IndeksLatest imagesRejestracjaZaloguj

 

 Pamiętniczek Jackie

Go down 
AutorWiadomość
Jacqueline
Królewski Robaczek
Jacqueline


Liczba postów : 697
Dołączył : 12/03/2019

Pamiętniczek Jackie Empty
PisanieTemat: Pamiętniczek Jackie   Pamiętniczek Jackie EmptyPią Mar 15, 2019 10:12 am

___Pamiętnik Jacqueline
Mój Kochany Pamiętniczku~
15.03.2019

___ Dziś wyruszyłam z domu by udać się do Lumiose City. Nic takiego jeszcze się nie działo, ale jak tylko się stanie, to od razu Ci napiszę! Jesteśmy z Cinną bardzo podekscytowane wspólną podróżą, więc na pewno podzielę się wrażeniami~ Zdecydowałyśmy, że odwiedzimy najpierw profesora, by podziękować mu za PokeDex, a potem ruszymy w drogę~ Wyglądał na zaskoczonego naszą wizytą!

18.03.2019
___ Odwiedziłyśmy z Cinnamon Dworską Bibliotekę. Niesamowite i bardzo piękne miejsce o tajemniczej aurze~ Tyle tam książek i regałów, że naprawdę można się zgubić, przechadzając pomiędzy alejkami... Poznałam tam cztery nowe osoby, Pana Itwarda, dość ekscentrycznego dżentelmena, za którym ukrywał się nieśmiały Shuppet, zwany Małym cieniem, oraz Mabh, uroczą dziewczynkę z Johto, której towarzyszyła śliczna, choć charakterna koteczka Meowth, o imieniu Moru~

21.03.2019
___ Przebywając na terenie mojej drużyny, Niech żyje Team Instinct~!, poznałam Jazona Reeda oraz jego Magnemite'a, Sworda. Bardzo przyjemnie nam się rozmawiało przy obiedzie i jak my, obaj przepadają za słodyczami~

7/8.04.2019
___ W bibliotece natknęłyśmy się z Cinnamon na dwójkę czarnowłosych panów - Noah, pochodzącego z Sinnoh, który wybrał do biblioteki w celu znalezienia książki o świecie Giratiny. Zabrzmiało to groźnie! Chłopak pojawił się w towarzystwie pięknego Glameow'a, Prince'a - ten pokemon chyba wpadł Cinnie w oko~ Drugą poznaną przez nas osobą był Jeckyll, również pochodzi z Kalos. Wydaje się trochę zamknięty w sobie i odrobinę mrukliwy, ale to na pewno tylko pozory~ Jego pokemona, Carvanhy nie mieliśmy okazji poznać, gdyż trener twierdził, że to agresywny i nieprzyjemny stworek... Może następnym razem~



Ostatnio zmieniony przez Jacqueline dnia Sob Kwi 13, 2019 8:03 pm, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down
Jacqueline
Królewski Robaczek
Jacqueline


Liczba postów : 697
Dołączył : 12/03/2019

Pamiętniczek Jackie Empty
PisanieTemat: Re: Pamiętniczek Jackie   Pamiętniczek Jackie EmptyCzw Kwi 04, 2019 5:55 pm

___Członkowie rodziny
___Bertrand de Rochechouart, 53 lata
___Wygląd - Wysoki, barczysty mężczyzna mierzący niecałe dwa metry wzrostu, roztaczający wokoło aurę grozy i respektu. Lata niebezpiecznego życia oraz wysiłku fizycznego wybudowały mu niezłomne, stalowe mięśnie i siłę, jakiej należy się obawiać. Posiada posturę Ursaringa, wzbudza trwogę, ludzki kark jest w stanie złamać jak suchą słomkę. Oprócz godnej najwyższego podziwu muskulatury, która nie jest tylko na pokaz, całe ciało ma usiane bliznami. Ślady starych walk, ran i postrzałów, zdobią jego pierś. Plecy pełne są zabliźnionych znaków, tworzących na łopatkach gęstą siatkę. Gdziekolwiek spojrzeć, znajdzie się jakiś dowód po przeżytym ciosie, cięciu nożem czy od kuli. Przez prawy policzek przebiega blizna po sztylecie, na skroni widnieje ślad po ciosie czymś twardym. Rysy twarzy o lekko opalonej karnacji Bertrand ma mocne, trochę ostre, usiane już zmarszczkami. Fioletowe oczy są tak ciemne, że niemal czarne, patrząc czujnie spod krzaczastych brwi. Brązowe włosy o odcieniu cyklamenu i gęsty zarost siwieją już wyraźnie, ale dodaje to tylko charakteru. Pomimo wieku, trzyma się świetnie i regularnie ćwiczy, mając na koncie nie tylko krzepę, ale lata doświadczenia w walkach. Ubiera się zazwyczaj w dobrze skrojone garnitury i koszule. Nigdy nie wiadomo ile broni chowa pod marynarką. Czasem wypije jakiś alkohol, ale nie stosuje używek i nie pali, potępiając ten nałóg.
___Charakter - Człowiek z żelaza. Stalowa wola idzie w parze z twardym obyciem i grubą skórą. Bo mężczyzna ten stworzony jest z ambicji. Zdyscyplinowany, chłodny, wie czego chce i do czego dąży, konsekwentnie stawiając na swoim. Zachowuje wręcz buddyjską cierpliwość jeśli chodzi o sprawy służbowe. Jest w nich nieubłagany, prośbą ani przekupstwem nikt go nie weźmie a groźbą nikt się nie ośmielił. Ponieważ wychował się w najgorszych slamsach Kalos, gdzie wyzysk i walka o życie były na porządku dziennym, postanowił sobie, że to zmieni. Pięścią i sposobem. Przebiegle wiedział do kogo uderzyć, gdzie jakie zdobyć informacje oraz co z nimi zrobić, by zdobyć szacunek na ulicy. Nie przestał na tym, wspiął się jeszcze wyżej, skupiając wokół siebie ludzi o podobnym sposobie myślenia. Szybko został politykiem, a tam wykorzystując swoje wpływy zaczął pomagać najuboższym, tworząc akcje charytatywne, domy opieki oraz za plecami innych, wysyłając swoich ludzi, by rozbili szajkę porywaczy ludzi albo nielegalnego handlu pokemonami. Choć ma stalowe nerwy, jest w nim mnóstwo współczucia oraz troski. Dba o ludzi w swoim regionie, nie pozwalając, by coś im się stało, a by to uczynić, nie zawsze sięga po legalne środki. Nikt mu nigdy niczego nie udowodni, bo czemu? Bez jego działań bezpieczeństwo w Kalos rozpadnie się jak domek z kart. Bertrand jest zdecydowanym człowiekiem, który ponad wszystko ceni sobie lojalność i oddanie, swoich nagradza sowicie, wrogów pozbywa się nim będą w stanie wykonać pierwszy krok. Potrafi z zimną krwią kogoś zastrzelić, babrać się w najgorszych sprawach, torturować, zastraszać i nieraz sam wyszedł z domu, by wziąć udział w jakiejś krwawej akcji... Dlaczego? Dla rodziny. Kocha swoje dzieci, pomimo upływu lat szaleje za małżonką i nie pozwoli by stała się im krzywda. Nie da również tknąć swoich, o czy niejednokrotnie przekonali się osobnicy, chcący pozbyć się jego współpracowników. Pomimo tych cech, potrafi być czułym, spokojnym mężczyzną, który nigdy nie traci opanowania i ma pociąg do sarkastycznego humoru. Ceni sobie dobrą książkę, partyjkę szachów albo siłowanie się na ręce.
___Relacje
___ Seraphina - Ukochana żona, pierwsza i jedyna miłość Bertranda. L'amour de ma vie. Dowód, że romantyzm i głębokie uczucie nie rodzi się wśród hollywoodzkich sal i wykwintnych restauracji. W ich przypadków to był brudny zaułek, podbite oko i sporo sińców. Od tamtej pory są najlepszymi przyjaciółmi, partnerami, współpracownikami i kochankami. Traktuje kobietę z szacunkiem i czułością, co niektórych dziwi, patrząc na jego charakter i postać. Są bardzo związani, a choć wie dobrze, że kobieta potrafi o siebie zadbać, mąż bywa nad wyraz opiekuńczy i dość terytorialny.  Po prostu nie lubi, jak ktoś się wdzięczy do jego kobiety... Zniesie widok uśmiechów i komplementów pod adresem żony, przełknie nawet pocałunek w rękę, ale nich ktoś spróbuje dotknąć tego, czego nie powinien, skończy z wybitą ze stawu ręku. Gorzej mają Ci, komentujący były zawód Seraphiny lub próbujący ją obrazić – Ci z reguły mają złamane szczęki i przez następne miesiące mogą jeść tylko przez słomkę. Krótko – najszybciej zrazić go można do siebie i zrobić z niego swojego wroga, wysławiając się niechlubnie o jego wspaniałej małżonce.
___ Sanson - Pierworodny i najstarszy syn. Łączy ich nieoficjalna praca, zamiłowanie do ćwiczeń fizycznych i regularne mecze siłowania się na ręce. Przez wiele lat szkolił go w sztukach walki, aż syn podjął decyzję o pójściu tą drogą, wzbudzając szacunek ojca swoją dyscypliną oraz wytrwałością w tej branży. Teraz z dumą patrzy na jego osiągnięcia oraz nagrody. Gdy w dzieciństwie przejawiał trudne zachowania, Bertrand starał się mu pomóc, wspierać w najgorszych momentach, za co ten jest mu wdzięczny. Obaj lubią rzucać sarkazmem i żartami, by z uśmiechem zająć się pracą. Jest jego prawą ręką i ufa mu w kwestii spraw ich grupy oraz prowadzenia akcji. A Sanson, nigdy go nie zawiódł, tak jak ojciec, prowadząc zbiórki, oddając nagrody na cele charytatywne, a za plecami innych, pomagając w rozbijaniu podejrzanych gangów, próbujących panoszyć się na ulicach ich regionu.
___ Loeis - Drugie dziecko, które poszło w jego ślady i zajmuje się oficjalnie polityką. Syn miał predyspozycje do tych tematów, jego znajomość prawa, ustaw oraz wszelkich pism wielokrotnie przydawała się się rodzinie. W świetle dnia, Loeis jest aspirującym politykiem w partii swojego ojca i prawą ręką jego biura – Bertrand jest z niego dumny i często sięga jego opinii oraz rady dotyczących ważnych kwestii. Po cichu chłopak organizuje plany akcji ojca, sprawdza legalność interesów mieszkańców Kalos i potrafi na podstawie kilku rzeczy zauważyć lukę w ustawach oraz papierach. Ojciec pokłada w nim spore zaufanie i choć ma go za nieco ekscentrycznego odludka, ceni sobie jego zdolności oraz charakter, wiedząc, że może na nim polegać. Obaj przepadają za swoim towarzystwem i stanowią bardzo skuteczny duet, jak i w organizacji politycznych ruchów oraz akcji wypadowych, którymi później zajmuje się w terenie Sanson.
___ Jacqueline - Jedyna córka i oczko w głowie ojca. Choć synów traktuje bardziej surowo, to Jackie często rozpuszczał, podsuwając jej słodycze oraz zabawki. Gdy była mała mogła wdrapywać się mu na kolana i ciągnąć za brodę. Mimo, że brzmi to jakby ojciec pozwalał jej na wszystko, dokonał jednak wszelkich starań, by nie tylko przeszła lekcje samoobrony pod jego okiem i umiała się bronić, ale też wiedziała co może a czego nie. Jasno postawione granice i świadomość, czym zajmują się rodzice, nie zniechęciły córki do swojej rodziny. Trzyma się jednak od tych tematów z daleka, czemu rodzice są wdzięczni. Bertrand z trudem przyjmuje do świadomości to, że maleńka Ma Poupette, zmienia się w dorosłą kobietę, lecz stara się jak najbardziej pozwolić się jej usamodzielnić. Kocha przepióreczkę i tak jak reszty rodziny, nie da jej tknąć. Często się o nią martwi i oczywiste jest, że posłał kogoś  ze swoich ludzi za nią, bo przecież nie puści córki samej w świat! Po cichu obwinia się o całą sytuację z Hales'em i obiecał sobie zafundowanie mu betonowych kapci oraz kąpieli w rzece.
___ Gualter - Najmłodsze dziecko, które Bertrand pomimo chęci i starań, nie może zrozumieć. Chłopak jest wrażliwy, rozchwiany emocjonalnie, komplement jednego dnia go ucieszy, a drugiego zmartwi. Próbował, jak pierwszych dwóch synów, zapewnić mu trochę ostrzejsze wychowanie, lecz po łzach i głośnym sprzeciwie chłopca, przystał na słowa żony, że z Gualterem trzeba delikatniej. Nie omieszkał ćwiczyć z nim walki, by wprawił się trochę w boju, lecz syn i tak preferował towarzystwo płócien. Martwiąc się o niego i chcąc mu pomóc, sprowadził nauczyciela malarstwa, co wywołało wielką radość. Pomimo braku głębszego zrozumienia, Bertrand wspiera chłopaka w jego pasji, po cichu ciesząc się, że ma normalne zainteresowania i nie ciągnie go do zawodów powszechnych w ich rodzinie. Komplementuje jego dzieła, zachwala, pozwala rozwinąć mu skrzydła i stara się być oparciem w gorszych chwilach, choć może i syn to docenia, ale i tak preferuje swój pokój.
___ Jonathan Hales - Z początku szanował mężczyznę za inwencję, determinację oraz wkład w swój rozwój... Wykazał się w paru rzeczach i stopniowo zamierzał go wprowadzać w ich rodzinę oraz sprawy, ceniąc sobie jego zdanie i zdolności. Oraz szacunek i uczucie, jakie rzekomo darzył jego córkę. Gdy jednak maskarada została odkryta, szczerze żałuje dobrych słów wypowiedzianym pod jego adresem i jego ludzie w Kalos oraz poza regionem, wiedzą, że jak go spotkają, mają go dostarczyć pod jego adres żywego. Ewentualnie w kawałkach, jeśli stawiałby opór. Z chęcią rozczłonkowałby drania za zadrwienie z jego rodziny i ich idei.
___Pokemony
___ Metagross Tranchant, natura - poważny.
___ Alola Ninetales ♀ Belladonna, natura – nieśmiała.
___ Nidoking ♂ Roi, natura – nieugięty.
___ Haxorus ♂ Guerrier, natura – wesoły.
___ Araquanid ♀ Ramperette, natura – ostrożna.
___ Houndoom ♂ Brun, natura – skromny.

___Seraphina de Rochechouart, 52 lat
___Wygląd - Smukła kobieta, nie bez powodu obsypywana propozycjami od agencji modelingu. Mierzy sto siedemdziesiąt pięć centymetrów i bardzo lubi buty na obcasach, co uwydatnia jej kobiecą sylwetkę. Właścicielka pięknych kształtów – krągłych piersi, wyraźnego wcięcia w talii, ładnego tyłu i prostych, zgrabnych nóg. Wielu obraca się za nią na ulicy, gdyż nie wygląda na swój prawdziwy wiek, prawdę mówiąc, jakby dopiero skończyła trzydziestkę – urodę ma dojrzałą, ale świeżą i zawracającą w głowie. Nie ma to oczywiście nic wspólnego z salonami korekty plastycznej, tak tylko mówią zazdrosne sąsiadki, ponieważ kobieta nigdy nie poszłaby pod nóż. Rysy twarzy cieszą oko oliwkową cerą, niebanalną urodą i ciepłym, purpurowym spojrzeniem. Seraphina jest piękną kobietą i dobrze o tym wie, ale nie idzie znaleźć w niej próżności. Długie włosy o śliwkowej barwie sięgają jej pasa, od połowy długości zaczynając kręcić się w drobne loczki, najczęściej miękko opadają na łopatki. Na jej skórze znaleźć można kilka drobnych blizn, pamiątek z niechlubnych czasów, które nie ujmują jej urody. Na co dzień ubiera się w eleganckie stroje, nie stroniąc jednak od prezentowania swoich atrybutów, lecz nigdy poza granicą dobrego smaku. Przepada za biżuterią i nożami do rzucania, które często chowa pod spódnicą. Nie dajcie się zwieść – pomimo niepozornej sylwetki, regularnie ćwiczy ze swoim mężem!
___Charakter - Wychowana w wielodzietnej rodzinie, gdzie rodzice nie pałali uczuciem ani do siebie ani swoich dzieci, wyrosła na bardzo silną kobietę. Gdy ledwie skończyła trzynaście lat, kazano jej pracować na swoje utrzymanie ciałem, co sprawiło, że przez kilka lat brzydziła się mężczyznami oraz swoją rodziną. Dopiero gdy spotkała Bertranda – swojego przyszłego męża, dzięki jego wsparciu i pomocy, podjęła decyzję o ucieczce z domu. Szybko okazała się bardzo zorganizowaną osobą, która, gdy trzeba, kokietuje i czaruje, by równie przebiegle targować się lub kogoś zastraszyć. Życie nauczyło ją walczyć o swoje. Jest spokojną, dostojną kobietą, która nie zszarga sobie nerwów byle czym. Tak jak mąż, potrafi wykazać się żelazną wolą i bez mrugnięcia okiem przyłożyć komuś nóż do gardła... Jednakże, tylko w ostateczności. Brzydzi się rozlewem krwi i przemocą, jednak nie pozostaje bierna w chwilach zagrożenia, potrafiąc o siebie zadbać. Elegancka, zachowawcza i opanowana, nie ma jednak oporów by okazywać więcej emocji. Jest bardzo wrażliwa pod pewnością siebie. Ma w sobie mnóstwo czułości i uczucia, najpewniej przez to, że przez pierwsze lata swego życia nie mogła ich w żaden sposób nikomu okazać. Teraz dba jak może o swoją rodzinę, której jest bardzo oddana. Kocha męża, co też często okazuje, nie wstydząc się drobnych czułości i pocałunków, na który widok ich synowie wywalali języki lub przewracali oczami. Pokazuje mu, że dalej jest kochany. Oprócz tego nie raz towarzyszyła mu podczas zadań, pomagała w organizacji wielu akcji i jest partnerką, powierniczką jego obaw i planów na przyszłość. Dzięki niemu przestała w spaczony sposób postrzegać swoje ciało jako narzędzie do zdobycia pieniędzy, ale jako kobieta, która musi najpierw zaufać i pokochać by zdjąć przed kimś ubranie. Oczywiście, że Seraphina również uwielbia swoje dzieci i w roli matki sprawdza się jak najlepiej. Nie pozwoli tknąć swoich pociech, walcząc jak lwica, lecz na co dzień potrafi godzinami rozmawiać z nimi przez telefon, śląc buziaki i opowiadając o tym, co się w domu przydarzyło. Lubi zajmować się domem, a jej perełką jest wspaniały ogród, w którym rosną jej ukochane kwiaty.
___Relacje
___ Bertrand – Mąż, miłość życia i stały obiekt westchnień, nawet po trzydziestu pięciu latach małżeństwa. Kocha go bardzo mocno i nic, ani nikt, nie podburzy tego zaufania. Ich relacja jest wykuta z najtwardszej i najgorętszej stali. Zawdzięcza mu wiele, wolność, kobiecość i samodzielność, gdyż wspierał ją przez całe życie z jej wątpliwościami i koszmarami. Sprawił, że zaczęła cenić poczucie własnej wartości i nie bać się okazywać emocji. Ona za to jest jego ostoją, zawsze wysłucha, złagodzi ból i odpędzi samotność. Choć pokochała go od pierwszego wejrzenia, trochę trwało nim, jeszcze jako nastolatka, całkowicie mu zaufała. Był pierwszym mężczyzną, którego się nie brzydziła i nie uważała za ohydnego szowinistę. Nie, jej mąż taki nie jest. Pod pokrytym bliznami ciałem męża widzi bardzo czułe serce, wspaniałomyślną i gorącą duszę, którą podziwia i wspiera. Nie waha się okazywać uczyć przy każdej okazji, pocałunkiem, objęciem czy słodkim słowem. Często lubi odciągnąć go od pracy i na jakąś godzinę zamknąć ich w sypialni.
___ Sanson – Pierworodny dżentelmen. Seraphina, odkąd urodził się jej pierwszy syn, poświęciła dużo czasu na wychowanie swojego dziecka. Tym bardziej bolały ją kłopoty, jakie sprawiał Sanson. Obwiniała siebie za jego napady agresji i poczyniła wszelkie starania, by mu pomóc, w tym wizyty profesjonalnych lekarzy i sporo własnej pracy. Zawsze był jej drogi i z ulgą oraz radością obserwowała jak się uspokaja, wycisza i zaczyna być przyjemniejszy w obyciu. Jak to matka, ma słabość do przytulania swoich dzieci, głaskania po włosach oraz przynoszeniu smakołyków. Oboje mają słabość do czekoladowych przekąsek, więc tradycją stało się spędzania czwartkowego popołudnia razem, przy kawie i czekoladkach. Sanson lubi dowcipkować i w żartach plotkować z matką, która uwielbia z nim gawędzić na wszystkie tematy. Trochę martwi ją to, że syn zmienia dziewczyny jak rękawiczki – wszystkie traktuje dobrze, ale nie ma zwyczajnie szczęścia w miłości. Po cichu liczy na wnuki.
___ Loeis – Drugi syn, jej naukowiec i mrukliwy mol książkowy. Widząc, że stroni od ludzkiego towarzystwa, zachęcała go do czytania, podsuwając mu książki o które prosił, ponieważ to go uszczęśliwiało. Trochę martwi ją dystans z jakim odnosi się do rodziny, oraz to, że nigdy nie wie, co mu chodzi po głowie, lecz wierzy w swojego syna. Co prawda, daje się przytulać, lecz rzadko odwzajemnia uściski, lecz okazuje mu czułość w inny sposób – często podsuwa filiżankę kawy, gdy siedzi nad papierami w bibliotece. Loeis jest jej najspokojniejszym i najbardziej opanowanym dzieckiem, w chwilach, gdy nawet ona zaczyna się stresować, potrafi pogłaskać ją po ramieniu i zapewnić, że wszystko będzie dobrze. Podziwia jego zimną krew i poświęcenie w pracy, choć żałuje, że nie udziela się aż tak w życiu rodzinnym. Nie ucieka od nich, dalej mieszka w tej samej rezydencji, lecz Seraphina wolałaby mieć z nim częstszy kontakt. Akceptuje to, że po prostu potrzebuje więcej przestrzeni by działać, choć nie przeszkadza jej to w ciągłym zapraszaniu go na spacery. Zdarza mu się, ku jej radości, zgodzić.
___ Jacqueline – Jedyna córka, z którą Seraphina mogła porozmawiać o damskich sprawach, czesać włosy, zaplatać w warkocze i wybierać jej kolorowe sukienki. Zawsze chciała mieć dziewczynkę i po dwóch synach, ucieszyła się wydając na świat swoją małą Jacqueline. Dbała o nią jak mogła, zawsze służąc radą i pomocą. To do niej Jackie zawsze przychodziła, gdy miała jakiś kłopot, a Seraphina nakierowywała ją na rozwiązanie. Są sobie bliskie. Nie chcąc być jak swoja, nieczuła matka, kobieta zawsze okazywała miłość i wsparcie swoim dzieciom, a córce, która wydawała się najsłabsza z całego rodzeństwa, najbardziej. Przeżywała jej łzy i ból, cieszyła z każdej drobnej radości i uśmiechała, gdy mogły poplotkować o niezobowiązujących tematach – książkach, ubraniach, smakołykach. Dobrze ją wychowała, dbając, by zawsze była uprzejma, znała się na pewnych sprawach i nie unikała trudnych tematów, tylko próbowała stawić im czoła. Kocha swoją córeczkę, lecz dobrze rozumie powód z którego opuściła dom i udała się w podróż... Nie przeszkadza to jej jednak dzwonić przynajmniej dwa razy dziennie do Jacqueline.
___ Gualter – Nim się urodził, uważała, że to Jackie jest najdelikatniejszym ogniwem w jej rodzinie... Gualter to artysta, jej wrażliwy synek, który przemawia do świata za pomocą płótna i farb. W jego przypadku wykazuje się mnóstwem wyrozumiałości, gdy ma huśtawki nastrojów i nie może znieść tego, co się wokół niego dzieje. Głaszcze wtedy i tuli, uspokajając, chcąc dać mu wsparcie, gdy uczucia biorą górę. Jest dumna z jego samozaparcia i zdolności malarskich, jakie bez tchu i każdego dnia rozwija, widząc, że pomaga mu to w oczyszczeniu swoich emocji. Dobrze rozumie jego zmienne humory i staje w jego obronie, gdy Bertrand wzdycha nad brakiem samokontroli u chłopaka oraz niechęcią do ćwiczeń. Wywołuje u niej protekcyjne uczucia i dopóki nie dorośnie i nie usamodzielni się, będzie jej małym artystą.
___ Jonathan Hales – Uważała go za przemiłego i wdzięcznego młodzieńca, który urzekł ją i Jackie szarmanckim charakterem i przemiłymi słowami. Teraz czuje wobec niego wyłącznie żal. Nie ma morderczych zapędów jak męscy członkowie rodziny, ale nie zawahałaby się spoliczkować go, gdyby tylko go zobaczyła. Ma szczerą nadzieję i kilka wprowadzonych w życie planów, by zostawił jej córkę w spokoju.
___Pokemony
___ Liepard ♀ Selina, natura – łagodna.
___ Lilligant ♀ Rosette, natura – nieśmiała.
___ Nidoqueen ♀ Reine, natura – impertynencka.
___ Florges ♀ Gardenia, natura – spokojna.

___Sanson de Rochechouart, 31 lat
___Wygląd – Postawny mężczyzna o szerokich ramionach i najczęściej znudzonej wszystkim minie. Wysoki, mieszczący się w metrze dziewięćdziesięciu człowiek, dość barczysty o muskularnej budowie ciała. Oprócz postury, sugerującej regularne odwiedzanie siłowni, Sanson wygląda raczej na osobnika nie przejmującego się światem, który prędzej kogoś zlekceważy niż zareaguje na zaczepki. Jego mowa ciała sprawia wrażenie spokojnego, żeby nie powiedzieć znużonego swoją egzystencją, gdyby nie czujne spojrzenie ciemnych oczu, gotowych w każdej chwili podjąć działanie. Wszystkie jego gest są pewne, wyważone, z zamkniętymi oczami byłby w stanie założyć komuś chwyt klamrowy i powalić na podłogę. Tak naprawdę Sanson wygląda jak swój ojciec w tym wieku – bystry, twardy wzrok, wyraźna bródka, ta sama mocna sylwetka i ostre rysy twarzy. Ma też podobny sposób mówienia oraz poruszania się. By się trochę od niego odróżnić, zapuścił włosy i przefarbował je na jasny blond, ku rozbawieniu rodziny, która twierdzi teraz, że jest adoptowany. Nosi się luźnie, nie przywiązując większej wagi do strojów, więc to Seraphina pilnuje, by nie chodził całe dnie w porozciąganych podkoszulkach. Stawia raczej na sportowe marynarki i do walki stosuje własne pięści, choć jak musi, to nie pogardzi i bronią.
___Charakter – Swój człowiek. Sanson to typ dobrego znajomego, który zawsze jest wyluzowany i ma dobry humor. Z chęcią porozmawia, pożartuje, pogawędzi o głupotach by potem pójść w swoją stronę, wyzwiska spływają po nim jak woda i nie zniża się do takiego poziomu, by być wulgarnym. Nie zawsze tak było, bo w dzieciństwie miewał napady agresji. Bił wtedy wszystko i wszystkich, uderzał pięściami o głowę a gdy się uspokajał, zwijał się w kłębek pod łóżkiem, zawstydzony swoim zachowaniem. Miał gorący temperament i łatwo było go wyprowadzić z równowagi kilkoma słowami czy głupim żartem. Od razu wpadał w szał i potrafił skoczyć na trzykrotnie większego od siebie mężczyznę, nie bacząc na konsekwencje i zdrowy rozsądek. Nie wiadomo było co wzbudziło w nim taką agresję, ale trwało to jakiś czas, dopóki Bertrand nie zaczął z nim trenować sztuk walki. Seraphina zabierała syna na rozmowę u psychologa, spędzała z nim wiele czasu, aż wolno, ale wyraźnie, Sanson zaczął się uspokajać. Jego energia i złość skierowały się na ćwiczenia, w których szybko zrobił postępy, ku dumie swego ojca. Stało się to jego zamiłowaniem, z pasją trenował swoje ciało, medytował, aż dzięki swojemu poświęceniu i wsparciu rodziców, ataki złości stały się tylko wspomnieniem. No, może nie do końca. Choć jest wyluzowanym i bezkonfliktowym człowiekiem, którego bardzo, ale to bardzo trudno wyprowadzić z równowagi... Gdy przekroczy się tą cienką linię, gdy straci nad sobą kontrolę, do pewnego stopnia nie wie co robi. Wtedy może być krwawo. Potrafi pobić na śmierć albo wybić czyjąś głową szybę, wszystko to z mordem w oczach. Bardzo się stara, by do tego nie dochodziło, ale jak każdy człowiek, ma swoje słabości. Zdyscyplinowany i jednocześnie beztroski, lubi pożartować, pośmiać się, z chęcią uczestniczy w rozmowach i przyjacielskich walkach. Jego pasja wyniosła go do ligi sportowej, gdzie zdobył spore osiągnięcia, trenując w towarzystwie swoich pokemonów. Teraz pracuje z ojcem, rodziców darzy szacunkiem, a z młodszymi uwielbia się droczyć. Wyznaje złotą zasadę najstarszego z rodzeństwa, że tylko on może swoim braciom i siostrze dokuczać, a każdemu innemu powyrywa kończyny z ciała.
___Relacje
___ Bertrand – Dumny i honorowy ojciec, człowiek czynu. Sanson polega na jego opinii, choć zdarza mu się, czasem, z roztargnienia, nie słuchać jego rad. Bierze je sobie do serca, ale czy je wprowadzi w życie, to już inna sprawa. Jest mu niezwykle wdzięczny za lata wyrzeczeń i poświęcenia jakie włożył w jego trening. Nie jest dumny z tego, że był i nadal, doprowadzony do skrajności, może być zabójczo agresywny, ale nie doszedł bo do obecnego opanowania, gdyby nie Bertrand. Znając przeszłość ojca, podziwia jego determinacje i chyba jako jedyny z rodzeństwa widział faktyczny ogrom pracy i ofiar, jakie mężczyzna przetrwał, by dojść do swojego statusu. Dla niego ojciec nie jest może wzorem do naśladowania bez skaz, ale na pewno człowiekiem godnym najwyższego podziwu i szacunku. Pomimo tego, rozmawia z nim raczej w sposób nonszalancki, lubi pożartować, wypić z nim drinka i zakładać się o to, kto w końcu kogo pokona na rękę. Ufa mu w kwestii zawodowej, uczy się od niego jak zarządzać ich rodzinną organizacją i idzie mu to świetnie.
___ Seraphina – Do tej pory ma wyrzuty sumienia, że w dzieciństwie nie traktował jej dobrze. Biorąc pod uwagę to, że była bardzo czułą i wyrozumiałą matką, a on zachowywał się wobec niej jak mały gnojek. Jego ataki nie raz zostawiły na jej ramionach sińce, przez co później czuł się strasznie winny. Z trudem zdobywał się na to, by ją przeprosić, czując się niegodny objęć i pocałunków w czoło. Uważa ją za silną i wspaniałą kobietę, do dziś, bez powodu, co jakiś czas przynosi jej kwiaty. Lubią uciąć sobie z nią pogawędkę, z uśmiechem słuchać jej wzdychań na to, że ojciec znów zajął się pracą, albo Loeis zamknął się w swoim pokoju. Tak jak ojciec, nie pozwoli jej obrażać, a każdy, kto spróbuje napomknąć coś o jej prostytucji, dostanie od niego w zęby. Jest świadomy, że matka ze wszystkim sobie poradzi i nie potrzebuje jego pomocy by się obronić. Prawdopodobnie jako jedyny z rodzeństwa widział ją naprawdę wściekłą – jeden raz w życiu miał nieszczęście ją ujrzeć w furii i do tej pory przestrzega resztę, by jej za nic nie denerwować. Dla własnego bezpieczeństwa.
___ Loeis – Mając ten komfort bycia najstarszym z rodzeństwa, Sanson uwielbiał pokazywać młodszemu o siedem lat bratu, kto w domu rządzi. Przez różnice wieku, będąc nastolatkiem, uwielbiał go podpuszczać i droczyć się z nim, a przez to brat uciekał przed nim z książką. Chował się w bibliotece i nie wytykał stamtąd nosa. Teraz kręci głową na takie zachowanie, ponieważ był tylko smarkaczem, lecz coś z tych czasów pozostało. Lubi drażnić Loeisa żartami i śmiechem, który co prawda przeważnie go ignoruje, lecz potrafi się ostro odciąć, ku jego rozbawieniu. Uwielbia jego sarkazm. Ma go za zdolnego stratega i analityka, wie, że nie raz jego znajomość prawa i taktyki ocaliła mu skórę. Gdy szykuje się do jakiegoś zadania, ufa jego wskazówkom oraz podpowiedziom. Przywiązanie do niego pokazuje, zakładając mu Nelsona i mierzwiąc niezbyt delikatnie włosy. Zdarzają się im przepychanki, przy czym Loeis twierdzi, że sprowokował go ten „troglodyta” a Sanson się śmieje, próbując znów wykręcić mu ramię. Zazwyczaj kończą oboje na podłodze, albo ojciec gromi ich spojrzeniem.
___ Jacqueline – Młodsza siostrzyczka, którą nosił na plecach, podrzucał i pomagał wykradać łakocie z kuchni. Duża różnica wieku sprawiła, że kończył edukację, gdy Jackie miała ledwie pięć lat i z chęcią się nią zajmował, jako dorosły z rodzeństwa. Mawia na nią pieszczotliwe Ma Choupette, uwielbia się z nią droczyć, szczypać w policzki, dawać kuksańce w boki oraz mierzwić włosy. Braterska miłość wobec młodszej siostry okazuje się w różnego rodzaju niegroźnych przytykach, jak choćby wypominaniu na czyj widok się zarumieniła albo wytknięcie, że zniknęła kolejna paczka ciastek z kuchni i niedługo przestanie mieścić się w swoje ubrania. Wszystko to oczywiście w żartach. Jest wdzięczny temu, że zyskał swoją samokontrolę przed jej narodzeniem, gdyż nie wybaczył by sobie, gdyby coś się stało dziewczynie podczas jego ataku złości. Drugą sprawą jest to, że nie hamowałby napadu agresji, gdyby ktoś inny jej coś zrobił. Za wszelką cenę stara się nie pokazywać jej tej części swojego charakteru, robiąc za przykładnego starszego brata i mistrza mieszanych sztuk walki, którym dumnie może się chwalić przed innymi.
___ Gualter – Dzieciak, w dodatku jego zdaniem mazgajowaty. Wiele razy sugerował, że weźmie go do siebie na jakiś trening, ale Seraphina się temu sprzeciwiała. Według niego, jest zbyt emocjonalny, czyta się z niego jak z książki i nie ma za grosz powściągliwości. Co czyni go wspaniałym obiektem żartów, na które przekomicznie reaguje. Ba, raz wepchnął go do basenu a innego razu oblał całym wiadrem farby. Potrafi się odciąć, choć też nie raz wybuchł przez niego płaczem, co wzbudzało pewne poczucie winy. Wie, że chłopak dopiero dojrzewa i przechodzi trudny okres, lecz chciałby mu pomóc na swój sposób i uważa, że wysiłek fizyczny tu pomoże. Tak jak kiedyś i mu, wyciszy skołatane nerwy i da możliwość zyskać kontrolę nad emocjami. Służy mu męską radą, mają nadzieję, że z czasem nabierze krzepy i rozwagi. Nie ma nic do jego hobby, jeśli lubi plaskać się farbami, jego wola, lecz mógłby nabrać trochę krytycyzmu do siebie i swojej sztuki. Tego wyrostka trzeba bronić i pomóc mu wyrosnąć na porządnego członka ich rodziny.
___ Jonathan Hales – Tak szczerze, to Hales przypominał mu Loeisa pod względem charakteru, ale całkiem szybko zyskał jego sympatię, nie odmawiając siłowania się na rękę, choć sromotnie przegrał. Dobrze się z nim rozmawiało, wydawał się porządnym facetem, który zajmie się jego siostrą jak należy. No właśnie, zdawało się. Ledwie dowiedział się o całej sprawie, wytropił go na dworcu w Lumiose City i po obiciu tej zdradzieckiej gęby, miał zamiar przetrącić mu kark, gdy wkroczyła straż miejska. Gęsto się tłumaczył, dlaczego to zrobił i w końcu sprawa przycichła, ale czeka aż będzie mógł położyć na nim łapy. Jak tylko przypomina sobie łzy siostry i przejętą twarz matki, złość wzrasta na nowo.
___Pokemony
___ Infernape ♂ Chinoun, natura – naiwny.
___ Lucario ♂ Lukka, natura – dziwaczny.
___ Toxicroack ♂ Crapaud, natury – wytrzymały.
___ Scizor ♀ Bibitte, natura – dziecinna.
___ Lycanroc Midnight Form ♀ Lady, natura – nieugięta.

___Loeis de Rochechouart, 24 lata
___Wygląd – W przeciwieństwie do starszego brata, Loeis wdał się w matkę. Smuklejszej budowy młody mężczyzna, ma szczupłą sylwetkę, na której ledwie odznaczają się mięśnie i wzrost równy metrowi i osiemdziesięciu centymetrom. Towarzyszy mu aura chłodnego spokoju, odosobnienia i lekceważenia, gdyż lubi ignorować natrętne pytania i porusza się zazwyczaj z niezwykłym opanowaniem. Nie jest wprawdzie chuchrem, gdyż nie brak mu siły i nie unika treningów, lecz jego atuty leżą w sile umysłu, nie ciała. Ktoś, kto nazwałby go patyczakiem zdziwiłby się, widząc pod ubraniem żylaste, ale silne mięśnie. Rysy twarzy u Loeisa nie są tak mocne, wyróżnia go łagodniejsza uroda, jasna cera i zimne, fioletowe oczy. To, co nadaje mu nieprzenikniony wyraz twarzy, to wiecznie spokojna mimika, której nie mąci zmarszczenie brwi czy przygryzienie warg. Niemniej, pozostaje bardziej podobny do matki niż do ojca. Długie, granatowe włosy spięte najczęściej na czubku głowy, okulary do czytania oraz elegancki strój nadają mu wygląd księcia, za którym wzdychają wszystkie dziewczęta. Coś w tym jest, gdyż regularnie łamie serca panien, proszących go o wspólne wyjście na kolację.
___Charakter – Od dziecka przejawiał wielkie opanowanie oraz niechęć do innych. Introwertyk, nie cierpiący bycia w centrum uwagi, który kochał swój zaciszny kącik w domowej bibliotece. Wszędzie chodził z książkami, którymi się zasłaniał i zbywał niewygodne pytania zasłaniając się otwartymi podręcznikami. Nie okazywał wylewnie uczuć, nie biegł do mamy przy zdartym kolanie, ani do ojca, pokazać zaliczony na szóstkę egzamin. Po prostu, trzymał wszystko dla siebie i było mu z tym dobrze. Nie był nieśmiały, wprost przeciwnie, nie wahał się powiedzieć komuś czegoś przykrego, ale nie przepadał za kontaktami międzyludzkimi. Wolał domowe zacisze i naukę. Z czasem nauczył się taktu oraz posługiwania mową w odpowiedni sposób, lecz tu wyszła na wierzch jego drobna złośliwość – między pięknymi słówkami uwielbiał dawać przytyki wszystkim naokoło. Był mistrzem sarkazmu i ironii, jego wypowiedzi cięły jak miecze. Dzięki nim zyskiwał to, co chciał, a gdy coś postanowił, dążył do celu wszelkimi środkami. W tym, że jego sposoby skupiały się głównie na groźbach, sugestiach, grze słów oraz, niekiedy, szantażu. Seraphinę trochę to niepokoiło, ale syn nigdy nie przekroczył granicy moralnej, by kogoś faktycznie doprowadzić do upadku czy zamknięcia w więzieniu. Prawdopodobnie. Teraz jest ikoną uprzejmości i dżentelmenem, wiedzącym zawsze co ma powiedzieć w każdej sytuacji. Przeważnie jest uważnym i milczącym obserwatorem, lecz gdy się odezwie, często zyskuje zwolenników i wrogów. Nie waha się ubrudzić sobie rąk, choć preferuje robić wszystko przy swoim biurku w bibliotece, załatwiając sprawy po swojemu i ucząc się ciągle czegoś nowego. A jest w tym świetny, można by powiedzieć, geniuszem. Opanował z łatwością kilka języków, porozumiewając się nimi płynnie w mowie i w piśmie, lecz jego konikiem pozostało prawo i polityka. Ojciec zasugerował mu któregoś dnia wizytę w parlamencie Kalos i zadowolony z tego co zobaczył Loeis, złożył tam papiery, zostając prawą ręką ojca w świetle publicznym i na obradach. Wielu się to nie podobało, ale Bertrand był dumny z syna. Nie ma nic przeciwko towarzystwu rodziny, ale znika u siebie, jeśli uzna, że jest za głośno. Do piętnastego roku życia toczył z Sansonem cichą rywalizację o to, kto więcej osiągnie, ale później stwierdził, że to go nie obchodzi i woli zająć się własnymi sprawami.
___Relacje
___ Bertrand – Rodzic był zawsze dla niego wzorem do naśladowania w kwestii opanowania, zdecydowania i stalowej woli. Z dzieciństwa zapamiętał najbardziej jego spokojny, chłodny głos, wymawiający rozkazy oraz strofujący ludzi przed nim. Choć sam nie czuł się dobrze, skupiając uwagę na sobie, to chciał tak jak ojciec, móc jedynie swoimi słowami zaprowadzić porządek, uspokoić innych i zakończyć kłótnie. To była jego inspiracja, którą zagrzewała miłość do książek i szacunek do ojca, który na siłę nie wyciągał z niego odpowiedzi, tylko pozwalał w milczeniu wszystko obserwować. A widział wiele. Pot na skroni po długiej rozmowie telefonicznej, zmęczone westchnienie i był świadom szeptów za plecami. Ojciec pracował ciężko, więc oprócz Sansona, który pomagał mu w kontroli półświatka Kalos, Loeis postanowił również być jego prawą ręką, lecz na salach obrad. By dać mu wsparcie, pomóc mu w tej nierównej grze i pokazać, że również ceni sobie jego działalność. Dzięki jego doświadczeniu oraz wiedzy nauczył się wiele.
___ Seraphina – Loeis kocha swoją matkę, ale nie potrafi tego okazać w taki sposób, jaki by chciała. Nie przepada za dotykiem i uściskami, swój szacunek i przywiązanie pokazuje podsuwając jej ramię podczas wspólnych przechadzek, wynajdując jej książki specjalizujące się w uprawie kwiatów oraz zamawiając ulubione czekoladki. Nie jest dobry w przytuleniach i pocałunkach, zaraz się spina i choć się nie odsuwa, nie potrafi do końca tego odwzajemnić. Oprócz niezręcznego poklepania po plecach, na więcej go nie stać w tej kwestii. Żałuje trochę, że jak reszta rodzeństwa nie potrafi zawracać jej głowy swoimi problemami, bacząc na jej czas oraz zaangażowanie, nie chce dodawać jej zmartwień. Ma wrażenie, że nie może sobie na to pozwolić. Czuje się zobowiązany, przez jej drobne czułości, podsuwanie kawy i ciastek, do zrobienia czegoś dla niej. Dlatego szuka sadzonek róż albo kupuje jej bilety na musicale. Wie, co przeszła, co dalej robi i chciałby ją choć trochę ją w tym odciążyć, nieświadomy, że tak naprawdę Seraphinie zależy na jego towarzystwie oraz szczęściu.
___ Sanson – Starszy brat, do którego ma dość ambiwalentny stosunek. Z jednej strony wie, że nie jest stworzony do walki, nie osiągnie takiej krzepy i zdolności fizycznych jak on. Jest świadom tego, że Sanson ma instynkt, podczas akcji i dowodzenia ich grupą działa bezbłędnie, nie zawsze logicznie, ale wiedząc co ma zrobić i jak osiągnąć dany efekt. Pokłada w nim sporą dozę zaufania, wiedząc, że zachowa się jak zawodowiec... A jednocześnie odmawia mu profesjonalizmu, podczas rodzinnych spotkań. Czasy ich dziecinnej rywalizacji dawno już minęły, ale ten pozwala sobie na docinki i przepychanki, co raczej mu przeszkadza. By się Loeis zirytował, brat musiałby się namęczyć, a tak stawia go w niekomfortowej sytuacji. Docinki słowne oraz granie sobie na nerwach, w pewnym stopniu wprawiają go w dobry nastrój, lecz na dłuższą metę są niepotrzebną stratą czasu.
___ Jacqueline – Odkąd była mała, Jackie wyrobiła sobie nawyk przychodzenia do brata ilekroć miała trudności z nauką. Czy była to biologia czy matematyka, brała książkę pod pachę i szła do biblioteki, by patrzeć na niego wielkimi oczami... A, że łatwo miękł, przynosił drugie krzesło i tłumaczył jej najlepiej jak umiał, zagadnienia odnośnie genetyki albo użycie wzorów chemicznych i matematycznych. Sprawiało mu przyjemność, widzieć wdzięczność i podziw w jej spojrzeniu, czuł się nawet dumny, że szybko się uczy. Do dziś, gdy miała kłopot tego typu, wchodziła do biblioteki i nieśmiało pytała, czy mógłby poświęcić jej chwilę... A on, jak przykładny starszy brat, odkładał wszystko i słuchał jej w milczeniu. Nie był może dobry w innych sprawach, nie zamierzał jej rozpieszczać, łaskotać czy z niej żartować, ale dbał o nią na swój sposób. Pilnował, by wychodziła z domu z szalikiem, gdy była chora, czytał książki do poduszki, bandażował kolano, gdy zdarła skórę spadając z drzewa, słowem... Robił wszystko czynem, nie słowem. Nigdy nie powie tego, co czuje głośno.
___ Gualter – Do najmłodszego członka rodziny, Loeis odnosi się raczej najspokojniej jak może. Bycie tak emocjonalnie rozchwianym kłóci się z jego charakterem i logicznym sposobem myślenia, także ma trudności w zrozumieniu, o co chłopakowi chodzi. Najczęściej jego słowa, choć obiektywne i bezstronne, są odbierane przez niego negatywnie. Wzbudzają łzy, złość i ranią jego wrażliwe ego, przez co Loeis niechętnie rozmawia z najmłodszym bratem. Nie wie jak, by w jakiś sposób go nie urazić. Wszelkie próby owocują odgryzaniem się, docinkami albo wybuchem płaczu lub roztrzęsieniem. Niejednokrotnie sugerował wizytę u psychologa, który pomógłby z jego emocjami, lecz wychodzi na to, że malarstwo to dla niego właściwa terapia. Chce dla brata dobrze i stara się być delikatnym w kontaktach z nim, lecz najzwyczajniej w świecie, nie radzi sobie z tym. Nie umie go zrozumieć, dlatego pozostawia konfrontację z nim reszcie członków rodziny.
___ Jonathan Hales – Nić porozumienia nawiązała się między obojgiem przy pierwszej rozmowie. Obaj hołdowali logice, trzeźwemu myśleniu i planowaniu, nie przepadali za biorącymi nad nimi górę emocjami. Loeis miał Jonathana za dobrą partię dla swojej siostry – balansował jej emocjonalną i czułą naturę swoim spokojem i dystansem. Dziś jednak kręci głową na jego myśl, nie chcąc się wypowiadać o zaistniałej sytuacji. Jednak, jak to się mówi... Krzywd wyrządzonych rodzinie, się nie wybacza. Lepiej niech do nich nie wraca, bo zmuszony będzie pomóc Sansonowi w przywitaniu nieproszonego gościa.
___Pokemony
___ Aegislash ♂ Durandal, natura – posłuszny.
___ Elektross ♀ Abello, natura – skromna.
___ Gyarados ♂ Leviathan, natura – wesoły.
___ Delphox ♀ Reynarda, natura – spokojna.

___Gualter de Rochechouart, 14 lata
___Wygląd – Młody, szczupły chłopak, który dopiero wstępuje w wiek dorastania. Wzrostem nie grzeszy, mierząc trochę ponad metr sześćdziesiąt i będąc drobnej, niepozornej budowy. Często jest to powód docinków, bo pomimo treningów samoobrony, mięśni na ciele ma niewiele. W chwilach stresu jednak, potrafi wykazać się siłą, choć na co dzień trzyma ręce przy sobie. Ładna buzia o gładkich rysach, jasnych, fiołkowych oczach przypomina w swej łagodności Seraphine, lecz gdy chłopak się skrzywi, oblicze wyostrza się i staje podobne do ojca. Jest też podobny do swojej siostry, zwłaszcza biorąc pod uwagę fryzurę i odcień tęczówek. Włosy sięgające karku to masa drobnych loczków o barwie brązowo-fioletowej, przypominające kolorem rozcieńczone wino. Ponieważ Gualter wkracza w wiek dojrzewania, rośnie szybko i kończyny ma trochę przydługie, ciało szczupłe i głos momentami chrypie, przygotowując się do mutacji. Nie lubi, gdy mu się to wytyka. Nim jego rysy dojrzeją i zaczną się upodabniać do braci, wyglądać dalej będzie jak młody chłopak. Często spotkać go można ubabranego farbami, siedzącego w prostym podkoszulku przed płótnem i szczęśliwego jak nigdy. Gdy uda się go doszorować z pigmentu i farb olejnych, wkłada na siebie koszule i marynarki, choć preferuje swoje robocze ubrania do malowania i rozciągnięte tenisówki. Ku zgrozie matki, oczywiście, która ma zawsze dla niego wyprasowaną koszule.
___Charakter – W przeciwieństwie do reszty rodziny, Gualter ma kłopoty z emocjami na porządku dziennym. Jest bardzo uczuciowy, ma huśtawki nastrojów i ze śmiechu potrafi przejść w płacz w przeciągu kilku chwil. Wszystko widać u niego na twarzy i nie potrafi kłamać. Nie kryje swoich uczuć i są one z reguły bardzo wyraziste – gdy się cieszy, to podskakuje, gdy jest zły, tupie i zaciska pięści, zasmucony chowa twarz w rękawie i powstrzymuje chlipanie. Jest artystą, czuje mocniej, widzi więcej i łatwo go urazić. Przytyki braci zawsze powodują u niego obrażanie się oraz uciekanie do siostry, która miała w zwyczaju tulić go do siebie i głaskać po głowie uspokajająco w takich chwilach. Ma bardzo wrażliwą duszę i uwielbia tworzyć, odkąd był mały przejawiał zainteresowanie malarstwem, by rozwijać tę zdolność do kunsztu mistrzowskiego. Codziennie siedział u siebie w pokoju, wyposażony w mnóstwo farb, płótna, kartony, palety i rozpuszczalniki i tworzył. Niektóre dzieła pokazywał chętnie, inne krył przed innymi. Słowa krytyki znosił źle, czasem deptał własne obrazy, gdy ktoś się źle o nich wyraził. Ciągle uważa, że jest za słaby i musi dalej się kształcić w malarstwie. Z czasem nauczył się kontroli nad krytyką i przyjmowania do siebie zdań innych, choć dalej reaguje na nie bardzo emocjonalnie. Jest silnie związany z rodziną. Rodziców szczerze kocha, a oni cieszą się, że znalazł normalne, zdrowe hobby i nie chce mieszać się w ich zawodowe sprawy. Natomiast bracia lubią my wytykać brak krzepy, lecz oczywiście, jeśli coś się dzieje stają za nim murem. Jacqueline zawsze była tą jedyną, która wspierała Gualtera nie ważne co się stało i wycierała mu łzy chusteczką, gdy za bardzo wziął sobie do serca czyjś komentarz. Z tego powodu też chłopak jest wyczulony na punkcie swojej rodziny. Próba obrażenia familii, jego albo jego obrazów, skończyć się może zaciekłym policzkiem i kopniakami. Jest sprytny i nie brak mu odwagi, a także wnikliwy z niego obserwator i zdarzyło się mu uciekać do gry słownej jak to często robi jego brat. Choć, szczerze, najszczęśliwszy jest siedząc przed płótnem.
___Relacje
___ Bertrand – Surowy i wymagający ojciec. Gualter momentami się go trochę obawia, choć nigdy miał ku temu tak naprawdę podstaw. Choć są jak woda i ogień, to Bertrand stara się wspierać syna, acz to, co uważa dla niego za dobre, wzbudza z kolei jego złość i łzy. Trening sztuk walki? Nie! Obsługi broni palnej? Białej? Też nie! Ugiął się na tyle, by pozwolić ojcu przeprowadzić z nim kurs samoobrony, za który pewnie kiedyś będzie wdzięczny, choć na razie o tym nie myśli. Zazwyczaj niechętnie z nim rozmawia na temat swoich powinności w rodzinie, skupiając na swoim hobby. Cieszy się, że pomimo swojego podejścia do jego niechęci wobec walki, ojciec chwali jego duszę artystyczną. Kilka z jego obrazów powiesił w swoim gabinecie, parę nawet rozdał wśród niektórych członków familii. Wie, że Bertrand nie chce go wciągać w zawodowe sprawy i nie ma zamiaru tego sugerować, ale wolałby trochę więcej swobody – jak typowy nastolatek, oczekujący, że będzie się go traktować jak dorosłego członka rodziny.
___ Seraphina – Bardzo kocha matkę i się z tym nie kryje. Z każdym pomysłem na obraz, szkicem albo gotowym dziełem biegnie do niej, jak oczywiście dojrzeje do tego, by pokazać światu to co wyszło spod jego ręki. Ważne jest dla niego jej zdanie, tym bardziej i wsparcie, które mu okazuje. Sam jednak ma z tym kłopoty... Tu z wdzięcznością się do niej przytuli, da pogłaskać i ucałować, kiedy indziej odsunie się, mamrocząc, że jest za stary na czułości... By za to przeprosić i znów dać się objąć. Szanuje ją, choć do końca nie wie jak się wobec niej zachowywać. Ma wrażenie, że matka nie rozumie go w pełni, ale mimo to stara pomóc, sugerując łagodnie co mógłby zrobić, albo czym się zająć. Są to niegroźne propozycje, ale Gualter jest wyczulony na słowa innych, więc nim się czegoś podejmie, musi minąć trochę czasu. W gorszych chwilach, w pretensjach jest pewien, że matka chce by się zmienił i był jak reszta rodzeństwa, co jest nieprawdą, gdyż chodzi jej, jak matce, tylko o dobro ich dzieci. A dzieci nie zawsze widzą to co dorośli.
___ Sanson – Brat od siedmiu boleści, który stanie za nim murem gdy trzeba, ale na co dzień doprowadza do pasji. Sanson to taki typ, który uwielbia go drażnić, najczęściej na punkcie tego, co jest bardzo wrażliwe – czyli sztuki i samego Gualtera. Drań wie, co powiedzieć i z czego się zaśmiać, by zaraz zaczął tupać i zaciskać pięści ze złości. Widocznie go to bawi, bo nigdy nie przepuścił okazji by z czegoś zadrwić. Lubi z nim dowcipkować i gdy Gualter się ze złości i język stanie się cięty jak ostrze, wtedy zaczyna się walka na obelgi. Z reguły z daleka od Seraphiny, która dałaby im po uszach za takie słownictwo. Jeśli jednak powie o słowo za dużo, uderzy w odpowiednią strunę... Wtedy jest źle. Odchodzi wściekły albo zrozpaczony jego idiotycznym zachowaniem, klnąc w duchu na dom, w którym mało kto go rozumie. Nie porusza się pewnych tematów! Zdarzają się jednak chwile, gdy Sanson go broni przed rodzicami i sugeruje, by coś mu odpuścili... W tych momentach jest mu wdzięczny. W pozostałych, woli by ten dał mu spokój. Tak na amen.
___ Loeis – Beznamiętna kukła, tak go czasem określa, mamrocząc pod nosem. Nie rozumie, jak można być tak sztywnym, milczącym i tylko świdrować wszystkich wzrokiem? Do tego wydaje się mu, że wie wszystko najlepiej, rozdając dookoła rady poparte statystykami i innymi badaniami... Ma wrażenie, że uparł się, by udowodnić mu, że w niczym tak naprawdę nie jest dobry, tylko w machaniu pędzlem. Podświadomie gdzieś wie, że Loeis tak stara się mu pomóc, wskazując nad czym powinien popracować i na jakie swoje cechy zwrócić uwagę, lecz chłopak nie potrafi tego zrobić. Zasłania się delikatnym ego, uważając, że ten z niego drwi i nie mogąc znieść myśli, że nie uda mu się to wszystko. Że okaże się beznadziejny i brat od początku miał rację, próbując go uświadomić w tym. Jego spokój momentami go drażni. Nie zachwyca się niczym. Nie rozczula na widok wschodu słońca, nie cieszy go beztroski poranek, nic tylko by siedział w książkach... I to nawet nie są powieści, które można przeżywać, tylko nudne zbiory praw. Nie, by brata nie lubił... Po prostu nie przepada za chwilami, gdy stara mu się pomóc. W innych sytuacjach, nie ma nic przeciwko jego towarzystwu, póki nie komentuje niczego pod jego adresem.
___ Jacqueline – Ze wszystkich członków rodziny, Gualter zawsze miał wrażenie, że tylko Jackie go rozumie. A nawet jeśli nie, to nie przeszkadza jej jego zachowanie i akceptuje go takim, jaki jest, bez prób zmiany jego zachowania. Było to niezmiernie miłe uczucie... Mógł wypłakać się na jej ramieniu, gdy Sanson znów zadrwił z jego obrazów albo Loeis próbował mu coś doradzić, wpędzając go w poczucie winy, że w niczym innym nie jest dobry, tylko w malarstwie. Zawsze miała dla niego dobre słowo, głaskała go po włosach i pozwalała zostać u siebie tak długo, dopóki się nie uspokoił. Widząc w niej pokrewną duszę, ukochaną siostrę, przy której zawsze znajdzie opiekę i opokę, postanowił odwdzięczyć się jej. W jaki sposób..? A taki, że zamiast cały czas szukać u niej pocieszenia, powinien wziąć się, choć trochę, w garść i stawić czoła krytyce oraz wypowiedzieć głośno swoje zdanie. Idzie mu nieźle, choć nieraz potrzebował wsparcia by zapanować nad swoimi emocjami. Stara się jednak, bo przecież nie może zawieść ukochanej siostry! Nie teraz, gdy sama pracuje nad sobą, gdzieś daleko od domu, a on został tu. Nie chce przywitać jej ze łzami!
___ Jonathan Hales – Od samego początku w Gualterze zrodziło się jakieś nieprzyjemne podejrzenie na widok mężczyzny. Nie mógł tylko określić czym to było. Zachowywał się wobec niego z rezerwą, ale przyjaźnie, nie chcąc bezpodstawnie go o coś oskarżać, lecz zabłysł tu jego zmysł obserwatora. Podłożył dyktafon w pokoju, w którym Jonathan najczęściej odbierał prywatne telefony i nagrał jego rozmowę, zdobywając dowód, który pogrążał tego drania. Żal mu było jednak tego, że przy okazji złamało to serce jego siostry, bo tego widoku też nie mógł znieść... Nie ma może wiele szyi, ale na widok Hales'a trzeba będzie go trzymać, bo rzuci się na niego jak wściekły kot, chcący komuś wydrapać oczy.
___Pokemony
___ Smeargle ♂ Monet, natura – cichy.

___Reszta rodziny - organizacja Bertranda skupia wokół siebie mnóstwo osób o podobnych poglądach i ideach. Choć nie są spokrewnieni więzami krwi, Jacqueline ma mnóstwo wujków, cioci i kuzynów różnej maści, którzy są częścią rodziny.



Ostatnio zmieniony przez Jacqueline dnia Pon Kwi 22, 2019 9:22 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Jacqueline
Królewski Robaczek
Jacqueline


Liczba postów : 697
Dołączył : 12/03/2019

Pamiętniczek Jackie Empty
PisanieTemat: Re: Pamiętniczek Jackie   Pamiętniczek Jackie EmptyPią Kwi 05, 2019 12:23 pm

___Inni
___Jonathan Hales, 22 lata
___Wygląd – Mężczyzna jest przystojny i o tym doskonale wie. Jasna, blada cera o intrygującej urodzie idzie w parze z prostym nosem, drobnymi wargami i ciemnymi, czarnymi jak bezgwiezdna noc oczami. Chłodne, zdystansowane spojrzenie kogoś, kto nie jedno widział i nie jedno zrobił zerka znad prostokątnych okularów. Często wzbudza niepokój i dreszcze, jakby było wyprane z uczuć, choć zdarza się, że ten lód topnieje i widać w nim wielkie uczucie. Ciemne, krótkie włosy w miękkich puklach sięgają karku i opadają na oczy, często je odgarnia wystudiowanym ruchem. Postać ma szczupłą, wiotką i nie brak mu siły, choć nie jest typem wojownika, bardziej myśliciela pociągającego za sznurki. Budowa ciała smukła i prosta, z ledwie widocznymi mięśniami nadaje mu wygląd początkującego pływaka. Ma pieprzyk na prawym policzku. Przystojny z niego mężczyzna, błyszczący tą chłodną profesjonalnością, jaką spotyka się u zawodowców, zajmujących się tym, o co nie należy pytać. Ma to pewien urok, ale działa jak syrena alarmowa, każąc osobą o wysokiej intuicji odsunąć się od na pozór nie niebezpiecznego jegomościa. Ubiera się w czerń i biel, zawsze, brak tutaj innych kolorów i innych krojów od klasycznych marynarek.
___Charakter – Jaki jest Jonathan... Tak naprawdę, Jackie nie ma pojęcia. Gdy był z nią, zapamiętała go jako uśmiechniętego i troskliwego. Wzrok miał ciepły i rozczulony, kiedy na nią patrzył, lubił głaskać dziewczynę po włosach i zakładać za ucho niesforny loczek, który uciekał ze swojego miejsca. Zawsze podsuwał jej swoje ramię, nakładał na ramiona swój płaszcz i zabierał na długie spacery wieczorami, podczas których rozmawiali o wielu rzeczach. Często się śmiał... Dbał o nią, był bardzo czuły i nie wstydził się tego okazywać. To uczucie składało się z rozmaitych gestów, tych drobnych, rozczulających jak całusy w czoło i wiadomości co rano, po te większe jak przytulenie czy zaprezentowanie ślicznego pierścionka zaręczynowego... A potem? Skoro potrafił tak pięknie grać, musiał być niezwykle przebiegłą istotą, która wspaniale i bez trudu manipuluje innymi. Robił wszystko tak, by go pokochała jak najmocniej, nigdy nie zrobił żadnego błędu, był zbyt idealny w tej swojej miłości... Zdołał omamić ją, zaskarbić sobie względy i zaufanie całej jej rodziny, udając zakochanego i cieszącego się bezpieczeństwem w Kalos, gdzie nawet Zespół Rocket nie mógł go dopaść. Jako zdrajca i złodziej ich drużyny, nie przetrwałby długo bez żadnych kontaktów, a tu nadarzyła się okazja i wykorzystał ją od razu. Skoro nie czuł nic, obejmując ją i całując, kim w takim razie była..? Pionkiem w tej dziwnej grze? Jaki jest Jonathan Hales... Według nagrania, które zrobił Gaulter, słychać na nim zimny, momentami szyderczy głos. Mówiący z zimnym opanowaniem i obojętnością o niej, o jej rodzinie, tłumaczący jakiejś kobiecie sytuację, nazywając ją czule „kochaniem” i zapewniając, że niedługo się spotkają. Drwiący z jej uczucia czy też była dla niego całkowicie i nieodwołalnie nieważna... Była szczeblem po którym miał się wspiąć. Kluczem do schronu jej ojca. Więc jaki on był... Ofiarą wyjątkowo mało prawdopodobnego nieporozumienia, czy wyrachowanym cynikiem bez skrupułów? Jeszcze otrzymywała od niego listy, te same co zawsze, na beżowym papierze, napisane granatowym atramentem i skropione wodą kolońską. Wysyłała mu przecież podobne, tylko używała innego koloru liter i olejku różanego... Teraz nie chciała wysłać ani jednego. Nie mogła się przemóc, by otwierać te koperty, bo w pierwszej wiadomości po jego uciecze trafiła na błagalne słowa przeprosin, sugerujące jednak, że chce wrócić do jej domu... Prawda czy fałsz? Szczerość czy kłamstwo? Jacqueline dalej nie wie, jaki jest Jonathan Hales.
___Relacje ???
___Pokemony ???

Powrót do góry Go down
Jacqueline
Królewski Robaczek
Jacqueline


Liczba postów : 697
Dołączył : 12/03/2019

Pamiętniczek Jackie Empty
PisanieTemat: Re: Pamiętniczek Jackie   Pamiętniczek Jackie EmptySob Kwi 13, 2019 10:04 pm

___Przydatne zapiski na marginesach
___Telefon
___Lista kontaktów
___ Papa - Bertrand de Rochechouart
___ Maman - Seraphina de Rochechouart
___ Doudou - Sanson de Rochechouart
___ Loeilou - Loeis de Rochechouart
___ Lapinou - Gualter de Rochechouart
___ Profesor - Profesor Sycamore - Przygoda 08.04.2019
___ CainPamiętniczek Jackie 0259 - Cain Donovan - Opuszczona Elektrownia 14.12.2019



Ostatnio zmieniony przez Jacqueline dnia Pon Gru 16, 2019 12:08 pm, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry Go down
Jacqueline
Królewski Robaczek
Jacqueline


Liczba postów : 697
Dołączył : 12/03/2019

Pamiętniczek Jackie Empty
PisanieTemat: Re: Pamiętniczek Jackie   Pamiętniczek Jackie EmptySob Kwi 13, 2019 10:38 pm

___Dzienniczek drużyny
___❥ CinnamonPamiętniczek Jackie Bag_Luxury_Ball_Sprite
Minccino Pamiętniczek Jackie Female
Typ: Pamiętniczek Jackie NormalIC
Poziom: 5 lvl
Ewolucja: Minccino -> Cinccino (Shiny Stone)
___ AtakiPound | Baby-Doll Eyes | Aqua TailMT(23.03.2019) | ThunderboltTM | Echoed VoiceTM | CovetMT(29.03.2019) | Iron TailMT(10.04.2019) | Seed BombMT(18.04.2019)
___ Umiejętność: Skill Link
___ Rozmiar: Ordinary
___ Natura: Jolly (+Speed, -Sp.Attack)
___ Smak: Słodki~!
___ Data złapania: Nieznana
___ Trener: Jacqueline de Rochechouart
___ Wygląd: Cinnamon jest dość przeciętną przedstawicielką Minccino. Ma niecałe trzydzieści centymetrów długości, mierząc ją od czubka głowy do tylnych łapek, pomijając puszysty ogon i uszy. Posiada drobne ciałko z zaokrąglonymi, chwytnymi łapkami, które służą jej do wskakiwania na to, na co zechce~ Duże, ciemne oczy mrugają często wesoło, na milutkiej główce widać malutki nos oraz uśmiechnięty pyszczek~ Jej futerko jest wyjątkowo miękkie i puszyste, przechodzące z szarości na całym ciele do śnieżnej bieli na końcach puchatej kity oraz dużych, wrażliwych uszu. Ogon to jej duma~!
___ Charakter: Cinna, choć z początku nieufna i ostrożna, bardzo szybko przekonała się do Jackie. Tak jak swoja ludzka przyjaciółka, ma pogodne usposobienie, nie chowa urazy i z wszystkiego prawie się cieszy. To taki mały, puchaty wulkan energii, lubi dokazywać, bawić się, tulić, przepada za bliskością oraz uwagą. Dość ciekawskie stworzonko~ Często bywa w centrum uwagi, jako wyjątkowo uroczy i zadbany pokemon, co sprawia jej wielką przyjemność i frajdę, choć nie jest zbyt próżnym pokemonem. Jeśli ktoś się "nie będzie" nią zachwycał, wzruszy ramionkami i pójdzie z Jacqueline zjeść ciastko. Choć na to nie wygląda, jest bardzo zdecydowana, z uporem robi to, co sobie postanowiła i nie za łatwo się poddaje. Zdarza się jej psocić, lecz są to z reguły drobne, niegroźne przewinienia, które z uwagi na słodki pyszczek, szybko są jej wybaczane. Brak w niej złośliwości czy pogardy, jest troskliwa wobec bliskich i rozumie o wiele więcej, niż się ludziom zdaje.
___ Historia: Pokemon został znaleziony przez Jackie około roku przed opuszczeniem domu. Spacerując wraz z mamą spostrzegła kulkę wystraszonego, szarego futerka, drżącą jak liść na wietrze pod krzakiem. Maleństwo dało się namówić na wzięcie jej na ręce i okazało się być małą Minccino, która niedawno musiała wykluć się z jajka. Krótkie śledztwo wykazało, że sąsiad widział jak ktoś wyrzucił z samochodu niechcianego, bezbronnego pokemona, który miał sobie radzić sam na obrzeżach miasta... Dziewczyna uparła się, że zajmie się maleństwem i zabrała je do domu. Tam szybko dostała miano Cinnamon, gdyż pierwsze co zrobiła, to dorwała się do szafki ze słodyczami i pochłonęła całe pudełko ciastek cynamonowych. Mieszkała z Jackie około roku, z dnia na dzień nabierając do siebie zaufania i z czasem obie stały się sobie coraz bliższe. No i stała się z nich nieodłączna para, do tego stopnia, że nawet wyruszając w podróż po Kalos, Jackie koniecznie musiała wybrać się w drogę z Cinną. Bo jak, tak bez niej? Wstępnie pojawiły się w Lumiose City, bo spotkać Profesora Sycamore, a potem najpewniej ruszą w którąś stronę~
___ Ciekawostki: Jak większość Minccino, ma manię na punkcie czystości. Używa ogona jako miotełki lub szczotki, jeśli uważa, że coś jest brudne, zaraz zacznie to czyścić. Nie lubi brudu, ale nie panikuje, gdy ochlapie się błotem - dokończy swoje, np, walkę, potyczkę, a potem spokojnie się wyczyści. Przepada za gotowaniem, ale jeszcze bardziej za słodyczami! Łakocie wprost uwielbia, dlatego najłatwiej ją sobie zjednać, dając jej jakiś smakołyk~

Powrót do góry Go down
Sponsored content





Pamiętniczek Jackie Empty
PisanieTemat: Re: Pamiętniczek Jackie   Pamiętniczek Jackie Empty

Powrót do góry Go down
 
Pamiętniczek Jackie
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Pamiętniczek
» Depozyt Jackie
» Kurort Jackie
» Limonkowy pamiętniczek

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
PokeKingdom :: Dzienniki-
Skocz do: