IndeksLatest imagesRejestracjaZaloguj

 

 It'll go somewhere. Probably the same place my heart will go.

Go down 
2 posters
AutorWiadomość
Chmurek

Chmurek


Liczba postów : 1058
Dołączył : 27/02/2019

It'll go somewhere. Probably the same place my heart will go. Empty
PisanieTemat: It'll go somewhere. Probably the same place my heart will go.   It'll go somewhere. Probably the same place my heart will go. EmptySob Mar 16, 2019 10:04 am

It'll go somewhere. Probably the same place my heart will go. 249594B4427A23CF013F1075A5DEACDC0F33FC3D

Opierałeś się o barierkę na pokładzie statku S.S.Freedom, patrząc jak Canalave City znika wolno na horyzoncie. Wraz z nim nijako żegnałeś swoje dotychczasowe życie. Odgrodziłeś grubą kreską to co było od tego co będzie. Przynajmniej taką miałeś nadzieję. Ralts trzymała się barierki, uważnie obserwując fale rozbijające się o kadłub, drżąc przy tym w obawie, że jeżeli się puści, spadnie w zimne odmęty oceanu. Wziąłeś ją ręce i choć wydawała się czuć bezpieczniej, nadal odrobinę się trzęsła.
Wiosna już dawno ustąpiła miejsca latu, sprawiając, że nawet późnym wieczorem było bardzo ciepło. O tej porze pokład był niemal całkowicie pusty, gdyż wszyscy zasiedli w mesie do kolacji. Tobie jednak w ogóle to nie przeszkadzało. Nie byłeś na razie szczególnie głodny, a dzięki spokojowi jaki panował na wypolerowanym deku, mogłeś odprężyć się i pomyśleć. O tym wszystkim na co miałeś nadzieję napotkać w swojej nowej przygodzie.
Słońce powoli zachodziło, odbijając się dziesiątkami odcieni czerwieni i żółci. Widok ten zachwycił cię do tego stopnia, że niemal czułeś nadchodzącą wenę. Jak pierwsze słowa formułują się z tyłu głowy. Miałeś wrażenie, że nowy tekst masz na końcu języka. Samotny Wingull przeleciła obok ciebie, siadając na maszcie statku i całkowicie cię rozpraszając. Chwila minęła. Czułeś, że to jeszcze za wcześnie. Że wena przyjdzie. W końcu dopiero zacząłeś jej poszukiwanie. Poczułbyś się rozczarowany  i oszukany, gdybyś znalazł ją już pierwszego wieczora.
Nagle zrobiło się bardzo głośno. Usłyszałeś tupot wielu stóp, gwar rozmów, jakieś krzyki. Drzwi na pokład otworzyły się z impetem, wylewając z siebie kilkanaście osób, które szybko uformowało koło wokół dwojga z nich. Z ciekawości dołączyłeś do tłumu. Wewnątrz koła rozgrywała się walka pokemonów i z tego, w jaki sposób walczono, wywnioskowałeś, że nie byli to początkujący trenerzy, a prawdziwi wyjadacze. Vaporeon mierzył się z Wobbuffetem. W dużej mierze pojedynek opierał się na kolejnych atakach wodnego pokemona, które były parowane przez obronne umiejętności niebieskiego przeciwnika. Mimo to, pojedynek był hipnotyzujący i wciągający. Pokemony poruszały się z gracją, a przy tym z precyzją. Wydawało się, że mogą tak walczyć bez końca.
Wreszcie Vaporeon skupił całą swoją siłę, wykonując najsilniejszy atak w swoim arsenale. Hydro Pompę. Ogromny strumień wody wystrzelił w stronę Wobbuffeta. Wiedziałeś, że ten atak zakończy sprawę. Jeżeli oczywiście dosięgnie celu. Przeciwnik już szykował się na odparowanie. Przyjął cios, lecz ten zdawał się silniejszy niż pokemon podejrzewał i niż był w stanie przyjąć. Resztką sił przekierował go w bok, wprost w zgromadzony tłum gapiów. Ludzie uskoczyli. Wszyscy prócz ciebie. Zafascynowany walką nie zdążyłeś zareagować. Potężny atak trafił cię prosto w brzuch, wyrzucając powietrze z płuc, odrywając od wypolerownaych desek pokładu i wypychając w tył. Wprost za barierki statku.
Poczułeś ze spadasz. Poczułeś jak Ralts kuli się w twoich ramionach. Poczułeś chłód. Nie poczułeś uderzenia. Zemdlałeś w locie.

***
It'll go somewhere. Probably the same place my heart will go. Tumblr_ohmw13d2DY1rcufwuo1_540

Ocknąłeś się leżąc twarzą w piasku, który zdążył już wejść ci do uszu, włosów, ust, nosa. Bolały cię plecy, zapewne od uderzenia w taflę wody i głowa. Ciepłe fale omywały twoje ciało do pasa. Dopiero wtedy poczułeś, że jesteś w połowie suchy, w połowie mokry. Przewróciłeś się na plecy. Słońce stało już wysoko na niebie. Było przed południem. Ralts!
W panice rozejrzałeś się dookoła siebie. Mała wróżka leżała, wciąż nieprzytomna na kawałku ułamanej, na wpół spróchniałej deski. Oddychała. Przeżyliście. Ponownie opadłeś na plecy. Twoja podróż zapowiadała się o wiele bardziej wyboiściej niż planowałeś. Do tego ... zgubiłeś kapelusz.

@Minty
Miłej gry życzę :3 Reklamacje via @ poproszę.
Powrót do góry Go down
Minty

Minty


Liczba postów : 107
Dołączył : 09/02/2019

It'll go somewhere. Probably the same place my heart will go. Empty
PisanieTemat: Re: It'll go somewhere. Probably the same place my heart will go.   It'll go somewhere. Probably the same place my heart will go. EmptyWto Mar 19, 2019 9:53 pm

Chciałem zniknąć, ale czy w tak bardzo brutalny sposób? Wypadłem ze statku, obrywając w cholerę mocno. Moja podopieczna leży i wprawdzie oddycha, ale diabli wiedzą, czy nie stało jej się coś poważniejszego. Z drugiej strony... gdyby stało nam się coś bardziej poważniejszego, raczej byśmy już nie żyli, biorąc pod uwagę, ile czasu minęło... chyba. Był wieczór? A teraz w sumie jest dzień, i to taki, któremu bliżej końca niż początku.
Powinienem się ruszyć. Przydałoby mi się trochę odpoczynku, ale nie wiem kompletnie, gdzie jestem i czy w ogóle jest tutaj bezpiecznie - zwłaszcza, że zgubiłem kapelusz i teraz widać mnie w pełnej krasie, jeśli chodzi o łepetynę... w sumie czy ja mam nadal okulary na twarzy? Sięgam ręką ku nosowi, by upewnić się, że wciąż mam tam chociaż oprawki - chociaż z drugiej strony jeśli by to były same oprawki, czy szkła przy rozwaleniu się by mnie nie poraniły?
Brrrr...! Za dużo myślenia o makabrycznych rzeczach.
Próbuję się podnieść, jeszcze raz upewniając się, że jedyne, co zgubiłem to kapelusz (bo jeśli torbę też amba wcięła, będzie źle), a następnie... zależy, czy mam pokeball Yukari, czy niekoniecznie. Niby Ralts nie jest taka ciężka, ale odwołanie jej do kulki na pewno by było łatwiejsze, biorąc pod uwagę skomplikowanie tej sytuacji.

Dzięki, Chmurku i przepraszam, że dopiero teraz ;-;
Powrót do góry Go down
Chmurek

Chmurek


Liczba postów : 1058
Dołączył : 27/02/2019

It'll go somewhere. Probably the same place my heart will go. Empty
PisanieTemat: Re: It'll go somewhere. Probably the same place my heart will go.   It'll go somewhere. Probably the same place my heart will go. EmptySro Mar 20, 2019 5:17 pm

Wstałeś, rozglądając się wokoło. Znajdowałeś się na totalnym pustkowiu. Miejsce było niezwykle urokliwe, jednak nie mogłeś skupić się na jego walorach estetycznych, kiedy czułeś się zagubiony. Obmacałeś się w celu sprawdzenia, czy poza kapeluszem reszta rzeczy jest na swoim miejscu. Odetchnąłeś z ulgą, dotykając całych okularów. Nie wiesz jakim cudem utrzymały się na uszach, ale nie zamierzałeś narzekać. Torby niestety nie znalazłeś. Pokeballe wciąż były przypięte do paska spodni, a portfel miałeś w kieszeni spodni.
Podszedłeś szybko do Ralts, biorąc ją na ręce. Była nieprzytomna, ale żywa. Dla bezpieczeństwa schowałeś ją do jej Pokeballa. Próbowałeś odnaleźć się w sytuacji, jeszcze raz rozglądając wokoło. Było południe, było upalnie, a tobie chciało się pić. Pod nogami i w promieniu kilkunastu metrów miałeś jedynie rozgrzany piasek. W oddali, w głąb czegoś, co na pierwszy rzut oka wyglądało na wyspę majaczyły drzewa. Las? Naprzeciw, w zbliżonej odległości, znajdował się wysoki klif morski. Po piasku przemykały dzikie Krabby, które sugerowałyby, że znajdujesz się gdzieś w Kanto. Czy mogłeś jednak w tak krótkim czasie zostać przerzucony na taką odległość? Nad głową przefrunął Ci Wingull. Hoenn? Kupka piasku, która wyglądała jak zamek z piasku, okazała się być Sandygastem. Czyżbyś jednak był na jednej z wysp archipelagu Aloli?
Spojrzałeś także w kierunku wody. Niestety statku nie było nigdzie widać. Zresztą nie tylko jego. Tafla wody była niemal spokojna. Dopiero daleko w głąb oceanu majaczyły niewyraźnie delikatne fale. Zauważyłeś wyskakującą z wody Gorebyss, której łuski zalśniły w słońcu. Było tutaj pięknie, wręcz wakacyjnie.
Wtedy dostrzegłeś postać na horyzoncie, która poruszała się przy klifie. Wyglądała jakby czegoś szukała. Z tak daleka nie byłeś w stanie powiedzieć czy to kobieta czy mężczyzna, a tak naprawdę nie byłeś pewny czy to w ogóle człowiek. Niektóre pokemony też mają stosunkowo ludzie sylwetki. Niemniej miałeś teraz dwie opcje. Mogłeś skierować na spotkanie postaci przy klifie, albo też ruszyć w stronę drzew, mając nadzieję, że znajdziesz tam wodę i coś do jedzenia.
Powrót do góry Go down
Minty

Minty


Liczba postów : 107
Dołączył : 09/02/2019

It'll go somewhere. Probably the same place my heart will go. Empty
PisanieTemat: Re: It'll go somewhere. Probably the same place my heart will go.   It'll go somewhere. Probably the same place my heart will go. EmptySro Mar 20, 2019 9:17 pm

Dobra wiadomość? Mam przy sobie portfel. Nie wiem jeszcze, jak jest w środku z zawartością., bo jednak mimo wszystko nie tym powinienem się teraz zajmować, ale to zawsze pocieszenie. Tak samo pokeballe.
Gorsza wiadomość? Nie mam torby. Niby pieniądze (o ile przetrwały) mogą kupić wiele rzeczy, ale biorąc pod uwagę moje położenie na czymś, co wygląda trochę jak bezludna wyspa... gdzie ja tutaj cokolwiek kupię?
...
...pora się skupić na tym, co najważniejsze, Katsuhiro. Na tym, czy da się stąd dotrzeć w jakieś miejsce, gdzie będę mógł się upewnić, że z Yukari wszystko w porządku, a przy okazji napić wody. Ta temperatura i środowisko prędzej czy później mnie wykończą. W lesie na pewno znajdę cień i może nawet od biedy jedzenie, ale ta ludzka sylwetka na klifie mogłaby oznaczać, że szybciej znajdę ratunek u innego człowieka. Mam raczej tylko jedno podejście, ale może mimo wszystko warto zaryzykować - dlatego też kieruję swoje powolne kroki w stronę klifu i majaczącej na nim postaci, licząc, że nie będzie to żądny krwi Machoke.
Powrót do góry Go down
Chmurek

Chmurek


Liczba postów : 1058
Dołączył : 27/02/2019

It'll go somewhere. Probably the same place my heart will go. Empty
PisanieTemat: Re: It'll go somewhere. Probably the same place my heart will go.   It'll go somewhere. Probably the same place my heart will go. EmptyCzw Mar 21, 2019 5:53 pm

Zdecydowanym krokiem ruszyłeś w stronę klifu i majaczącej przy nim postaci. W duchu modliłeś się, aby osobnik nie okazał się po prostu dzikim Machoke’iem, który zaatakuje cię, bojąc się o swoje terytorium. Z duszą na ramieniu robiłeś krok za krokiem. Słońce raziło cię w oczy, a przestraszone pokemony kraby umykały ci spod nóg. Byłeś coraz bardziej spragniony i zaczęła boleć cię głowa. Żałowałeś, że nie możesz schować się do Pokeballa jak twoja Ralts.
Klif wydawał się znajdować bliżej, niż był w rzeczywistości. Przez chwilę wydawało się, że wzniesienie jest po porostu mirażem, iluzją wytworzoną przez twój odwodniony organizm. Kiedy jednak zbliżyłeś się na tyle, aby twój mózg mógł zidentyfikować obcego, odetchnąłeś z ulgą. Człowiek. Szybko jednak okazało się, że był to dość specyficzny osobnik. Mężczyzna. Dobrze zbudowany, ale bynajmniej nie od długich treningów na siłowni. Były to mięśnie zdobyte ciężką pracą fizyczną i życiem w trudnych warunkach akomodacyjnych. Nieznajomy miał ciemną, opaloną skórę, czarne włosy, brązowe włosy i łagodną twarz. Oznaczało to, że nie zaatakuje cię w morderczym szale. Najdziwniejsze w nim było jednak ubranie. Miał na sobie jedynie sukienkę z liści? Nie wiedziałeś jak inaczej to nazwać, ale na pewno składało się z powiązanych ze sobą liści. Na szyi lśnił wisiorek z zębem jakiegoś pokemona. Nogi miał bose. Tubylec?
Kiedy zbliżyłeś się na tyle blisko, że mężczyzna był w stanie cię zauważyć, zamarł. Patrzył na ciebie z równie wielkim zainteresowaniem jak ty na niego. Wygląd teraz na nieco zaskoczonego twoim pojawieniem się. Zbliżył się bacznie cię obserwując. Stałeś jak wmurowany, kiedy nieznajomy obchodził cię dokoła. Zatrzymał się przed tobą, zbliżył twarz do twojej i przemówił w nieznanym ci języku.
Kiedy nie odpowiedziałeś, ponowił pytanie. Przynajmniej miałeś nadzieję, że było to pytanie, gdyż ton wydawał się pytający, choć nie mogłeś mieć stuprocentowej pewności, jako, że dla ciebie język ten brzmiał jakby ktoś wyrzucał z siebie losowo dobrane sylaby. I wtedy upał i odwodnienie ponownie dał o sobie znać. Poczułeś jak uginają się pod tobą nogi, a przed oczami pojawiają się ciemne plamki. Znów odpływałeś w słodkie objęcia nicości. Nim całkowicie straciłeś przytomność, poczułeś jeszcze łapiące cię ręce.
***
Ocknąłeś się w zacienionym i wilgotnym miejscu, co było niezwykle miłą odmianą. Nadal chciało ci się pić, ale głowa nie bolała już tak bardzo. Uchyliłeś powieki i omal nie krzyknąłeś na widok dwóch pochylających się na tobą postaci. Jedną z nich był mężczyzna, którego „poznałeś” na plaży, a drugą starsza kobieta bardzo podobna do mężczyzny z tym, że jej włosy były długie i siwe, nie nosiła stanika, a jej uzębienie pamiętało lepsze czasy. W przeciwieństwie do mężczyzny nie przyglądała ci się z taką fascynacją.
- Dobrze się czujesz? – zapytała. - Ekua, znalazł cię na plaży. Powiedział, że pojawiłeś się znikąd.
Odpowiedziały jej losowe sylaby, te same , które słyszałeś na plaży. Nieznajomi przeprowadzili krótki dialog pomiędzy sobą w tym dziwnym języku, po czym kobieta przemówiła do ciebie.
- Ekua uważa, że powinieneś napić się wody, bo twoje oczy tak jakoś dziwnie wyglądają – mówiąc to, patrzyła jak chłopak wyciąga za pleców drewniane naczynie przypominające głęboką misę i podaje ci je, naśladując przedtem ruch picia.
Powrót do góry Go down
Minty

Minty


Liczba postów : 107
Dołączył : 09/02/2019

It'll go somewhere. Probably the same place my heart will go. Empty
PisanieTemat: Re: It'll go somewhere. Probably the same place my heart will go.   It'll go somewhere. Probably the same place my heart will go. EmptyPią Kwi 12, 2019 10:38 pm

Przystosowanie się do nowego otoczenia zajmuje mi trochę czasu - jakby nie patrzeć, ostatnie, co pamiętam to nasłonecznioną plażę, a teraz znajduję się w cieniu. Na dodatek jest tutaj więcej ludzi i... o matko, czy ta starsza pani jest naga? I ten mężczyzna... to ten sam, którego zobaczyłem na klifie. Czy to oznacza, że mi pomógł? Że nic mi nie grozi z jego strony? Chyba nie, skoro z wypowiedzi starszej pani wynika, że tak jakby się o mnie martwi?
Nie zmienia to faktu, że nie wiem nadal, gdzie jestem i jak się stąd wydostać plus dodatkowo nadal męczy mnie pragnienie - a misa pełna wody jest na wyciągnięcie ręki. Mimo wszystko jest to coś, czego potrzebuję w danej chwili, dlatego też biorę od tajemniczego Ekuy naczynie, postanawiając wypić jego zawartość - powoli, żeby potem nie mieć tego uczucia, jakby mi żołądek pękał od wody. Dopiero po tym decyduję się wyjaśnić, co tutaj robię.
- Ja... wyrzuciło mnie ze statku. Obudziłem się tutaj... znaczy, na plaży. Ale nie wiem kompletnie, gdzie jestem. - Czuję się trochę skrępowany tym, że opowiadam to wszystko, jakby nie patrzeć, obcym ludziom, ale to chyba moja jedyna szansa, skoro ta kobieta mówi w zrozumiałym dla mnie języku. - Tutaj w pobliżu... nie ma żadnego miasta, prawda? Moja Ralts prawdopodobnie też mocno oberwała i... wolałbym się upewnić, że wszystko z nią w porządku.
Powrót do góry Go down
Chmurek

Chmurek


Liczba postów : 1058
Dołączył : 27/02/2019

It'll go somewhere. Probably the same place my heart will go. Empty
PisanieTemat: Re: It'll go somewhere. Probably the same place my heart will go.   It'll go somewhere. Probably the same place my heart will go. EmptySob Kwi 13, 2019 11:25 am

Znajdowałeś się w grocie wydrążonej w skale, którą ktoś przerobił na pokój mieszkalny. Do kamiennych ścian przyczepione były drewniane półki zapełnione rzeczami, których nie rozpoznawałeś. Pomieszczenie wypełnione było ręcznie wykonanymi meblami z czegoś co wyglądało jak wiklina. Światło rzucały lampiony z dziwnymi, świecącymi kamieniami.
Zimna woda wspaniale gasiła pragnienie, kiedy wolno spływała wzdłuż twojego wyschniętego gardła. Czułeś jak powoli wilgotnieje, a w ustach pojawia się ślina. Wciąż był więc dla ciebie ratunek. Kiedy zaspokoiłeś pragnienie, przynajmniej to pierwsze, opowiedziałeś krótką historię o tym jak w splocie nieszczęśliwych okoliczności zostałeś rozbitkiem.
Starsza kobieta wysłuchała cię, co jakiś czas potakując. Nie było to jednak grzecznościowe potwierdzenie, że rozumie, twoją trudną sytuację, ale raczej pobłażliwe stwierdzenie, że twoja historia nieszczególnie ją szokuje. Kiedy wspomniałeś o swoim pokemonie, Ekua podnosi go z ziemi i pokazuje ci. Ralts wita cię z uśmiechem i ... ustami pełnymi jakiś owoców. Nic jej nie było, ale jakim cudem wydostała się Pokeballa.
- Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko - Staruszka zauważyła twoje zdziwienie. - Kiedy Ezua cię przyniósł musiałam się dobą zająć. Zauważyłam, że masz przy sobie Pokeballe. Otwarłam je, ale tylko jedna była pełna. Nie radzisz sobie zbyt dobrze, jako trener? Prawda?
Kiedy kobieta wspomniała o leczeniu, dotarło do ciebie, że posłanie z liści, na których zostałeś ułożony, ugniata cię w plecy. Nie było to jednak uczucie przez koszulkę. Oni cię porozbierali. W przypływie szoku spojrzałeś w dół, z ulgą widzą, że bielizna wciąż jest na miejscu.
- Jesteś na Archipelagu Wysp Pomarańczowych, witamy - kobieta zabrała ci puste naczynie. - A przynajmniej tak je nazywano, kiedy przybyłam tutaj 26 lat temu. Od tego czasu niemal nieprzerwanie zamieszkuję tę wyspę. Nie ma tutaj miast, ani innych ludzi poza rybakami, którzy okazjonalnie przypływają tutaj na żer. Jak pewnie zdążyłeś zauważyć, Wyspa roi się od wodnych i roślinnych pokemonów, które nie boją się ludzi, gdyż nie miewają z nimi do czynienia. Naiwne stworzenia ... - westchnęła, odchodząc i zostawiając cię sam na sam z Ralts, która wróciła do jedzenia jagód i Ezuą, który nie mógł się ciebie napatrzeć.
Chłopak próbował coś do ciebie mówić, ale nie rozumiałeś ani słowa. Bariera językowa. Próbowałeś się podnieść, ale w przeciwieństwie do swojego pokemona nadal byłeś mocno osłabiony. Staruszka wróciła równie nagle jak zniknęła. Podała ci to samo naczynie co wcześniej, ale wewnątrz nie było wody, ale pokrojone owoce i różnokolorowe jagody.
- Nazywam się Lostelle - przedstawiła się. - Zdradzisz nam swoje? - zapytała, wgryzając się w jakiś dziwny, nieznany ci owoc.
Z zewnątrz dało się usłyszeć niepokojące dźwięki. Wiał silny wiatr i chyba zaczęło padać. Usłyszałeś też grzmot. Czyżby sztorm?
Powrót do góry Go down
Sponsored content





It'll go somewhere. Probably the same place my heart will go. Empty
PisanieTemat: Re: It'll go somewhere. Probably the same place my heart will go.   It'll go somewhere. Probably the same place my heart will go. Empty

Powrót do góry Go down
 
It'll go somewhere. Probably the same place my heart will go.
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» the place where the world ends
» The heart is trembling...
» The queen of a broken heart

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
PokeKingdom :: Stare przygody-
Skocz do: