Wygląd: Oceniając wygląd wiele osób stwierdza, że dziewczyna niedawno musiała przechorować jakąś grupę. Jest blada jak ściana, jej twarz jest chuda i kanciasta, a zielone oczy – zazwyczaj zmęczone i opadnięte. Jej linia brwi jest cienka, ale wyrazista, podobnie jak rzęsy. Ma mały nosek oraz zaciśnięte usta. Ponieważ jej czoło jest niskie, nosi grzywkę, a jej jasnobrązowe włosy ścięte do ramion. Raleigh posiada zaledwie 164 cm wzrostu oraz drobną posturę, więc brak jej fizycznej siły. Zazwyczaj jednak nie widać dokładnie kształtu jej sylwetki, ponieważ ubiera ciemną bluzę z kapturem oraz ciemne dżinsy. Jej charakterystycznym znakiem rozpoznawczym jest jej brązowy plecak z żółtą naszywką w kształcie półksiężyca oraz trampki w odcieniu khaki za kostki.
Charakter: To introwertyczka, która zdecydowanie za dużo rozmyśla nad drobnymi sprawami i ich sensem istnienia. Z powodu dramatycznego dzieciństwa, musiała wziąć za siebie odpowiedzialność bardzo wcześnie, jednakże przez to utraciła zdolność odczuwania radości z życia i małych rzeczy. Jest zespołem stresu pourazowego. Bardzo często wymaga od siebie zbyt dużo, jest ambitna i twardo dąży do spełnienia postanowienia. Działa mocno według kultury monochromicznej.
W tym momencie jednak dąży do tego, by otworzyć się na ludzi, co przychodzi jej z wielkim trudem. Chce podtrzymywać rozmowę, ale nie ma po prostu pojęcia jak. W głębi serca to marzycielka, która chce się nauczyć żyć normalnie, więc korzysta z każdej okazji, jaka się jej nadarzy. Stawia na długotrwałe relacje, a z biegiem czasu jest w stanie skoczyć za przyjaciółmi w ogień. Okazuje przyjaźń i miłość bardzo specyficznie – podświadomie traktuje drugą osobę delikatnie, ale rzadko używa wyrafinowanych słów. Bardzo zwraca uwagę na okazywanie wdzięczności i zainteresowania, choć czasami może to wyglądać komicznie z boku.
Biografia: De facto nie wiadomo, gdzie dokładnie Raleigh się urodziła, jednakże zna datę - 8 luty. Jej dzieciństwo nie przypominało wesołej sielanki, ani nie było normalnym okresem rozwoju. Na początku mieszkała tylko z matką i nie wiedziała, kim jest jej Ojciec. Veronica Redmond wynajmowała małe, ciasne mieszkanie w Lilycove City. Ledwo co wiązała koniec z końcem, pracując jako pielęgniarka za marne pieniądze i mając małą córkę na wychowaniu. Miasteczko było gwarne, słoneczne, pełne turystów, piękne życie – na wyciągnięcie ręki. Nigdy go jednak nie doświadczyła ani matka, ani córka.
Gdy Raleigh miała 12 lat, Veronicę potrącił samochód. Ot, pijany mężczyzna wsiadł za kółko po udanej zabawie. Nie był tamtejszy. Kobieta została sparaliżowana, nie mogła się ruszać, ani mówić. Mała dziewczynka nagle pozostała w tym wielkim świecie sama. Przez pierwsze dni przebywała w szpitalu codziennie.
Normalnie dziecko w takiej sytuacji powinno trafić do dalszej rodziny lub do domu zastępczego. Raleigh nie miała jednak żadnej rodziny, ale co ciekawsza – opieka społeczna szybko porzuciła jej sprawę. Dlaczego? Opiekun został znaleziony. Codziennie, przy Sali, gdzie leżała jej rodzicielka, wartę trzymali panowie w czarnych garniturach. Tylko z nimi lekarze rozmawiali i tylko im pielęgniarki przekazywały informacje. Wiedziała, że chcą ją zabrać. Bała się do nich podchodzić. Oni też się do niej nie zbliżali. Coś jej podpowiadało, że coś jest bardzo nie tak. Szybko wymsknęła się z szpitala w środku nocy, przez okno. Przebiegła pół miasta do mieszkania, mijając bawiących się ludzi, spakowała się i przeszukała cały dom w poszukiwaniu czegokolwiek, co wskazałoby jej kogokolwiek z rodziny. Poddała się po 3 godzinach, ale z głody i wycieńczenia zasnęła na podłodze. Nigdy już nie zobaczyła tej nory. Obudziła się gdzieś indziej. Jej pierwsza z wielu ucieczek nie powiodła się. O matce już nigdy nie słyszała.
Wkrótce okazało się, że jednak ma Ojca. Nie tak daleko, bo w Mauville City. Co ciekawsza, przez te kilka lat widziała go tylko kilka razy do roku. Przyjął ją do siebie, choć to za wiele powiedziane – wynajął małą klitkę z daleka od swojego mieszkania. Codziennie otrzymywała pod drzwi paczkę z jedzeniem, raz na jakiś czas świeże ubranie czy inne potrzebne rzeczy. Została zapisana do obskurnej szkoły niedaleko strefy przemysłowej, gdzie otrzymała kiepską edukację, a także gdzie zaczęła się buntować przeciwko swojemu życiu. Okazywała to czynami, nie słowami. Zamiast siedzieć w swojej klatce, uciekała, szperała po mieście, szukała powiązań, szpiegowała ludzi. Tak oto dowiedziała się, że jej biologiczny ojciec jest naukowcem w tutejszej firmie. Prowadząc prostą obserwację zauważyła, jak codziennie, o tej samej porze późnym wieczorem, spod tego budynku wyjeżdżają ciężarówki zapakowane czymś, a wracają wczesnym rankiem.
Raleigh miała jeden szalony pomysł w życiu. I tym pomysłem był plan zakradnięcia się do środka. To zmusiło jej do kolejnej ucieczki. Tym razem jednak – nie samej.
Kilka dni później wykończona dziewczyna weszła do środka Pokemon Center w Rustboro City. Była przemoczona, głodna i widać, że zraniona. Zajęto się nią, gdy opadła bezwładnie na posadzkę. Wtedy też odkryto, że pod ciężką bluzą skrywa małego Taillow, który był w tragicznym stanie
Nikomu nie powiedziała, jak się nazywa (nie miała przy sobie żadnego ID), jak wydostała się z Mauville City, co było w ciężarówce, dlaczego była tak pokiereszowana. Natomiast gdy tylko zebrała siły, zabrała swojego Taillow, w Pokemon Center zdobyła pokeballe i zarejestrowała się jako trenerka. Swój stan wyjaśniła atakiem dzikiego stada nieznanych jej pokemonów. Spakowała się i odeszła. Tym razem – jednak wiedziała gdzie i dlaczego. No i ze swoim małym skrzydlatym towarzyszem.
Ciekawostki:
- Nie potrafi spać za dnia. Tak samo ciężko jej zasnąć w środkach transportu.
- Bardzo dobrze kradnie i skrada się.
- Tak naprawdę jest inteligentna, ale miała zapewnioną kiepską edukację
- Jeszcze tego nie wiem, ale nienawidzi ananasów.
- Jeszcze tego nie wie, ale uwielbia wszystko, co zawiera pomidor.
Cele/marzenia:
- Zdobycie doświadczenia i siatki kontaktów,
- Dotarcie do kogoś, kto zwróci uwagę na to, co z Pokemonami wyrabiają korporacje w Mauville City,
- Ukrycie się przed szpiegami,
- Odnaleźć siebie i swój spokój,
- Stać się bardziej otwartą na ludzi.