
Wyjaśniła kobieta, kończąc to szczerym uśmiechem. Nie miała jednak zamiaru wyjaśniać Ci o co dokładnie chodzi. W gruncie rzeczy i tak Cię to za pewne nie interesowało. W końcu miałaś coś ważniejszego do zrobienia. Wewnątrz budynku rozległ się nagle głośny dźwięk. Wszyscy tam przebywający spojrzeli w Twoim kierunku. Nie wiedziałaś jednak o co im chodzi, dopóki dźwięk nie dał o sobie ponownie znać. Tym razem poczułaś ukłucie w brzuchu. Wrażenie, jakby coś Ci skręcało kiszki. Tak, to głód. Nie jadłaś nic od rana, a na horyzoncie zaczyna zbliżać się już wieczór. Zdałaś sobie sprawę z tego, że podróż do wspomnień Povli zajęła wam praktycznie cały dzień. Spojrzałaś na stół w nadziei, że znajdziesz tam coś, czym mogłabyś się poczęstować. Ale ten był pusty. Kobieta skinęła ręką do służki, która natychmiast do niej podeszła.
Przynieś proszę jadło i napitek, Seravino.
Dziewczyna kiwnęła głową i zniknęła za drzwiami, które znajdowały się obok tronów. Tobie pozostało czekać, więc przysiadłaś się do Kitty i dzieci. Te rysowały coś na kartkach. Jakieś kwadraty, trójkąty i koło. Po czym jakąś kolorową mazią, malowały swoje rysunki. Kiedy skończyły, zobaczyłaś, że wszystko miało swój kolor. Oprócz jednej, małej i okrągłej rzeczy. Rysunek przedstawiał domek, stojący w nocy. Przyglądałaś się z zainteresowaniem obrazkowi, ale raczej nie dlatego, że był ładny. Na niebie widniał księżyc. Nagle z zamyśleń wyrwała Cię służka, która przyniosła jadło oraz napitek. W półmiskach znajdowały się różnorodne warzywa, oraz mięso. Którego było najwięcej. Wszyscy zasiedli do stołu, nawet Ivar i zaczęli konsumować. Po jakimś czasie pojawił również Brendon. Jednak wciąż nie było Povli.
Znowu jedzenie. Już nie mogę na nie patrzeć, ale z chęcią wam potowarzyszę.
Lagertha i Kitty uśmiechnęli się doń, tylko Ivar wyglądał na jakiegoś niezadowolonego i zamyślonego. Pewnie tak jak Ty, zastanawiał się dokąd udała się dziewczyna.
*
Po wieczornej wieczerzy wszyscy udali się do swoich pomieszczeń, aby przespać noc. Kitty spojrzała na Ciebie, gdy przysypiałaś. Choć tak naprawdę nic dzisiaj takiego nie zrobiłaś – oprócz walki z Lagerthą, to byłaś zmęczona. Jeszcze te podróże z wieży do Kattegat, potem do wspomnień... Niby nic, a jednak męczące. Dziewczyna dotknęła Twojego ramienia, a Ty oprzytomniałaś.
Musisz odpocząć, Hope. Ledwo widzisz na oczy.
Powiedziała troskliwie, łapiąc Cię za rękę. Wstałaś od stołu,a  gdy odchodziłaś od niego, niechcący pchnęłaś kielich z winem, przez co ten rozlał się na stół i na rysunek. Na szczególną jego część. Niestety nie zauważyłaś tego  i ruszyłaś za różowo włosom.

~Środek nocy~

Ze snu zerwała Cię Lagertha, która stała przed Tobą w stroju bojowym. Na zewnątrz co chwila rozlegał się dźwięk rogów.
Obudź się, Hope. Ktoś się zbliża i nie jest przyjaźnie nastawiony.
Powiedziała szeptem, będąc zdyszaną. Rzuciła Ci twój ubiór i wyszła za drzwi, dając Ci znać, że zaczeka tam na Ciebie. Gdy byłaś gotowa do wyjścia, przyuważyłaś czyjś ruch. Okazało się, że to dzieci, z którymi bawiłaś się wcześniej. Siedziały cicho, chowając się przed napastnikami. Widziałaś w oczach ich strach. Lagertha zajrzała do środka, patrząc na Ciebie.
Nie mamy czasu, Hope. Musimy iść.
Powiedziała, łapiąc Cię za rękę i wychodząc z Tobą na zewnątrz. Biegłaś cały czas czując uścisk kobiety. Zostawiłyście wioskę za sobą, kiedy nagle przed wami pojawiła się pewna postać. Kobieta stała i przyglądała Ci się, cała zakrwawiona.
Hope?
Zapytała z niedowierzaniem, a Ty zobaczyłaś, że to twoja matka. Podbiegła do Ciebie i wtuliła w siebie, łkając ze szczęścia.
Marcel powiedział gdzie jesteś. Ruszyłam za Tobą, ale Cię tam nie było. Yennefer powiedziała, że zostałaś porwana. Na początku nie mogłam w to uwierzyć, ale... Jesteś. Cała i zdrowa, Hope.
Kobieta tuliła Cię do siebie, cmokając w czoło i poliki. Z jej oczu leciały łzy, które czułaś na swojej skórze. Obok was stała Lagertha, która nie do końca wiedziała co się dzieje. Skądś tam pojawił się Ivar, który najwidoczniej gdzieś biegł. Zatrzymał się, gdy was zobaczył.  Mężczyzna był cały brudny z krwi, a w ręku trzymał ostrze. Przed Tobą i Hayley pojawiła się Yennefer z Twoją rodziną. Usłyszałaś za sobą czyjś krzyk, który coraz bardziej się zbliżał. Lagertha obróciła się w jego kierunku i zaczęła biec, gdy zobaczyła jak Klaus staje przed nim. To chłopiec, który siedział ukryty ze swoją siostrą. Biegł ze sztyletem w stronę Twojej rodziny, uważając, że są napastnikami. Królowa niestety nie zdążyła dobiec w porę do dziecka. Chłopczyk padł na ziemię z rozszarpaną szyją. Hybryda stała przed nim, z zakrwawioną ręką i patrzyła z nienawiścią na kobietę, która padła na kolanach przed chłopcem. Mówiła coś do niego w swoim języku, a on jej odpowiadał. Lecz z każdym wypowiadanym słowem, coraz ciężej było mu oddychać. W końcu wypuścił ostatni raz powietrze i zamknął oczy. Królowa zaczęła nawoływać chłopca po imieniu, po czym wtulona w jego ciało zaczęła płakać.
Wracajmy do domu, Hope. Yennefer znalazła sposób na unicestwienie Inadu. Teraz już nigdy nic nas nie rozłączy. Będziemy razem. Zawsze i na wieczność.
Powiedziała Rebekah, która podeszła do Hayley. Wszyscy patrzyli na Ciebie szczęśliwi, a Ty zobaczyłaś kątem oka jak Ivar w stronę Yen, unosi rękę z ostrzem.
_____
Biegnąca Lagertha i śmierć chłopca - włącz od 3 minuty. Uznajmy, że tego jeźdźca tam nie ma. A stoi Klaus cały czas obok XD Obejrzyj do końca.
Powrót do góry Go down
Bezpański Naleśnik

Bezpański Naleśnik


Liczba postów : 545
Dołączył : 24/01/2019

I'm still on your side... Always and forever. - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: I'm still on your side... Always and forever.   I'm still on your side... Always and forever. - Page 7 EmptyWto Kwi 28, 2020 9:05 pm

To, co działo się po moim wybudzeniu, było niemożliwe. Czy ja nadal śniłam? Czy oni naprawdę tam wszyscy byli?
- Mama..? - odparłam zdziwiona, obejmując rodzicielkę. Jej słowa zupełnie zbiły mnie z tropu. Dlaczego Yennefer powiedziała, że zostałam porwana i dlaczego jej w to uwierzyli? Przecież Marcel sam mi powtarzał, żebym jej nie ufała, a sam ślepo za nią poszedł? Nie, nie nie... To wszystko nie powinno się wydarzyć. Wolałam nie wiedzieć, czyją ma na sobie krew. Natomiast to, co zrobił mój ojciec... Chciałam go jakoś powstrzymać, ale nie potrafiłam. Jak on mógł zabić to bezbronne dziecko? No dobra, miało przy sobie sztylet, ale nie mógł mu nim zrobić żadnej krzywdy. Widziałam, jak Lagherta biegnie do konającego syna i się z nim żegna. Nie wyobrażałam sobie bólu, jaki przeżywała. Nagle coś sobie jednak uzmysłowiłam... Wizja zaczęła się spełniać. Moja rodzina sama to zaczęła. Wikingowie im nie odpuszczą napaści na ich wioskę.
- Yennefer? Wiecie w ogóle, kim ona jest? - spytałam się mojej ciotki, która wyskoczyła z nieprawdopodobnymi rewelacjami, kompletnie ignorując to, co się przed chwilą stało. Coś mi tutaj nie pasowało... Oni nie zachowywali się normalnie. Nikt, kompletnie nikt nie zareagował na to, co zrobił mój ojciec. Chciałam jak najszybciej skonfrontować to z Yennefer i już się wybierałam w jej stronę, gdy zobaczyłam w jej pobliżu Ivara z mieczem.
- Casso tor - krzyknęłam, ruchem ręki odrzucając mężczyznę od czarownicy. Podeszłam do niej szybkim krokiem i zanim cokolwiek powiedziałam, zamierzałam użyć zaklęcia, które rozwiałoby moje wątpliwości. - Phasmatos Oculacs - jeśli ktoś się pod nią podszywał, zaklęcie to powinno pokazać jego prawdziwą twarz. A ja byłam pewna, że to nie była prawdziwa Yennefer. Nie zebrałaby całej mojej rodziny w jednym miejscu. Jeśli szybko znowu się nie rozejdą, będziemy mieć tutaj prawdziwą zagładę. Jak oni mogli tak lekkomyślnie tutaj przylecieć, nie przejmując się konsekwencjami, z jakimi się to wiąże?

---
W dzienniku są bardziej szczegółowo opisane zaklęcia, których używa Hope.
Powrót do góry Go down
Mrs. Nobody

Mrs. Nobody


Liczba postów : 143
Dołączył : 11/11/2019

I'm still on your side... Always and forever. - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: I'm still on your side... Always and forever.   I'm still on your side... Always and forever. - Page 7 EmptyWto Kwi 28, 2020 9:23 pm

Ivar pod wpływem użytego zaklęcia, poleciał do tyłu, lądując z impetem. Zaś czarownica zdawała się być zdziwiona twoim zaklęciem, jednak zostało zablokowane przez Freye. Nagle Yennefer wygięła się, wydobywając z siebie cichy dźwięk. Po czym wygięła rękę do tyłu i wyjela ostrze, obracając się w kierunku Ivara. Mężczyzna stał i przyglądał się z wściekłością na twarzy. Kobieta wyszeptala coś pod nosem, a ostrze przybrało ciemnofioletowy kolor, po czym w mgnieniu oka poleciało do wikinga. Gdy już myślałaś, że zatrzyma się w ciele mężczyzny, nagle ostrze zatrzymało się i bezwladnie wylądowało na ziemi. Mężczyzna, wraz z Tobą i wszystkimi zebranymi wydali się zaskoczeni. Poczułaś jak ziemia zaczyna drzec, a w waszą stronę pędzi niewidzialna moc. Czarnowlosa kobieta uderzyła we Freye, a wszyscy inni polecieli do tyłu. Tylko ty stałaś na ziemi, tak jakby coś cię chroniło. Poczułaś czyjś dotyk na sobie i już po chwili, zauważyłaś Kitty. Zaś przed Ivarem stała Povla.
To nie Twoja rodzina, Hope. Spójrz.
Powiedziała, pokazując palcem na miejsce, w którym stała Twoja rodzina wraz z Yennefer. Na ziemi widniały ślady lodu, a Ty zdałaś sobie sprawę z tego, że Nocny Król już tu jest. Yennefer stanęła na nogi, a cała reszta wciąż leżała w bezruchu. Nie słyszałaś bicia ich serc, co sugerowało, że nie żyją.
Powrót do góry Go down
Bezpański Naleśnik

Bezpański Naleśnik


Liczba postów : 545
Dołączył : 24/01/2019

I'm still on your side... Always and forever. - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: I'm still on your side... Always and forever.   I'm still on your side... Always and forever. - Page 7 EmptyWto Kwi 28, 2020 10:05 pm

Wiedziałam, że coś tutaj nie gra. Wszyscy zachowywali się zupełnie nie jak moja rodzina. Nie spodziewałam się jednak takiego obrotu spraw. Jakim sposobem Nocny Król się tutaj pojawił i dlaczego miałby atakować wikingów..?
- Dzięki za ochronę, Kitty - podziękowałam dziewczynie, która znalazła się obok mnie i spojrzałam jeszcze raz na to, co się tutaj dzieje. W jednej chwili zaświeciła mi się lampka - Kitty, proszę cię, odnajdź Brendona. Jeśli jest tutaj Nocny Król, to na pewno po niego - wydawało mi się, że nie istnieje żadne inne wytłumaczenie jego obecności. Wolałam jednak nie ryzykować i mieć pewność, że chłopakowi nic się nie stanie. Kitty w razie czego mogła go teleportować w dowolne miejsce, z dala od Nocnego Króla. Ja natomiast wypuściłam z balli moje pokemony.
- Turtwig, Blitzle, i ty, maluchu, liczę na waszą pomoc - odezwałam się do stworków, rozglądając się po wszystkich dookoła. W ręce wznieciłam płomień, którym zamierzałam walczyć z przeciwnikami. - Lagherto, przykro mi z powodu twojego syna, ale musisz zebrać swoich ludzi do walki - odezwałam się w kierunku królowej Kattegat, ostrzegając ją przed nieuniknionym atakiem. Jeśli nie zmobilizuje swojej armii, ofiar będzie znacznie więcej. Kiwnęłam do Povli głową na znak, że jestem gotowa. Walczę za moją prawdziwą rodzinę.
Powrót do góry Go down
Mrs. Nobody

Mrs. Nobody


Liczba postów : 143
Dołączył : 11/11/2019

I'm still on your side... Always and forever. - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: I'm still on your side... Always and forever.   I'm still on your side... Always and forever. - Page 7 EmptyWto Kwi 28, 2020 10:31 pm

Kitty kiwnęła głową i już po chwili jej nie było. Czarownica stała i patrzyła na Ciebie oraz Twoje pokemony, śmiejąc się pod nosem.
Doprawdy sądzisz, że one Ci pomogą? Zawodzisz mnie, Hope.
Oznajmiła, robiąc smutną minę i za chwilę znów się śmiejąc. Westchnęła głośno, unosząc głowę ku górze i rozchylając ręce.
Zabawmy się więc.
Rzuciła, robiąc rękoma okręgi i kiedy się zatrzymały, znaleźliście się na wielkim polu bitwy. Armia Lagerthy już tu była i zawzięcie walczyła z przybyszami. Kiedy zrobiłaś krok do przodu, poczułaś jak grunt rozwala Ci się pod nogami. Stałaś na zamarznietej postaci. Walka się rozpoczęła.
Mijały godziny, a napastników wciąż przybywało. Tak jakby ktoś wyjmował je z worka bez dna. Każdy atak ze strony wroga skutecznie blokowałaś i kontraatakowałaś. Yennefer zaś walczyła z Povla. Dopiero teraz zauważyłaś, że ręce dziewczyny wyglądają inaczej. Czarnowłosa cięła nimi co rusz czarownice, zostawiając ślady. Ta broniła się różnymi zaklęciami, co jakiś czas raniąc Povle. Nagle z jej pleców wyrosły skrzydła, lecz ich kolor był inny niż wcześniej. Tym razem były one czarne i w mgnieniu oka zamieniły się w stalowe. Dziewczyna osłaniała się nimi, co jakiś czas wystrzeliwując ostrymi piórami. Poleciałaś na ziemię pod wpływem uderzenia. Gdy się obróciłaś, ujrzałaś Ivara. Mężczyzna stał przed Tobą, zabijając napastnika. Właśnie przed chwilą wiking uratował Ci życie. Spojrzał na Ciebie, jakby mówił "Nie ma za co" i ruszył w kierunku wroga. Ty czym prędzej wstałaś z ziemi i powalilas kolejnego napastnika. Kiedy zdawało się, że nie dacie sobie rady, nagle rozległ się głośny hałas. A nad tobą przeleciał smok. To Brendon! Jaszczur zionął ogniem w kierunku Yen, lecz ta w porę zdążyła się oslonic zaklęciem. W tym samym czasie na polu bitwy pojawił się sam Nocny Król.
Powrót do góry Go down
Bezpański Naleśnik

Bezpański Naleśnik


Liczba postów : 545
Dołączył : 24/01/2019

I'm still on your side... Always and forever. - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: I'm still on your side... Always and forever.   I'm still on your side... Always and forever. - Page 7 EmptySro Kwi 29, 2020 3:37 pm

- Przypomnij mi, znamy się? - zapytałam z przekąsem fałszywej Yennefer. Zastanawiało mnie, skąd ta podróbka mnie zna. Przejęła myśli i wspomnienia Yen, czy zdążyła się dowiedzieć, kim jestem? Nie wiedziała jednak, na co stać moje pokemony i źle robiła, że je lekceważyła. Lepiej dla nas. - Może pokażesz nam swoją prawdziwą twarz? - krzyknęłam w jej stronę, gdy przeniosła nas na jakieś pole walki. Wątpiłam, że uzyskam odpowiedź. Bitwa się rozpoczęła, a Yennefer była zajęta Povlą.
Walka wydawała się nie mieć końca. Co rusz kogoś powalałam i ruszałam na następnego przeciwnika, ale cały czas ich przybywało. Jeśli te napływy się nie skończą, wątpię, żebyśmy jeszcze długo tak wytrzymali. Musieliśmy ich jakoś odciąć, albo... pokonać ich króla. Myśląc o tym, zostałam powalona przez napastnika i uratowana przez Ivara. Spojrzałam na niego, kiwając po chwili głową w podzięce. Zanim uciekł do kolejnego przeciwnika, rzuciłam do jego rąk sztylet, który miałam schowany za pasem.
- Pomóż Povli. Celuj w serce. Uwierz mi, wiem co mówię - dałam mu radę, korzystając z tego, że wiedziałam, jak potoczy się walka. Oby obyło się bez tego strumienia ognia. Ivar musi jak najszybciej ją wykończyć.
- Phasmatos Tutela A Malo - rzuciłam w stronę lecącego smoka, gdy pojawił się już na polu bitwy. Skoro jest już tutaj Nocny Król, to musiałam zrobić wszystko, co w mojej mocy, żeby nie przejął kontroli nad Brendonem. To zaklęcie miało go chronić przed wpływem czarnej magii bądź jakiegokolwiek innego złego uroku. Sama zaś ruszyłam w stronę Nocnego Króla, chcąc go czymś zająć. Nie mogliśmy pozwolić, żeby obserwował walkę i ją analizował. Wyraźnie czekał na jakiś odpowiedni moment.
- Phasmatos Morsinus Pyrox Allum. Phasmatos Ossox - zaczęłam inkantować, zbliżając się dość szybko w jego stronę. Pierwsze zaklęcie miało mu sprawić ból psychiczny i fizyczny, a drugie łamać kość po kości. Ściskałam coraz bardziej dłoń, dodając im coraz więcej mocy.
Powrót do góry Go down
Mrs. Nobody

Mrs. Nobody


Liczba postów : 143
Dołączył : 11/11/2019

I'm still on your side... Always and forever. - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: I'm still on your side... Always and forever.   I'm still on your side... Always and forever. - Page 7 EmptySro Kwi 29, 2020 6:18 pm

Biegłaś w kierunku Nocnego Króla, ale coś wydawało się być nie tak. Ten stał patrząc na Ciebie, ale ani drgnął. Wolnym ruchem przechylał głowę na bok, wciąż Ci się przyglądając. Kiedy zauważyłaś, że zaklęcie nie działa, zatrzymałaś się i w tym samym czasie poczułaś ogromny ból. Niewidzialna siła uderzyła w Ciebie tak, że poleciałaś na kilka metrów za siebie. Gdy uniosłaś wzrok zauważyłaś Yennefer przed sobą. Instynktownie zaczęłaś szukać Povli, kiedy nagle zatrzymałaś wzrok na dziewczynie. Unosiła się bezwładnie, wysoko w powietrzu z głową skierowaną do dołu. Wyglądała tak, jakby ktoś rzucił na nią zaklęcie i czerpał z niej moc. Nie musiałaś się długo zastanawiać nad tym kim jest ta osoba, bo stała cały czas przed Tobą.
Wiesz... łatwo było Tobą manipulować. Wmówić wszystko i patrzeć, jak łykasz to co się Tobie wmówiło. Zupełnie jak małe dziecko.
Powiedziała, uśmiechając się złowrogo. Czarownica uniosła Cię bezdotykowo z ziemi i rzuciła Cię jeszcze dalej.
To, że przybywam z przyszłości. List od Ciebie samej.
Kontynuowała, raniąc Cię, nawet nie ruszając rękoma. Czułaś każdy jej atak, a z Twojego ciała sączyła się krew. Yen podchodziła do Ciebie, uderzając niewidzialną mocą. W tej chwili wiedziałaś już, że to prawdziwa Yennefer.
Najlepszym było to, kiedy uwierzyłaś w tą całą wizję. Potężna trybryda, która dała się tak łatwo podejść.
Mówiła, raz zarazem Cię atakując. Próbowałaś się bronić, ale moc, którą czerpała z Povli Ci to uniemożliwiała.
Widzisz, skarbie... Povla jest odporna na magię, dzięki Kitty. A tak się składa, że jest nieprzytomna, przez co jej przyjaciółka nie może się tu zjawić i Ci pomóc.
Oznajmiła, robiąc smutną minę i za chwilę się uśmiechając.
Chciałaś uchronić przyjaciela, a nie potrafisz ocalić nawet siebie. Przez Ciebie wszyscy zginą!
Krzyknęła, odrzucając Cię z dużą siłą przy pomocy dłoni. Wylądowałaś na ziemi i starając Cię podnieść, zwróciłaś uwagę na to, że w pobliżu nie ma Twoich pokemonów. Zaś czarownica trzymała ich kulki w ręce i po chwili zniknęła, a Povla spadła na ziemię. Czarownica odchodząc, odsłoniła Ci widok na Nocnego Króla. Ten wziął do ręki lodową włócznie i zaczął iść w kierunku Brendona. Płomienie ognia, które wciąż były na zabitych, rozchodziły się(?) kiedy ten przez nie przechodził. Smok unosił się w powietrzu, ziając wciąż ogniem we wrogów, których dalej nie ubywało. Król zatrzymał się, przez chwilę celując w smoka. Następnie wziął zamach i z dużą siłą rzucił w jaszczura. Włócznia precyzyjnie trafiła w gada, przebijając jego krtań. Smoczysko wydało z siebie potworny dźwięk w bólu i zaczął spadać z dużą prędkością na ziemię. Zobaczyłaś jak ogień przeszywa jego ciało od środka i leje się z niego krew. Wszyscy wikingowie, wraz z Ivarem spojrzeli w przerażeniu w stronę jaszczura. Po chwili Brendon uderzył w zamarzniętą wodę, a w tym samym momencie przebudziła się Povla. Dziewczyna wpierw popatrzyła na Ciebie i po chwili poczułaś dotyk Kitty. Kiedy czarnowłosa upewniła się, że nic Ci nie jest obejrzała się za siebie. Widząc jak smok leży na ziemi, zamarła. Natychmiast zjawiła się przy nim, łapiąc jaszczura za pysk i rozpaczając.
Wybacz mi... Wybacz, że nie mogłam Cię obronić.
Dziewczyna zanosiła się płaczem, widząc jak jej przyjaciela umiera.
Dobrze, zaopiekuję się nią.
Odpowiedziała smoczemu chłopakowi, chodź nie słyszałaś i nie widziałaś aby ten coś mówił. Po za tym jest w smoczym ciele, więc jak? Oczy Brendon zamknęły się i smok zaczął zapadać się pod lód. Brendon odszedł, a Ty nie mogłaś w to uwierzyć. Zawiodłaś? Jak to możliwe? Z całych sił starałaś się, aby Nocny Król nie zawładnął smokiem. Czekaj... ale... Dziewczyna spuściła głowę w dół, po czym odchyliła ją do tyłu, wydobywając z siebie przeraźliwy głos rozpaczy. W tym samym momencie, coś z niej wyszło. Moc, która wydobyła się z dziewczyny na wszystkie strony*. Po chwili lód się załamał, a Povla wpadła do wody. Wraz z Kitty wstałyście, widząc Yennefer stojącą u boku Króla. Śmiała się na wasz widok, a on stał z kamiennym wyrazem twarzy. Nagle spod lodu zaczęło wydobywać się migoczące światło i z wnętrza wody wydostała się wielki, świecący i okrągły promień światła. Po czym rozprysł się i na jego miejscu widniała potężna postać smoka. Był cały biały i nieco mniejszy od Brendona, ale wciąż imponował swoją wielkością. Wzniósł się wysoko w górę i zaczął napierać na napastników. Z jego pyska wydobywał się niebieski promień, który po zetknięciu się z wrogiem zamarzał. Nocny Król uniósł ledwo zauważalnie głowę na widok białego jaszczura. Zaś Yennefer zaczęła śmiać się głośno.
Naprawdę uważałaś, że w tym wszystkim chodziło o chłopaka? Na co Królowi zwykły smok, który potrafi tylko ziać ogniem? Ty głupia dziewczyno!
Kobieta śmiała się nieprzerwanie, wciąż kontynuując mowę.
On był tylko potrzebny po to, aby zwabić tutaj tą smoczycę. Wiedziałam, że wezwie posiłki. Że to będzie właśnie ona. Potężna smoczyca, władająca lodem i ogniem jednocześnie. Z niewyobrażalnymi mocami. Nieśmiertelny gad. To o nią przez cały czas chodziło. A dzięki Tobie, oraz wizji stworzonej przeze mnie... smoczyca została podana Nocnemu Królowi jak na tacy.
Czarownica cały czas mówiła, odwracając Twoją uwagę od Króla, który trzymał w dłoni kolejną włócznię i zamierzał wycelować nią prosto w Povle. Nim zdążyłaś zareagować, włócznia poszybowała w kierunku białej smoczycy, lecz ta zdążyła zrobić unik. Rozejrzałaś się dookoła i zobaczyłaś wielu poległych wikingów, którzy walczyli za Twoją sprawę. Najgorszym było to, że leżał tam również i Ivar. Była jeszcze garstka, która wciąż zaciekle walczyła. W tym również Lagertha, lecz ta była oddalona od Ciebie na tyle, że nie byłaby w stanie Cię usłyszeć. U swego boku miałaś Kitty, która stała nie wiedząc co zrobić. Yennefer szła w waszym kierunku, w rękach wciąż trzymając balle z Twoimi pokemonami. Kule świeciły się wraz z rękoma czarownicy. Wyglądało na to, że czerpie moc nie tylko z Povli, ale i z nich. Usłyszałaś przyśpieszone bicie swojego serca, a czas jakby spowolnił. Kitty spojrzała na Ciebie, łapiąc Cię za dłoń i przywracając do normalnego stanu.
Ona wysysa z Ciebie magię. Musimy coś zrobić, zanim będzie za późno.
Powiedziała nerwowo, przybierając swoją naturalną postać. Wygląd Kitty zszokował Cię, lecz były rzeczy dużo ważniejsze. Stałaś oko w oko z Yennefer, która zrobi wszystko, aby Nocny Król zdobył smoczycę. Czarownica wystrzeliła w waszą stronę potężny podmuch wiatru, przed którym Kocica Cię uchroniła. Aczkolwiek obydwie poczułyście mroźny chłód, co zdziwiło nawet Kitty. Bitwa zaczyna się właśnie dopiero teraz.

Filmik zacznij od 1:56 i skończ na 2:47. Gdy będziesz oglądał to nie zwracaj uwagi na wszystko inne. Tam liczy się tylko konkretny smok i Nocny Król ~
Moc, która wydobyła się z dziewczyny na wszystkie strony* - coś takiego, jak u Bonnie przy śmierci Enzo.
Powrót do góry Go down
Bezpański Naleśnik

Bezpański Naleśnik


Liczba postów : 545
Dołączył : 24/01/2019

I'm still on your side... Always and forever. - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: I'm still on your side... Always and forever.   I'm still on your side... Always and forever. - Page 7 EmptySro Kwi 29, 2020 10:01 pm

Mój plan działania legł w gruzach, gdy pojawiła się przede mną Yennefer. To wszystko, co mówiła... Myślałam, że ktoś się pod nią podszywa, a ona po prostu od początku wodziła mnie za nos. Jak mogłam się dać tak podejść... Nie mogłam się tym zadręczać, była bardzo przekonująca, a nie miałam jak tego zweryfikować. Podsunęła mi pod nos wszystkie dowody na to, że jest moją córką, mimo że z początku ciężko mi było w to uwierzyć. Widocznie byłam ostrożna, ale szybko spuściłam gardę. To był mój błąd, choć z drugiej strony względem Povli trzymałam dystans aż za bardzo. Widocznie pomyliłam się względem osób, którym mogłam zaufać. Jestem tylko nastolatką, każdemu się to w końcu zdarza, prawda?
Povla była nieosiągalna, a wiedźma cały czas mną pomiatała. Nie miałam jak dostać się do Nocnego Króla, który szykował się do ataku i... trafił. Nie mogłam uwierzyć w to, co widziałam. Brendon padł, konając powoli na ziemi. W moich oczach zebrały się łzy, chciałam coś zrobić, ale nie mogłam nijak zareagować. Myślałam, że mogę wykorzystać wizję na swoją korzyść, ale to od początku nie miało sensu. Yennefer mną manipulowała, a teraz ginęli ludzie w mojej sprawie. Najpierw straciłam Yennefer, o której zaczynałam już myśleć jak o rodzinie, a teraz Brendon... Bolało, jak cholera. Żałowałam, że nie mogłam mu w żaden sposób pomóc, ale musiałam zrobić wszystko, co w mojej mocy, żeby go pomścić.
Zdziwił mnie też widok Ivara, który poległ w bitwie. Niby za nim nie przepadałam, ale żałowałam, że źle go oceniłam i nie miałam szansy na to, żeby sprawę sprostować. Musiałam jak najszybciej przebić się przez Yennefer i powstrzymać Nocnego Króla zanim zdobędzie Povlę. Jeśli mu się uda, będzie koniec.
Ale jak to zrobić, skoro Yennefer już bez moich pokemonów i tego wszystkiego była potężną wiedźmą? Już wcześniej mi udowodniła, że nie mam z nią szans. W jaki sposób mam ją pokonać teraz?
- Kitty, wiem że mnie słyszysz. Same sobie nie poradzimy, a nie możemy pozwolić, żeby coś stało się Povli. Proszę cię, sprowadź tutaj moje ciotki, Freyę i Davinę, oraz Lizzie i Josie Saltzman. Potrzebujemy wsparcia. Ja postaram się trochę zyskać na czasie - pomyślałam, wiedząc, że Kitty chcąc nie chcąc mnie usłyszy. Dobrze, że odbyłyśmy wczorajszą rozmowę, bo bym się o tym nie dowiedziała. Ruchem ręki przyzwałam do siebie sztylet, który wręczyłam wcześniej Ivarowi. Szybkim ruchem rozcięłam nim dłoń, ściskając ją tak, żeby krew spływała jak najszybciej na ziemię.
Potrzebowałam wzmocnienia, więc musiałam improwizować. Pole bitwy było pełne przelanej krwi i mocy, którą mogłam przejąć. Musiałam to zrobić, bo w przeciwnym wypadku na pewno skorzysta z tego Yennefer, a tego by nikt nie chciał.
- Sa vas est cure est vos facultas... Sa vas est cure est vos facultas... - inkantowałam, prosząc w myślach poległe dusze o to, aby pozwoliły mi połączyć się z ich mocą. Nie chodziło jedynie o wikingów, ale i o Brendona. Takie zaklęcie było ryzykowne, bo mogło mnie zabić, ale korzystanie z magii duchów nigdy nie było bezpieczne, a ja musiałam to zrobić. Jeśli bym tego nie zrobiła, Yennefer i tak by mnie zabiła.
- Wielka szkoda, bo zaczynałam cię traktować jak rodzinę - zwróciłam się do Yennefer, stawiając opór jej sile, krok za krokiem. - Czas na kilka matczynych lekcji. Po pierwsze. Nie kradnij - powiedziałam, przyzywając do siebie balle, które zabrała mi wiedźma. Musiałam je odzyskać, żeby nie mogła z nich czerpać mocy, a jeśli udało mi się połączyć z mocą duchów, powinno mi się to udać.
- Po drugie. Nigdy nie zadzieraj z Mikaelsonami. Phasmatos Ossox - udzieliłam jej rady, inkantując zaklęcie, które miało rzucić ją na kolana pod wpływem łamiących się kości. Zamierzałam wyrządzić jej taką samą krzywdę, jaką zrobiła mi. Oszukała mnie, zraniła i zabiła moich bliskich. Zapłaci za to.
Powrót do góry Go down
Mrs. Nobody

Mrs. Nobody


Liczba postów : 143
Dołączył : 11/11/2019

I'm still on your side... Always and forever. - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: I'm still on your side... Always and forever.   I'm still on your side... Always and forever. - Page 7 EmptySro Kwi 29, 2020 11:41 pm

Kocica cofnęła się do tyłu, po czym zniknęła zostawiając Cię tym samym samą i bezbronną. Rzuciłaś zaklęcie, które póki co nie sprawiło, że stałaś się silniejsza. Balle, które próbowałaś odebrać Yen, wciąż pozostawały w jej rękach. Kobieta zaśmiała się.
Sądzisz, że gdy poprosisz duchów o ich moc, to Ci ją dadzą? Rozejrzyj się, dziewczyno! Spójrz na nich wszystkich! Nie żyją! Przez Ciebie! Walczyli o coś, co i tak jest z góry przesądzone. Gdyby nie Ty, wciąż by żyli. Żaden z nich Ci nie pomoże!
Powiedziała, unosząc w powietrze wszystko dookoła. Na drugim planie Povla wciąż walczyła z Nocnym Królem, który był tak samo potężny co Yennefer. Rzuciłaś kolejne zaklęcie, przez co kobieta padła na kolana w bólu. Ale po chwili zaczęła się śmiać, podnosząc się z ziemi.
Matczynych lekcji? Nie rozumiesz? Ja nie jestem Twoją CÓRKĄ!
Wykrzyczała unosząc głowę ku niebu, przekręcając rękoma. Nagle na ziemię spadł ciemny i trujący dym, który natychmiast z wszystkim co było na ziemi, ruszył z prędkością światła w Twoim kierunku. A Ty stałaś nie wiedząc co w tej chwili zrobić. Gdybyś nie wysłała Kitty, mogłaby Cię teleportować. Zamknęłaś oczy i kiedy wydawało się, że zbliża się nieuniknione, nagle dym zaczął Cię wymijać, tym samym Cię otaczając. Gdy spojrzałaś przed siebie, zobaczyłaś postać przed sobą, która przy pomocy magii ochroniła Cię przed atakiem Yennefer.
Wszystko w porządku. Nie jesteś już sama.
Powiedział, walcząc z ciemnym dymem. Postać obróciła się i zobaczyłaś mężczyznę. Mimo panującej sytuacji, uśmiechnął się.
Za chwilę przybędzie Kitty z innymi. Musisz tylko jeszcze trochę wytrzymać.
Oznajmił, odpierając dalszy dym. Nagle opadł, a mężczyzna opuścił ręce. Zobaczyliście Yennefer, która stała i przyglądała się wam ze zdziwieniem.
Uważasz, że jakiś czarodziej jest wstanie Ci pomóc? Nikt Ci nie pomoże.
Kobieta obróciła się w stronę Povli, po czym jednym machnięciem ręki zwaliła smoczyce na ziemię. Ta runęła z ogromnym hukiem, rozwalając wszystkie drzewa po drodze. Zaś Nocny Król poległ w walce z dziewczyną. Smoczyca nagle zaczęła się dławić, nie mogąc złapać oddechu. Wierzgała się po ziemi, usiłując złapać powietrze. Mężczyzna krzyknął w stronę czarownicy, rzucając w nią jakąś mocą. Lecz ta bez problemu odepchnęła go machnięciem jednej ręki.
Pogódź się z tym, że nie uratujesz rodziny. Nie uratujesz siebie.
Powiedziała, rzucając smoczycą w Twoją stronę. Chciałaś uniknąć ataku, lecz kobieta przy pomocy zaklęcia sprawiła, że nie mogłaś ruszyć się z miejsca. Povla otworzyła szeroko pysk, przemawiając do Ciebie w myślach „Zaufaj mi” i gdy była już na wyciągnięcie ręki, nachyliła głowę do ziemi i tym samym zamknęła Cię wewnątrz pyska. Było ciemno, mokro i potwornie zimno. Wywracając się po całej jamie, obijałaś się o kły dziewczyny. Po chwili zatrzymałaś się na przednich zębach i pysk się otworzył. Po czym powoli z niego wyszłaś, cała w smoczej mazi. Kiedy spojrzałaś w oczy Povli, te patrzyły ślepo przed siebie. Nagle gad został zmieciony kilkanaście metrów dalej od Ciebie i ponownie ujrzałaś Yennefer. Mężczyzna wciąż próbował ją powstrzymać, lecz bezskutecznie.
Znudziło mi się to. Powiedz mi, dlaczego by nie zabić Cię już teraz?
Zapytała retorycznie, następnie złapała Cię za ramiona i zaczęła wypowiadać jakieś słowa. Czułaś jak z każdą chwilą Twoje ciało słabnie, a magia się ulatnia. Byłaś coraz bardziej słabsza, a w oczach miałaś łzy. O to nadeszła chwila, kiedy potężna trybryda ginie z rąk czarownicy. Twoje oczy zaczynały powoli się zamykać, gdy nagle w tym samym czasie... Yennefer puściła Cię, padając na kolana i łapiąc się za głowę w głośnym krzyku. Ty również padłaś na ziemię, zauważając obok siebie pewną osobę. To Kitty i cała reszta, przybyli w ostatniej chwili. Byłaś wyczerpana, żeby wstać o własnych siłach. Więc ciotka Freya i Davina Ci pomogły. Obok stały również Lizzie i Josie, a także Vincent, Lagertha ze swoją armią i inni ludzie, których nie znałaś. Czwórkę z nich jednak kojarzyłaś. Spotkałaś ich już we wspomnieniach Povli (tj. Scott itp. oprócz Stilesa xd). Byli z nimi też inni. Niektórym z nich zaświeciły się oczy. Mężczyzna stanął w ogniu, warcząc przy tym. Przypomniały Ci się słowa Kitty, wypowiedziane jakiś czas temu „zyskasz wielu przyjaciół, którzy będą stali za Tobą murem”. Poczułaś jak wracając Ci siły za sprawą Kitty. Yennefer stała wpatrując się w was wszystkich, lecz tym razem nie było jej już do śmiechu. Rozległ się głośny dźwięk za wami, któremu towarzyszyło krótkie trzęsienie ziemi. Nagle nad Tobą pojawił biały, smoczy łeb. Dziewczyna wydała z siebie donośny dźwięk, a jej skrzydła obejmowały wszystkich zebranych. Czarownice i mężczyzna wraz z Tobą zaczęli wypowiadać zaklęcia (tutajpiszeszcotamchciałeś) Zaś reszta ruszyła pędem w stronę Yen, która starała się bronić. Każdy z nich posiadał ukryte moce. Większość z nich była wilkołakami, lisami. A jeszcze inni walczyli tylko bronią. A wszystko to za Twoją rodzinę. Za Brendona. Za Ciebie.


Włącz sobie tą muzykę, gdy będziesz czytał. Jest w klimacie całej akcji.
Powrót do góry Go down
Bezpański Naleśnik

Bezpański Naleśnik


Liczba postów : 545
Dołączył : 24/01/2019

I'm still on your side... Always and forever. - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: I'm still on your side... Always and forever.   I'm still on your side... Always and forever. - Page 7 EmptyCzw Kwi 30, 2020 12:49 am

Załamałam się, gdy duchy nie udzieliły mi pomocy. Jeśli nie mogłam się z nimi połączyć, byłam już przegrana. Yennefer powolnie, ale cały czas wysysała ze mnie magię, a ja nie miałam nowego źródła, które jakkolwiek by mnie wzmocniło. Starałam się coś zrobić, ale Yennefer była za silna i moje zaklęcia nie robiły jej krzywdy. Byłam gotowa już na najgorsze, gdy zesłała na ziemię trujący dym. Czy byłam gotowa na śmierć? Ciężko się z nią pogodzić w wieku szesnastu lat, ale nie przynajmniej zamierzałam walczyć do samego końca.
Aż w końcu pojawił się ktoś, kto wzniecił we mnie jeszcze promyk nadziei. Nie znałam tego czarownika, ale gdy usłyszałam z jego ust o Kitty, uśmiechnęłam się przez łzy. Może to jeszcze nie był koniec?
Nocny Król został pokonany przez Povlę, ale tą zainteresowała się Yennefer, która rzucała tak wielkim gadem jak zabawką. Byłam zdziwiona, że ma w sobie jeszcze tyle siły, mimo nieustannej walki i odniesionych ran. Będziemy potrzebować wielkiej mocy, żeby ją pokonać. Po kolejnych perypetiach wylądowałam w paszczy smoka, zostałam z niej wypluta, a Yennefer w końcu się do mnie dobrała. Czułam, jak opuszczają mnie resztki sił i byłam zdenerwowana tym, że nie mogę jej nic zrobić. Po raz drugi dzisiejszej nocy myślałam już, że to mój koniec, gdy nagle... wiedźma mnie puściła, a ja padłam jak kłoda. Opadłam z sił, ale zdołałam zauważyć Kitty i wszystkich tych ludzi, których sprowadziła. Część znałam, większość nie. Wiedziałam jedynie, że muszą być powiązani z Povlą, skoro sprowadziła ich tutaj kocica.
Uśmiechnęłam się przez łzy mimo bólu, gdy pomogły mi wstać moje ciotki. Chciałam im tak wiele powiedzieć, ale nie było na to czasu. Kitty zwróciła mi nieco sił, a ja złapałam za ręce Josie i Lizzy, aby mogły połączyć się z moją magią. Staliśmy wszyscy naprzeciw Yennefer, na której pierwszy raz widziałam zwątpienie i zawahanie. Mimowolnie się uśmiechnęłam, ciesząc się z tego, że w końcu starłam jej uśmieszek z twarzy.
- Posłuchaj mnie teraz uważnie, zdziro. Zapłacisz za wszystko, co zrobiłaś i do czego się przyczyniłaś. Zobaczysz, że stanęłaś po złej stronie, wybierając Inadu, Nocnego Króla czy komu tam kurwa służysz - powiedziałam w jej stronę, starając się trzymać opanowany ton głosu. Stało się dzisiaj tak wiele, że ledwo sobie z tym radziłam. Sprawy musiały jednak zostać doprowadzone do końca.
- Phasmatos multa simul unum, habent aliquam virtutem. Phasmatos multa simul unum, habent aliquam virtutem. Phasmatos multa simul unum, habent aliquam virtutem... - zaczęłam inkantować jako pierwsza, a pozostałe czarownice do mnie dołączyły. Dzięki temu zaklęciu mogliśmy się wszyscy połączyć, aby upłynnić przepływ mocy i ją zwiększyć. A z tyloma nadzwyczajnymi członkami, powinna być naprawdę ogromna.
- Ciociu Davino, masz to o co prosiłam Kitty? - zapytałam, pamiętając o prośbie, którą przekazałam Kitty w myślach, zanim zniknęła. Uśmiechnęłam się do kobiety, odbierając od niej przeklęte kajdany.
- Kitty, odwrócę uwagę wiedźmy, a ty podaj je któremuś z wilkołaków. Niech ją w nie zakują - przekazałam telepatycznie kocicy, a sama stanęłam z wyciągniętą ręką w stronę wiedźmy.
- Phasmatos navaro pulsus sanguinox - zamierzałam zamienić jej krew w burzący kwas, który doprowadzi ją do niewyobrażalnego bólu. Coraz bardziej zaciskałam dłoń w pięść, podkręcając moc i sprawiając jej coraz większy ból. To właśnie wtedy powinna zostać zakuta w kajdany, ponieważ tak oszałamiający ból powinien skutecznie przytępić jej refleks. Jeśli to się udało, poprosiłam wszystkie zgromadzone czarownice (i dwóch rodzynków czarowników!) o to, aby wzmocnić klątwę ciążącą na kajdanach. To tak w razie, gdyby Yennefer próbowała się z nich oswobodzić.
Powrót do góry Go down
Mrs. Nobody

Mrs. Nobody


Liczba postów : 143
Dołączył : 11/11/2019

I'm still on your side... Always and forever. - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: I'm still on your side... Always and forever.   I'm still on your side... Always and forever. - Page 7 EmptyCzw Kwi 30, 2020 1:18 am

Kitty złapała za kajdany i zniknęła. Kiedy rzucałaś z całą resztą zaklęcia, czarownica walczyła w tym czasie zresztą przybyłych. Kobieta atakowana była raz po raz, przez każdego z nich. W końcu wyrzuciła ich od siebie podmuchem wiatru i wypuściła \ogień z rąk, walcząc z bólem, który jej sprawiałaś. W tym samym czasie Povla zawarczała głośno, a z jej pyska zaczęła ciec dziwna ciecz. Yennefer uśmiechnęła się mimo bólu.
Głupcy! Zabijcie mnie, proszę bardzo. Ale gdy ja umrę, umrze również ona.
Powiedziała, patrząc na Povle.
- Jestem z nią połączona.
Mimo tego wszystkiego co jej robiłaś, czarownica wciąż była nieugięta. Kitty spojrzała na przyjaciółkę przerażona. Ogień zbliżał się do was, kiedy nagle smoczyca zebrała w sobie siły i zionęła grubym lodem. Ten powstrzymał atak Yennefer i w tym samym czasie, jeden z bliźniaczych wilkołaków zadał jej cios, a drugi założył kajdany.
Nie uda się wam mnie zabić!
Mężczyzna z łukiem stanął naprzeciw czarownicy, mierząc w nią z broni.
Nigdy nie...
Nagle kobieta ucichła, wypluwając z siebie kwas. Zaczęła się dziwnie poruszać, a następnie padła na ziemię. Zaś na jej miejscu znajdował się Ivar. Wikingowi udało się przeżyć, chociaż krwawił. Stał z fioletowym ostrzem, który wcześniej Yen chciała użyć przeciwko niemu.
Jaka Ty jesteś wkurwiająca...
Oznajmił i wbił ostrze w serce kobiety, tym samym uśmiercając ją na dobre. Bitwa dobiegła końca. Povla wróciła do ludzkiej postaci, natychmiast mdlejąc. Wszyscy skierowali oczy w jej stronę. Dziewczyna leżała, nie oddychając. Ivar natychmiast przybiegł do niej, padając przed nią na kolana.
Nie, nie, nie, nie, nie! Nie rób mi tego, proszę Cię! Powiedziałaś, że wszystko będzie dobrze... Nie rób mi tego!
Krzyczał doń, trzymając ją w objęciach i rozpaczając. Rozejrzałaś się za Kitty, lecz nigdzie jej nie dostrzegłaś. Na horyzoncie powoli robiło się widno. Noc dobiegła końca i choć odnieśliście zwycięstwo, powodu do szczęścia nie było.
Powrót do góry Go down
Bezpański Naleśnik

Bezpański Naleśnik


Liczba postów : 545
Dołączył : 24/01/2019

I'm still on your side... Always and forever. - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: I'm still on your side... Always and forever.   I'm still on your side... Always and forever. - Page 7 EmptyCzw Kwi 30, 2020 1:58 am

- Czy ty naprawdę myślisz, że zginiesz? Śmierć byłaby dla ciebie zbyt dobra - powiedziałam do niej, cały czas kontrolując jej krew zmieniającą się w kwas. Nie chciałam, żeby umarła, to byłoby dla niej łaską, na którą nie zasłużyła. Kiedy miałaby na sobie kajdany, moglibyśmy w jakiś sposób zneutralizować jej zaklęcie połączenia. Nawet jeśli nie teraz, to mielibyśmy na to czas, żeby Povla była bezpieczna. Poza tym, nie zamierzałam jej zabić też dlatego, że nie chciałam, aby moja klątwa się aktywowała. Jasne, walczyłam z armią Nocnego Króla, ale oni byli nieumarłymi, którzy wyszli z ziemi. Miałam nadzieję, że nie zabiłam przypadkiem jakiegoś człowieka. Gdyby tak było, to chyba poczułabym, jak klątwa się aktywuje?
Nagle jednak Yennefer zaczęła pluć kwasem i padła na ziemię. Zobaczyłam Ivara, który jednak przeżył. Zanim zorientowałam się, co się stało, było za późno, żeby go zatrzymać.
- Ivar... - wyrwało mi się, gdy uświadomiłam sobie, że tym samym wydał wyrok na Povlę. Gdy dziewczyna upadła, podbiegłam do niej zaraz za Ivarem, uciskając ranę, z której sączyła się krew.
- In sana, ut propolim. In sana, ut propolim... - zaczęłam inkantować, chcąc wyleczyć jej ranę. Była silniejsza od Yennefer, mogła jeszcze chwilę pociągnąć. Tyle by mi wystarczyło, żeby ją utrzymać przy życiu... No dalej, Povla, żyj!!! - Kitty, Kitty... Gdzie jesteś?! - krzyczałam przez łzy, rozglądając się za aniołem stróżem czarnowłosej. Przecież nie mogła od tak zniknąć... To by oznaczało...
Powrót do góry Go down
Mrs. Nobody

Mrs. Nobody


Liczba postów : 143
Dołączył : 11/11/2019

I'm still on your side... Always and forever. - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: I'm still on your side... Always and forever.   I'm still on your side... Always and forever. - Page 7 EmptyCzw Kwi 30, 2020 2:21 am

Mężczyzna patrzył na Ciebie, tonąc we łzach. Wszyscy przyjaciele dziewczyny, stali przyglądając się Tobie. Próbowałaś wyleczyć ranę, jednak nic to nie pomagało.
Hope... Hope, daj spokój.
Oznajmiła Freya, patrząc ze łzami w oczach na Povlę. Ty jednak się nie poddawałaś, wołając tym samym Kitty. Ta jednak nie odpowiadała. Poczułaś nagle czyjś dotyk na swej dłoni. Zapłakana przeniosłaś wzrok na mężczyznę, pociągając jednocześnie nosem. Jego właścicielem był mężczyzna, posiadający łuk.
Ona wróci. Potrzebuje tylko czasu.
Powiedział spokojnie, pokazując Ci na dziewczynę. Dopiero teraz zobaczyłaś tworzący się pod jej ciałem lód, a ona sama robiła się coraz bardziej chłodna.
Będzie dobrze. Nie płacz.
Dodał, uśmiechając się ciepło do Ciebie i ocierając Twoje łzy z polików. Miałaś wrażenie, jakbyś już gdzieś słyszała ten głos. Kiedy wysunął rękę w Twoim kierunku, spostrzegłaś znany już Ci tatuaż. Okazuje się, że to on pomógł Ci wybudzić się z wizji Yennefer. Mężczyzna wstał i spojrzał na Magnusa.
Musimy ją stąd zabrać. Żeby mogła bezpiecznie się zregenerować.
Czarownik kiwnął głową i już po chwili przed wami pojawił się okrągły teleport. Taki sam, który kiedyś stworzył Brendon w lesie. Jeden z bliźniaków wziął Povle na ręce i przeszedł z nią przez teleport. Reszta sprawdziła jak czują się wikingowie i Lagertha. Kiedy upewnili się, że są cali i zdrowi, wrócili do domu, przez drugi teleport. Zostałaś tylko Ty, Twoje ciotki i mężczyzna z tatuażem oraz Magnus - czarownik, który obronił Cię przed trującym dymem. Czarnowłosy łucznik spojrzał na Ciebie, nie wiedząc czy chcesz iść z nimi. Twoja decyzja gdzie i z kim się udasz.
Powrót do góry Go down
Bezpański Naleśnik

Bezpański Naleśnik


Liczba postów : 545
Dołączył : 24/01/2019

I'm still on your side... Always and forever. - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: I'm still on your side... Always and forever.   I'm still on your side... Always and forever. - Page 7 EmptyCzw Kwi 30, 2020 2:53 am

- Nie, ona nie może odejść! - ciągnęłam dalej, cały czas próbując ją uleczyć. Nie może zginąć po tym, co dla mnie zrobiła. Nie po tym, jak ją potraktowałam. Gdybym wiedziała to wszystko, zanim bitwa się rozpoczęła... Ale nie mogłam cofnąć czasu. Potraktowałam ją źle, a czułam się jeszcze gorzej przez to, że nie mogłam tego naprawić.
Ciężko było mi się z tym pogodzić, ale nie mogłam nic zrobić. Słowa mężczyzny, który próbował mnie pocieszyć nie pomagały. Kiedy powiedział, żebym nie płakała, tonęłam we łzach jeszcze bardziej. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że skądś znam ten głos, a gdy odsłonił rękę, zobaczyłam TEN tatuaż. Myślałam, że postać, która wyciągała mnie z wizji była częścią wytworu Yennefer, ale on był prawdziwy...
Gdy zabrali ciało Povli, podeszłam do zwłok Yennefer, aby zabrać moje balle. Spoglądałam jeszcze chwilę na jej zastygłą twarz, po czym odeszłam bez słowa. Razem z resztą sprawdzałam, co z wikingami i podziękowałam Laghercie za walkę i poświęcenie. Przeprosiłam także za to, co musieli przeze mnie przeżyć. Gdy było już po wszystkim, a reszta zaczynała się zbierać, zatrzymałam ich na chwilę.
- Dziękuję wam wszystkim za pomoc. Uratowaliście mi życie, jestem waszą dłużniczką - może brzmiało to dość marnie, ale chciałam, żeby wiedzieli, że jestem im wdzięczna. Gdyby się nie pojawili, walka potoczyłaby się innymi torami. Spojrzałam na węższe grono, które jeszcze tutaj zostało. Mężczyźni czekali na moją decyzję, a ja znowu byłam rozdarta.
- Chciałabym z wami iść, ale nie mogę. Nie teraz. Nie mogę zostawić tutaj ciała Brendona. Nie zasługuje na to, żeby zginąć w odmętach wody - powiedziałam do Magnusa i łucznika, spoglądając na moje ciotki i Laghertę. Liczyłam na to, że pomogą mi wyłowić ciało chłopaka, który po śmierci powinien wrócić do swojej ludzkiej postaci, tak jak Povla. Chciałam pochować go w ziemi, na polanie, na której go uleczyłam. W miejscu, w którym każdy mógłby odwiedzić jego grób. Chociaż tak mogłam go uhonorować.
Powrót do góry Go down
Mrs. Nobody

Mrs. Nobody


Liczba postów : 143
Dołączył : 11/11/2019

I'm still on your side... Always and forever. - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: I'm still on your side... Always and forever.   I'm still on your side... Always and forever. - Page 7 EmptyCzw Kwi 30, 2020 2:18 pm

Mężczyźni zrozumieli to, że chciałaś pochować Brendona. Łucznik spojrzał na czarownika, biorąc głęboki wdech.
Zostanę z nimi, aby pomóc. Brendon był również moim przyjacielem.
Powiedział, patrząc na Magnusa tak, jakby czekał na jego przyzwolenie. Ten uśmiechnął się doń, kiwając głową. On jednak nie mógł zostać, ponieważ ktoś musiał zająć się Povlą. Przeszedł przez teleport, który tuż po chwili zniknął. Zrobiło Ci się miło, że łucznik z tatuażem został, aby Ci pomóc.
Jestem Alec.
Przedstawił się z ciepłym uśmiechem, po czym spojrzał w kierunku wody, gdzie jeszcze jakiś czas temu widniał lód. Westchnął lekko, podchodząc do miejsca gdzie była krew Brendona. Przykucnął ostrożnie, wpatrując się w wodę. Podeszłaś do niego, zastanawiając się co robi. Nagle Alec wyprostował się, patrząc na was wszystkich.
No to mamy problem.
Oznajmił, wracając wzrokiem na taflę wody. Również na nią popatrzyłaś, jednak nie widziałaś nic, oprócz wody i czegoś wielkiego, oraz ciemnego. Nagle w odmętach wody coś błysło, a Ty zostałaś rzucona parę metrów za siebie. Ciotki jednocześnie krzyknęły Twoje imię w przerażeniu. Po chwili woda uniosła się wysoko, mocząc każdego z was do suchej nitki. Alec zdążył odskoczyć, nim grunt pod jego nogami się rozwalił. Przed waszymi oczami wyłoniło się smoczysko, które usiłowało wydostać się z wody. Gdy już był na suchym lądzie, zobaczyłaś, że kolor jego ciała zupełnie się różnił od poprzedniego. Tak jakby był okryty szronem. Smok obrócił się w waszym kierunku i wydał z siebie przerażająco głośny dźwięk, który spowodował, że z waszych uszu wydostała się krew. A z jego pyska wystrzelił lodowy ogień. Mężczyzna w mgnieniu oka skoczył, osłaniając Cię swoim ciałem i tym samym obrywając. Ty w tym momencie zobaczyłaś oczy jaszczura. Smok wzbił się wysoko w powietrze i poszybował w górę, znikając wam z oczu. Wszyscy stali przerażeni, a Ty byłaś obok Aleca, któremu na całe szczęście nic nie było.
- Właśnie wtedy, gdy pomyślisz, że jesteś uratowany... Właśnie wtedy, gdy zamkniesz drzwi... Przychodzi jak grom, błysk... I niebo jest rozdarte.
Usłyszałaś za sobą słowa Lagerthy, która miała wzrok utkwiony w ziemię.
Tak jakiś czas temu przepowiedział nasz wieszcz. Nie rozumiałam tych słów, ale teraz... Już rozumiem.
Wyjaśniła, wpatrując się w niebo z przerażeniem. W tej samej chwili domyśliłaś się, że ślepiec, którego spotkałaś był tym samym mężczyzną, o którym mówiła Lagertha. Przypomniałaś sobie jego słowa, które brzmiały „Kiedy nadejdzie krwawy księżyc, On ukaże nas wszystkich”. Czyżby to właśnie o niego chodziło wieszczowi? Czy to właśnie Brendon jest tym, który ukaże was wszystkich? Czy śmierć chłopaka była nieunikniona? Obejrzałaś się przed siebie, nie dowierzając w to, co przepowiedział ślepiec. Wydobyłaś z siebie ciche „Nie...”. Czy to jeszcze nie koniec? Na domiar tego wszystkiego Povla nie żyje, a Kitty wraz z nią. Bez ich pomocy, następnym razem może się nie udać zabić Zło. Zabić Brendona.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





I'm still on your side... Always and forever. - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: I'm still on your side... Always and forever.   I'm still on your side... Always and forever. - Page 7 Empty

Powrót do góry Go down
 
I'm still on your side... Always and forever.
Powrót do góry 
Strona 7 z 8Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next
 Similar topics
-
» Always and forever...
» Oh, I [wish] that I could be a kid forever...

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
PokeKingdom :: Działy Mistrzów Gier :: MG Mrs. Nobody 1/1-
Skocz do: