IndeksLatest imagesRejestracjaZaloguj

 

 I'm still on your side... Always and forever.

Go down 
2 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next
AutorWiadomość
Mrs. Nobody

Mrs. Nobody


Liczba postów : 143
Dołączył : 11/11/2019

I'm still on your side... Always and forever. - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: I'm still on your side... Always and forever.   I'm still on your side... Always and forever. - Page 5 EmptyPon Kwi 20, 2020 10:00 pm

Starzec siedział, wysłuchując Twych wszystkich pytań. Następnie swym zachrypniętym głosem odpowiedział.
Jestem tylko wieszczem. Kroczę pośród umarłych. Poszukuję sensu. Mówię to, co pokazuje mi On.
Ślepiec już nie przemówił, a Ty z jego słów dowiedziałaś się tyle, że nie jest w stanie pokazać Ci swoich wizji. Czyli te, w których byłaś, nie były za jego sprawą. Dowiedziałaś się czegoś, a zarazem nic. Cóż, nie pozostało Ci już nic innego, jak udać się w drogę powrotną do wieży.
Yennefer siedziała przy „biurku” pisząc coś na kawałku papieru, co chwila wertując inne kartki. Gdy podeszłaś bliżej, zobaczyłaś, że nic na nich nie ma. Kobieta po chwili odezwała się do Ciebie.
Myślałam, że udałaś się na spoczynek. Jesteś cała mokra. Gdzie byłaś?
Zapytała z powagą, odrywając w końcu wzrok z kartki, zatrzymując go na Tobie i czekając na odpowiedź.
W szafie znajdziesz ubrania do przebrania, a swoje rozwieś na krzesłach.
Powiedziała, kiedy tylko jej odpowiedziałaś i wróciła do wykonywanej czynności. Czułaś jak Twój organizm już sam domaga się snu, mimo, że były rzeczy dużo ważniejsze od tego. Przynajmniej na razie.
Wybacz, ale muszę coś zrobić.
Odparła i wstała od biurka, machając rękoma i tworząc jakieś przejście, za którym zniknęła. No i ponownie zostałaś sama. Choć nie do końca, bo parę metrów dalej leżał wciąż nieprzytomny Brendon. Na domiar tego jedynym wolnym miejscem do spania, było miejsce obok chłopaka, oraz łoże należące do Yennefer. Tak więc nie pozostało Ci nic innego, jak faktycznie pójść spać. Chociaż nie wiadomo jak to mogłoby się skończyć. Czy znów nie nawiedzą Cię jakieś niewyjaśnione wizje?
Powrót do góry Go down
Bezpański Naleśnik

Bezpański Naleśnik


Liczba postów : 545
Dołączył : 24/01/2019

I'm still on your side... Always and forever. - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: I'm still on your side... Always and forever.   I'm still on your side... Always and forever. - Page 5 EmptyPon Kwi 20, 2020 10:18 pm

Świetnie. Starzec mówił, ale nie wiedział tak dokładnie o czym? Zostałam z kolejnymi niewiadomymi, które w ostatnich dniach się u mnie tylko piętrzyły, a odpowiedzi nie było żadnych. Miałam jeszcze tyle pytań do Yennefer, ale widać pojawiły się rzeczy ważniejsze, o których będziemy musiały porozmawiać.
Miałam nadzieję, że uda nam się to jeszcze omówić dzisiaj, ale Yennefer miała ważniejsze rzeczy do załatwienia. Znalazłam ubrania na przebranie w szafie, o której wspomniała. Wzięłam ręcznik i osuszyłam na szybko włosy, przebierając się w to, co znalazłam. Skoro Yen nie było, nie miałam też robić co innego poza pójściem spać. Chciałabym opowiedzieć jej o tym, co widziałam jak najprędzej, ale nie zamierzałam na nią czekać, bo nie wiedziałam, kiedy tak naprawdę wróci. Położyłam się więc na wolnym miejscu obok Brendona i zwinęłam się w kulkę, starając się zasnąć. Miałam jedynie nadzieję, że kolejne wizje do mnie nie powrócą, skoro byłam już w wieży, gdzie powinnam się czuć bezpieczniej, niż na zewnątrz.
Powrót do góry Go down
Mrs. Nobody

Mrs. Nobody


Liczba postów : 143
Dołączył : 11/11/2019

I'm still on your side... Always and forever. - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: I'm still on your side... Always and forever.   I'm still on your side... Always and forever. - Page 5 EmptyWto Kwi 21, 2020 7:15 pm

Noc przebiegła całe szczęście spokojnie, bez żadnych komplikacji. Jedynie na chwilę obudziłaś się, gdy usłyszałaś mały hałas w pomieszczeniu. Jednak gdy zobaczyłaś, że to Yen, wróciłaś z powrotem do snu. Nie byłaś jeszcze wystarczająco wypoczęta, aby wstawać w środku nocy na pogawędki.
Hope... Hope, obudź się.
Ze snu wybudził Cię ciepły i spokojny głos. Okazało się, że to czarownica, która stała przed łóżkiem z uśmiechem na twarzy. Za oknem zawitało już słońce. Dopiero po chwili zauważyłaś również, że obok nie ma Brendona. Zerwałaś się z łóżka czym prędzej z myślą, że coś się stało. Jednak wciąż nie znikający uśmiech z twarzy Yen, dał Ci do myślenia, że jest wręcz przeciwnie.
Zobacz kto poczuł się lepiej.
Powiedziała z powagą w głosie, aczkolwiek tym razem z nieco mniejszą niż zwykle. Kobieta wskazała palcem otwarte okno, przez które wydobywały się głośne dźwięki. Na zewnątrz ktoś śpiewał do muzyki, dając tym samym koncert. A gdy wyjrzałaś przez okno, spostrzegłaś duże skupisko ludzi, którzy także śpiewali. Ale Brendona tam nie było, a przynajmniej go nie widziałaś. Yen gestem ręki pokazała, żebyś z nią zeszła na dół i wyszła z budynku. Będąc już po za murami, podążyłaś z czarownicą w kierunku tłumu i gdy się przez nie przebiłyście, zobaczyłaś chłopaka. Nie rozmawiałaś z czarnowłosym tak długo, że zapomniałaś już jak brzmi jego głos. Dopiero widząc go, wiedziałaś już kto śpiewał. Brendon wyglądał na zupełnie innego. Biła od niego energia i radość, którą dzielił się z innymi, poprzez śpiew. Był także ubrany inaczej, niż zazwyczaj. Zamiast czarnej bluzy z kapturem i maski, przysłaniającej twarz, był ubrany w takie coś, plus do tego miał zaczesane wysoko włosy.. Chłopak gdy tylko Cię zobaczył, natychmiast podszedł do Ciebie, ani na chwilę nie przerywając. Złapał Cię za dłonie, tańcząc z Tobą przez parę sekund. A Ty mimowolnie uśmiechnęłaś się szeroko, w tanecznym kroku. Po tym puścił Cię i szybkim krokiem wskoczył na ławkę, kończąc słowami „Always had high, high hopes!”
Nie mówił Ci, że jest piosenkarzem? No to już wiesz.
Odparła Yennefer, parskając cicho śmiechem i spoglądając na nowo poznanego artystę.*

*nowo poznany artysta – w sensie, że poznały go z innej strony.
Powrót do góry Go down
Bezpański Naleśnik

Bezpański Naleśnik


Liczba postów : 545
Dołączył : 24/01/2019

I'm still on your side... Always and forever. - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: I'm still on your side... Always and forever.   I'm still on your side... Always and forever. - Page 5 EmptyWto Kwi 21, 2020 8:01 pm

Widok śpiewającego Brendona totalnie mnie zaskoczył. Nie spodziewałam się, że ma taki talent, a już na pewno nie powiedziałabym tego po aparycji, w jakiej przyszło mi go poznać. Kto by pomyślał, że chłopak zmieniający się w wielkiego gada mógłby zostać gwiazdą rocka? Ciało jakoś samo rwało się do tańca w rytm jego muzyki i postanowiłam chociaż na chwilę dać się temu ponieść, żeby oderwać się od tego, co mnie dotychczas przytłaczało. Niestety, nie mogło to trwać wiecznie.
- Nie, chyba nie było takiej okazji - odpowiedziałam Yennefer, przypominając sobie sytuację, w jakiej się poznaliśmy. Później też nie było jakiejś chwili wytchnienia, w której moglibyśmy porozmawiać o bardziej przyziemnych sprawach. Po skończonej piosence zaczęłam klaskać, tak jak reszta tłumu, uśmiechając się w stronę "gwiazdora" tej wioski.
- Nie chcę psuć chwili, ale musimy o czymś porozmawiać. To pilne - zwróciłam się do czarownicy, patrząc cały czas na smoka. Wolałam powiedzieć to, co widziałam obojgu, bo dotyczyło to również Brendona. Powinien wiedzieć, co może się z nim stać, chociaż bałam się nieco jego reakcji. Nie chciałam go też teraz odrywać od śpiewania, ale chyba nie miałam wyjścia.
Powrót do góry Go down
Mrs. Nobody

Mrs. Nobody


Liczba postów : 143
Dołączył : 11/11/2019

I'm still on your side... Always and forever. - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: I'm still on your side... Always and forever.   I'm still on your side... Always and forever. - Page 5 EmptySro Kwi 22, 2020 5:18 pm

Yen spojrzała na Ciebie swym przeszywającym wzrokiem, zaś Brendon... No cóż, piosenka, którą przed chwilą śpiewał była ostatnią, więc nie było problemu. Chłopak podszedł do Ciebie, poprawiając w tym samym czasie swoją marynarkę. Następnie westchnął lekko z miną „To na co jeszcze czekamy?” spoglądając to na Ciebie, to na czarownicę. Kobieta skinęła głową i wskazała na wieżę. Następnie złapała was za ręce, wypowiadając jakieś słowa i tuż po chwili znaleźliście się w budynku.
Zaczynaj.
Rzuciła, siadając przy stole i wpatrując się w Twoją osobę. Brendon podszedł do okna, aby je zamknąć i na końcu oparł się o ścianę z założonymi rękoma na piersi. Teraz nareszcie mogłaś powiedzieć co Cię trapi i co Cię spotkało.
Powrót do góry Go down
Bezpański Naleśnik

Bezpański Naleśnik


Liczba postów : 545
Dołączył : 24/01/2019

I'm still on your side... Always and forever. - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: I'm still on your side... Always and forever.   I'm still on your side... Always and forever. - Page 5 EmptySro Kwi 22, 2020 9:13 pm

- Wczoraj, gdy nie miałaś ochotę na rozmowę, zeszłam na dół do Marcela - zaczęłam, spoglądając na Yennefer, aby przypomnieć jej, co się wczoraj stało. Chciałam zacząć od samego początku, żeby niczego nie pominąć. - Gdy odszedł, zobaczyłam czerwony księżyc i w następnej chwili znalazłam się na pobojowisku. Wydaje mi się, że to była jakaś wizja. Nasza rodzina była martwa, wszędzie leżały trupy, a ty ostatkiem sił walczyłaś, ale w końcu poległaś ze sztyletem w piersi. Zabił cię jakiś psychopata wysmarowany krwią - przerwałam, czekając na jakiekolwiek reakcje. Swój wzrok skierowałam na Brendona, bo zamierzałam teraz powiedzieć coś, co dotyczyło głównie jego. - Ja też tam byłam, ale nie mogłam nic zrobić. Myślałam, że w jakiś sposób mi pomożesz, ale byłeś pod kontrolą Nocnego Króla. Kiedy się obudziłam, leżałam we wodzie jakiś kilometr od wieży. Dlatego wróciłam w nocy cała mokra - wyjaśniłam, składając Yennefer wszystkie fakty w jedną całość. - W drodze powrotnej znowu znalazłam się w wizji, w której zachowywałaś się jak opętana. Wysysałaś ze mnie całą energię, ale przeszkodził ci znowu ten facet, który mówił coś w nieznanym mi języku i próbował dokończyć to, co zaczęłaś. W obu przypadkach uratował mnie głos jakiegoś mężczyzny z tatuażem, dzięki któremu wracałam do rzeczywistości - przerwałam, łapiąc kilka krótkich oddechów. To jeszcze nie wszystko, ale byłam już blisko końca.
- W drugiej wizji spotkałam starca bez oczu, a gdy się wybudziłam, nadal stał na drodze. Mówił, że jest jasnowidzem i wyrecytował mi jakąś przepowiednię. Mówił o zdradzie, miłości, zaufaniu i zemście... Wspomniał też, że ma połączenie z kimś, kto ma nas wszystkich zgładzić, ale nie podał jego imienia. Według przepowiedni mamy czas do następnego krwawego księżyca, czyli zaćmienia - w końcu skończyłam, czekając na ich reakcję. To wszystko wydawało się absurdalne, ale w takim świecie żyliśmy od swoich narodzin. Brendon był smokiem, a Yennefer czarownicą z przyszłości. Moje wizje były chyba najmniej spektakularne.
- Ślepiec wspomniał też o twoim pobycie w naszych czasach, Yennefer. Według niego porządek został przez to zaburzony. Musimy się skupić na tym, żeby zerwać połączenie Brendona z Nocnym Królem. Nie możemy pozwolić, aby dalej go kontrolował. Według listu, który mi dałaś, Inadu nie może go mieć po swojej stronie, w przeciwnym razie jesteśmy na straconej pozycji - dodałam, przypominając sobie o istotnym fakcie przepowiedni. Powiedziałam im wszystko, co wiedziałam. Miałam nadzieję, że Yennefer będzie mogła powiedzieć coś więcej. Te wydarzenia miały już miejsce, czy jest to coś nowego, spowodowanego jej ingerencją w naszą linię czasową?
Powrót do góry Go down
Mrs. Nobody

Mrs. Nobody


Liczba postów : 143
Dołączył : 11/11/2019

I'm still on your side... Always and forever. - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: I'm still on your side... Always and forever.   I'm still on your side... Always and forever. - Page 5 EmptyCzw Kwi 23, 2020 8:10 pm

Kobieta wysłuchała uważnie to co miałaś do powiedzenia. Następnie wstała z krzesła i podeszła do Ciebie, mówiąc.
Czerwony powiadasz... Krwawy księżyc ma być dopiero za miesiąc czasu. Twój organizm był na tyle przemęczony, że zaczęłaś mieć omamy. Halucynacje. Twój mózg próbował dać Ci do zrozumienia, że potrzebowałaś odpoczynku.
Odparła, patrząc wciąż w Twoją stronę. Po czym oddaliła się, kontynuując.
Co do starca... To jakiś przybłęda, któremu wydaje się, że rozmawia z jakimś... nie wiem... Bogiem? Za jakiś czas stąd odejdzie i będzie dalej opowiadał jakieś przepowiednie, strasząc ludzi tym swoim wyglądem.
Kiedy skończyła, obróciła się i z uśmiechem, który widziałaś chyba pierwszy raz odkąd się poznałyście, dodała.
Nie masz się czym przejmować. Żadne „wizje” Cię nie dopadną, jeśli oczywiście będziesz dbała o regularny sen i swój organizm. Kiedy coś jadłaś? Jedliście.
Poprawiła się, przechodząc wzrokiem na Brendona, który stał wciąż oparty o ścianę i przyglądał się Yennefer.
Ja nie jestem głodny. Hope, mogę Cię prosić?
Rzucił w kierunku kobiety, po czym zmierzając ku schodom prowadzącym na dół, zaczekał na Twoją reakcję na jego pytanie. Czarownica zaś wzruszyła ramionami i udała się w swoją stronę. Po wyrazie twarzy chłopaka, domyśliłaś się, że coś go niepokoi. Bez zbędnych pytań udałaś się więc za nim na dół. Wyszliście z wieży, minęliście ławki, domostwa i inne budynki, oddalając się od dużego budynku. Przez całą drogę nie usłyszałaś ani słowa ze strony chłopaka, który w końcu po to Cię zabrał z wieży. Po jakichś kilkunastu minutach, znaleźliście się na ścieżce prowadzącej do miasteczka. Tej samej, którą jakiś czas temu szliście właśnie do miasta. Brendon nerwowo spoglądał przed siebie, chcąc coś powiedzieć, ale nie wiedząc jak zacząć. Kiedy wydawało się, że już właśnie zaczyna, wysunął palec u dłoni, sugerując tym samym, że jeszcze chwila.
To przemęczenie, to nie prawda.
Powiedział nerwowo, przyglądając Ci się uważnie.
Wiem o tym, bo też miałem tą wizję. Pobojowiska. I widziałem Ciebie. Chciałem Ci pomóc, ale w pewnym momencie tak jakby zerwał mi się film. A kiedy się wróciłem do żywych, to tym samym wybudziłem się naprawdę. W wieży.
Chłopak wyglądał jakby nad czymś myślał, ale z tym się już niestety nie podzielił z Tobą. Podrapał się po brodzie, spoglądając w dal i potem na Ciebie.
Ten facet... Jesteś wstanie mi go opisać? Jak wyglądał, w co był ubrany. I czy potrafiłabyś powtórzyć te słowa, które do Ciebie powiedział?
Patrzył z pełnym skupieniem i powagi, czekając na jakąkolwiek podpowiedź w sprawie obcego mężczyzny. Czyżby miał jakiś pomysł, albo może już go gdzieś widział?
Powrót do góry Go down
Bezpański Naleśnik

Bezpański Naleśnik


Liczba postów : 545
Dołączył : 24/01/2019

I'm still on your side... Always and forever. - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: I'm still on your side... Always and forever.   I'm still on your side... Always and forever. - Page 5 EmptyCzw Kwi 23, 2020 8:51 pm

Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę. Ona naprawdę to zbagatelizowała i stwierdziła, że to nic istotnego? Po tym wszystkim, co przeżyliśmy w ciągu tych kilku dni uznała, że nie mogłam mieć wizji, tylko jakieś zwidy z powodu przemęczenia? Do cholery, ja jej uwierzyłam, że jest z przyszłości. Czy to, co mówiłam wydawało się aż tak nieprawdopodobne, że nie dała temu nawet szansy?
- Nie traktujesz mnie poważnie - odparłam do kobiety poirytowana. Ja, nawet jeśli do końca nie wierzyłabym w to, co mówi, gdyby opowiedziała mi to co ja przed chwilą im, zastanowiłabym się na chwilę i zawzięła jakieś środki ostrożności. Tak na wszelki wypadek. Wyszłam za Brendonem, nie chcąc z nią na razie rozmawiać.
- Chyba sobie żartujesz - opowiedziałam, a moje poirytowanie sięgało niemal zenitu. Fajnie, że mi wierzył, no ale... - Dlaczego nie powiedziałeś tego przy Yennefer? Gdybyś potwierdził moje słowa, nie olałaby tego, co powiedziałam. Nie mamy czasu do stracenia! - poniekąd go skarciłam, nie rozumiejąc, dlaczego musiał powiedzieć mi o tym na osobności, a nie w towarzystwie czarownicy. Chwilę się jednak zastanowiłam nad tym, o co pytał.
- Ciężko powiedzieć, jak wyglądał, skoro był cały we krwi swoich ofiar. Wydaje mi się, że miał włosy związane w samuraja. Szczerzył się niczym prawdziwy psychopata - odpowiedziałam, nie przypominając sobie nic więcej dotyczącego jego wyglądu. Ciężko było zapamiętać cokolwiek w obliczu niechybnej śmierci. Akurat wtedy najmniej przejmowałam się jego wyglądem. - Vill all du, czy jakoś tak. Pewnie mi w jakiś sposób groził, skoro chciał mnie zabić - niestety, mówił w nieznanym mi języku, więc nie potrafiłam tego dokładnie przeliterować. Zastanowiło mnie jednak to, dlaczego Brendonowi są potrzebne takie szczegóły.
- Dlaczego o to wszystko pytasz. Wiesz, kto to jest?
Powrót do góry Go down
Mrs. Nobody

Mrs. Nobody


Liczba postów : 143
Dołączył : 11/11/2019

I'm still on your side... Always and forever. - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: I'm still on your side... Always and forever.   I'm still on your side... Always and forever. - Page 5 EmptyCzw Kwi 23, 2020 9:32 pm

Brendon spojrzał na Ciebie pytającym wzrokiem i z jakby małym niedowierzaniem.
Serio? Nie zauważyłaś czegoś szczególnego, gdy wychodziliśmy z wieży? Yennefer zawsze podnosiła barierę, abyśmy my i Ona mogli przejść. Teraz tego nie zrobiła. Nie stała na wieży. A mimo tego przeszliśmy normalnie. Wydaje mi się, że to... może nie być Yennefer. Tylko ktoś inny. Normalnie nigdy by nie zignorowała tego, co jej powiedziałaś. A teraz rzuciła o jakimś przemęczeniu, zamiatając Cię pod dywan.
Odparł z podejrzeniem w głosie i kolejnym wyrazem twarzy, sugerującym o tym, że coś jest nie tak. Kiedy zaczęłaś poniekąd opisywać wygląd zakrwawionego mężczyzny, chłopak przymrużył oczy i spuścił wzrok na dół. Tak jakby starał sobie przypomnieć skąd może kojarzyć samurajską fryzurę. Jednak ze słowami nieznajomego było już gorzej.
Vill all du... Vill all du... Vill... nie mam pojęcia co to może znaczyć, ale język jest jakby mi znany. Jakbym już gdzieś go słyszał.
Powiedział, wędrując wzrokiem gdzie popadnie, wciąż będąc skupionym. Następnie nabrał głębokiego powietrza i westchnął, patrząc na Ciebie.
Chyba wiem kto może wiedzieć kim jest ten mężczyzna. A przynajmniej może pomóc nam się dowiedzieć. Zaczekaj chwilę.
Rzucił, wyciągając telefon komórkowy i stukając w niego, oddalił się minimalnie od Ciebie. Nie odchodził jednak za daleko. Nie chciał niczego przed Tobą ukrywać. Z rozmowy usłyszałaś, że Brendon mówi o wizji i prosi jakąś dziewczynę oraz jej przyjaciółkę o pomoc. Po kilku minutach nieprzerwanych próśb, chłopak zakończył rozmowę i podszedł z uśmiechem. Uniósł dłoń do góry i po kolei, co sekundę chował palec po palcu, licząc do pięciu sekund. Gdy skończył przed wami nagle ni stąd ni zowąd pojawiła się dziewczyna, a oczy Brendona zaczęły błyszczeć (nwm jak to nazwać xd) na jej widok.
Poznaj moją byłą. Povle.
Powiedział, nie spuszczając z niej wzroku i z dużym uśmiechem. Dziewczyna popatrzyła na niego ze wzrokiem „Błagam Cię...”.
Przyjaciółka brzmi lepiej.
Odparła, po czym uśmiechnęła się do Ciebie i wyciągnęła dłoń na przywitanie. Wyglądała na miłą dziewczynę. Jej głos był ciepły i brzmiał jak śpiew.
Moja przyjaciółka zajrzy do Twojego umysłu, żeby zobaczyć Twoją wizję. Obiecuję, że to nawet nie będzie bolało. Nie zdążysz mrugnąć oczami, a już będzie po.
Poinformowała Cię o zamiarach, kiedy obok Ciebie pojawiła się kolejna dziewczyna. Uśmiechnęła się do Ciebie przyjaźnie.
Jestem Kitty. Zrobię to tylko wtedy, jeśli wyrazisz na to zgodę. Nic na siłę.
Powiedziała spokojnie, nie przestając się uśmiechać i czekając na Twoje pozwolenie.


Ostatnio zmieniony przez Mrs. Nobody dnia Sob Kwi 25, 2020 3:38 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Bezpański Naleśnik

Bezpański Naleśnik


Liczba postów : 545
Dołączył : 24/01/2019

I'm still on your side... Always and forever. - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: I'm still on your side... Always and forever.   I'm still on your side... Always and forever. - Page 5 EmptyCzw Kwi 23, 2020 9:44 pm

Totalnie wmurowało mnie to, co powiedział Brendon. Wydawało mi się to prawie niemożliwe, ale jeśli się nad tym dłużej zastanowić... to faktycznie Yennefer zachowywała się jakoś inaczej. Wcześniej była raczej wyniosła i mało dostępna, a dzisiaj wydawała się nad wyraz miła. Normalnie tego nie zauważyłam, ale coś mogło być na rzeczy. Czyżby po nocnej wyprawie Yen nie wróciła, tylko został do nas wysłany ktoś inny? Jeśli była to iluzja bądź jakiś kamuflaż, to znałam zaklęcie, które powinno pomóc ją zdemaskować.
- Hope - przedstawiłam się krótko dziewczynom, które pojawiły się na wezwanie Brendona. Spojrzałam na niego niepewnie, gdy zaproponowały, że mogą wejść do mojej głowy. Nie lubiłam, gdy ktoś w niej grzebał, a miałam już styczność z jedną telepatką. Na szczęście była niegroźna, aczkolwiek nadal nie wiem, co mogła jeszcze zobaczyć w moim umyśle.
- Nie powiem, że mi się to podoba, ale chyba nie mam innego wyjścia. Trzymaj się tylko tych wizji, jeśli będziesz grzebała w moich wspomnieniach, będę o tym wiedziała - ostrzegłam Kitty, spoglądając nadal na Brendona wzorkiem "ufam ci, mam nadzieję, że wiesz co robisz". Im natomiast nie mogłam zaufać. Nie znałam ich, a w mojej głowie znajdowało się za dużo informacji o mojej rodzinie. Musiałam się pilnować. Ostatecznie, kiwnęłam głową na znak, że jestem gotowa.
Powrót do góry Go down
Mrs. Nobody

Mrs. Nobody


Liczba postów : 143
Dołączył : 11/11/2019

I'm still on your side... Always and forever. - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: I'm still on your side... Always and forever.   I'm still on your side... Always and forever. - Page 5 EmptyCzw Kwi 23, 2020 10:26 pm

Chłopak uśmiechnął się na widok Twojego wzroku. Kiwnął głową ze spokojem, dając Ci do zrozumienia abyś się o nic nie martwiła. Po czym spojrzał na Povle, która wydawała się go tak jakby ignorować. No cóż, w końcu jest jej byłym. Kitty natomiast stanęła naprzeciw Ciebie i położyła dłoń na Twojej głowie. Z jej kości ogonowej wyrósł nagle czarny, koci ogon z dzwoneczkiem doń przywiązanym. Ogon poruszała się wolno z boku na bok, kiedy nagle zatrzymał się i w powietrzu uniósł się dźwięk dzwoneczka. Povla podeszła do was i złapała Kitty za drugą dłoń. W tym samym momencie wszystkie trzy zamknęłyście oczy i znalazłyście się w Twojej wizji. Jednak bylyscie w momencie kiedy mężczyzna stał już przy Yen. Povla znieruchomiała, wstrzymując oddech.
Ivar...
Usłyszałaś, a ku Twojemu zdziwieniu mężczyzna uniósł wzrok i spojrzał w waszym kierunku. Wyglądał tak, jakby usłyszał dziewczynę. Ale po tym gdy zaczął się rozglądać, zdalas sobie sprawę z tego, że was nie widzi. Jego wyraz twarzy momentalnie się zmienił. Wyglądał jakby miał nadzieję zobaczyć kogoś. Konkretną osobę. Szyderczy uśmiech znikł, a mężczyznę złagodniał. Povla podeszła do niego, chcąc dotknąć jego twarzy i gdy to zrobiła, wizja się zakończyła.
I jak? Wiesz kto to?
Zapytal chłopak, ale gdy zobaczył przyjaciółkę to już wiedział, że ów mężczyzna jest kimś bliskim dla dziewczyny. Ty zaś zobaczyłaś jak jej oczy zaczęły się szklić. Kitty podeszła do niej, gladząc ją po plecach.
Muszę się z nim spotkać.
Powiedziała już ze łzami w oczach i biorąc głęboki oddech.
Powrót do góry Go down
Bezpański Naleśnik

Bezpański Naleśnik


Liczba postów : 545
Dołączył : 24/01/2019

I'm still on your side... Always and forever. - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: I'm still on your side... Always and forever.   I'm still on your side... Always and forever. - Page 5 EmptyCzw Kwi 23, 2020 10:43 pm

Zdziwiło mnie to, że Povle znała tego potwora. Jasne, Brendon mówił, że może znać kogoś, kto go rozpozna, ale dziewczynę i tego całego Ivara łączyła głębsza relacja. Nie mogłam pojąć tego, że pomaga nam akurat osoba, której na nim zależy. Chociaż... o moim ojcu różnie mówiono i wielu go nienawidziło. W przeszłości robił podobne rzeczy. Teraz pewnie też byłby do tego zdolny, co potwierdzał tylko list z przyszłości. Ojciec znowu zacznie szaleć, jeśli nie powstrzymamy Pustki, Nocnego Króla, Ivara... a lista z dnia na dzień robiła się coraz dłuższa.
- O nie, nigdzie się nie wybierasz - odparłam, gdy Povle powiedziała, że zamierza się z nim spotkać. Jasne, może byłam zbyt ostra, ale nie mogłam jej teraz na to pozwolić. Nie zostawi nas bez odpowiedzi na nasze pytania. - Kim jest ten cały Ivar? Czarownikiem? Rozumiem, że może ci na nim zależeć, ale nie możesz nas od tak zostawić. On zagraża całej mojej rodzinie, nie mogę pozwolić, żeby ich wszystkich pozabijał - wyjaśniłam, chociaż nie oczekiwałam od niej współczucia. W końcu mnie nie znała, więc dlaczego miałaby się przejmować losem mojej rodziny? Miałam jednak nadzieję, że ze względu na Brendona nam pomoże. Skoro ubłagał ją, żeby się tutaj pojawiła, to równie dobrze ponownie mógł ją prosić o odpowiedzi. Spojrzałam na niego jak na ostatnią deskę ratunku, w razie, gdyby dziewczyny zamierzały nas zostawić nagle z niczym i zniknąć tak szybko, jak się pojawiły.
Powrót do góry Go down
Mrs. Nobody

Mrs. Nobody


Liczba postów : 143
Dołączył : 11/11/2019

I'm still on your side... Always and forever. - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: I'm still on your side... Always and forever.   I'm still on your side... Always and forever. - Page 5 EmptyPią Kwi 24, 2020 7:46 pm

Dziewczyny spojrzały na Ciebie, a Povla parsknęło cicho rozbawiona i spojrzała na Brendona, który również się uśmiechnął.
A kto powiedział, że odwiedzę Go sama?
Zapytała retorycznie, a Kitty złapała Cię za dłoń. Dołączył do was chłopak i nim zdążyłaś cokolwiek jeszcze powiedzieć, znajdowaliście się już w innym miejscu. Przed wami stała duża, zamknięta brama, a na jej wieżach widokowych stali dwaj mężczyźni. Jeden z nich będąc zaskoczony waszą nagłą wizytą, wyjął róg i już miał w niego dmuchnąć, kiedy nagle go odłożył i zaczął się wam przyglądać. Brama zaskrzypiała i już po krótkiej chwili była otwarta, a wy mogliście się dostać do środka. Gdy ją przekraczaliście, zdałaś sobie sprawę z tego, ze jest was tylko trójka. Brakowało Kitty. Zaczęłaś rozglądać się za dziewczyną, mając nadzieję, że gdzieś będzie. Dzięki temu też ogarnęłaś wzrokiem miejsce swojego pobytu. Była to dość mała wioska. A tutejsi mieszkańcy wyglądali zaciekawieni waszym przybyciem. Kobiety stały i przyglądały się wam, podszeptując coś do siebie. A mężczyźni... cóż, wyglądali na podnieconych Tobą. Żaden z nich nawet nie spojrzał w taki sam sposób na czarnowłosą. We wszystkich tych ludziach było coś, co przykuło Twoją uwagę. Każdy z nich posiadał przy sobie broń w kształcie toporków i sztyletów. A tylko nie wielka ilość osób miała miecze i zarzucone na plecy okrągłe, drewniane tarcze. Osoby te stały przy wejściu do budynku, który był chyba największy z wszystkich. Povla uśmiechnęła się szeroko, widząc Twoje poczynania.
Chociaż jej nie widać, to jest z nami.
Powiedziała, nabierając tempa i wymijając Cię. Drzwi budynku otworzyły się i w ich progu stanęła blond włosa kobieta, która niemal natychmiast uśmiechnęła się widząc zmierzającą do niej Povle. Kobieta z otwartymi rękoma przywitała się z dziewczyną, tuląc ją przyjaźnie.
Minęło szmat czasu odkąd ostatni raz zawitałaś w Kattegat. Co Cię tu sprowadza?
Była ubrana w gruby, długi płaszcz z futrem, na szyi widniał duży naszyjnik. Zaś na głowie, coś na kształt korony. Co oznaczało, że nieznajoma jest królową wioski, zwanej Kattegat. Dziewczyna pokazała na Ciebie i Brendona, mówiąc coś do nieznajomej, a ona uśmiechnęła się ciepło w waszą stronę. Podeszła i łagodnym głosem przemówiła.
Przyjaciele moich przyjaciół, są również moimi przyjaciółmi. Wejdźcie do środka.
Następnie wyminęła Povle i zniknęła za progiem. Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i machnęła ręką, mówiąc „Chodźcie”. Chłopak westchnął głośno i popatrzył na Ciebie, następnie wzruszył ramionami i z obojętnością wszedł do budynku. Tobie raczej nie pozostało nic innego, jak pójść za nimi. Raczej towarzystwo napalonych facetów, nie za bardzo za Tobą przemawiało.
Jestem Lagertha. Proszę usiądźcie i częstujcie się.
Powiedziała, zasiadając do dużego stołu. Budynek od wewnątrz wyglądał na sporych rozmiarów. Wszędzie stały okrągłe, drewniane stoły i kilka również drewnianych krzeseł. Z sufitu zwisały ptasie pióra i inne nieznane rzeczy. Na ścianach widniały skóry zwierząt, a na środku pomieszczenia stał wcześniej wspomniany duży stół. A kawałek dalej od stołu, naprzeciw wejścia stały dwa trony, do których wchodziło się po schodach. Lagertha wskazała na dania znajdujące się na stole. O to aby nie brakło jadła i napitku, dbała służąca.
Może najpierw powiem gdzie się znajdujecie i kim jesteśmy.
Oznajmiła z wciąż widniejącym uśmiechem na twarzy, biorąc do ręki kielich z napitkiem.
Jesteście jak już wcześniej wspomniałam w Kattegat. W królestwie położonym nad brzegiem fiordu, położonego w południowej Norwegii. Jesteśmy walecznym narodem. Wikingami.
Powiedziała z dumą w głosie i z jeszcze większym uśmiechem, biorąc kolejny łyk z kielicha. Povla wpatrzona była w widniejące na talerzu jedzenie, ale nie ruszyła ani kawałka. Było widać, że coś ją trapi. Podniosła wzrok na Lagerthe, wzdychając cicho.
Jest Ivar?
Kobieta spojrzała na dziewczynę i kiedy właśnie miała odpowiedzieć, nagle rozległ się dźwięk rogu. Królowa uniosła wzrok w kierunku wyjścia, po czym ponownie popatrzyła na Povle.
Właśnie wrócił.
Odparła z uśmiechem, następnie wstała i odeszła od stołu. Povla zerknęła na was pytająco. Brendon dojadał resztki mięsa z talerza i kiedy zorientował się, że jest obserwowany zamielił szczęką i przełknął.
Musimy iść?
Dziewczyna przesłała mu nerwowe spojrzenie, na co chłopak westchnął i pokręcił głową, burcząc pod nosem „Nawet dobrze zjeść nie da...”. Ty również wstałaś i ruszyłaś za resztą. Na zewnątrz czekała na was blond włosa kobieta, która gdy tylko wyszliście, ruszyła za swoim ludem. Wszyscy mieszkańcy podążali w tym samym kierunku, a wy razem z nimi. Aż w końcu dotarliście na pomost, przy którym przycumowały dwie wielkie łodzie. Na brzeg wychodzili mężczyźni i kobiety z mieczami w pochwach. Część z nich była ranna i od razu się nimi zajęto. Reszta załogi była w dobrej formie. Kobiety witały się ze swymi mężami, a mężowie z żonami. Ciesząc się, że wrócili cali i zdrowie. Jeszcze niektórzy opłakiwali śmierć swoich bliskich. Pośród tych wszystkich ludzi znajdował się On. Mężczyzna gdy tylko zobaczył Povlę, natychmiast znieruchomiał. Stał tak przez chwilę, wpatrzony w dziewczynę z lekko otwartymi ustami i nie mogąc nic zrobić. Uciekał wzrokiem, jakby nie potrafił uwierzyć w to, że ją widzi. Povla stanęła naprzeciw niego, dotykając jego twarzy, po czym zarzuciła ręce na jego szyi. Ivar dopiero po chwili odwzajemnił uścisk, uśmiechając się szeroko i chowając głowę w jej ramieniu. Usłyszałaś jak jednocześnie płacze i się śmieje, następnie ścisnął mocno dziewczynę i uniósł do góry. Kiedy postawił ją z powrotem na pomost, ucałował ją delikatnie w usta.
- Cóż... więc to jest ten zakrwawiony psychopata, z szyderczym uśmiechem? Całkiem... nie psychopatyczny. No i nie jest czarownikiem, tylko zwykłym człowiekiem. Wikiiingiem.
Odparł Brendon, wpatrując się w Ivara i Povle. Dało odczuć się u niego to, że trochę boli go ten widok. Ale nie chciał dać tego po sobie poznać. Następnie spojrzał na Ciebie.
Przynajmniej możemy skreślić z listy jedno zagrożenie.
Dodał, śmiejąc się sam do siebie i ciesząc z tego faktu.
Powrót do góry Go down
Bezpański Naleśnik

Bezpański Naleśnik


Liczba postów : 545
Dołączył : 24/01/2019

I'm still on your side... Always and forever. - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: I'm still on your side... Always and forever.   I'm still on your side... Always and forever. - Page 5 EmptySob Kwi 25, 2020 1:28 am

Nie spodziewałam się, że Kitty i Povla wciągną mnie w jakąś podróż. A już na pewno nie do tego całego Ivara. Nie byłam na to przygotowana, ale nie miałam wielkiego wyboru. W jednej chwili znalazłam się w jakiejś zapyziałej wiosce. Ludzie jeszcze tak mieszkają? Wydaje się, jak wyrwana z naszej rzeczywistości. Jakbyśmy zatrzymali się w średniowieczu, albo jeszcze dalej. Wzrok tych wszystkich ludzi mnie martwił, ale nie niepokoił. Wydawali się całkiem niegroźni, oczywiście na skalę, w której zaczynałam czuć zagrożenie. Wikingowie sami w sobie byli groźni, aczkolwiek nie powinni stanowić problemu dla czarownicy. Tego jednak nie wiedziałam, bo nigdy żadnego nie spotkałam. Do dzisiaj.
W dziwnym towarzystwie obracała się Povla, ale nie mi to oceniać. Ruszyłam za nią, najpierw do środka budynku, a później na zewnątrz. Jakoś nie mogłam niczego przełknąć, a tego rumu czy innego wina nie piłam. W końcu byłam jeszcze nieletnia, co nie? Za to Brendon zajadał się w najlepsze, a podobno jeszcze przed chwilą nie był głodny.
Stanęłam pośród mieszkańców, którzy witali wracających z bitwy żołnierzy. I wtedy zobaczyłam jego. Ivara. Reakcja, jak i powitanie z Povlą nieco mnie zmartwiło. Ich relacja wydawała się dla mnie dziwna.
- Na pewno jej ufasz? - mruknęłam w stronę Brendona, cały czas się na nich patrząc. Przez myśl przeszło mi nawet to, że czarnowłosa mogła stać po jego stronie. Co, jeśli zaprowadziła nas w pułapkę? Zacisnęłam mimowolnie pięści na widok wikinga, powstrzymując się od tego, żeby już teraz nie cisnąć w niego jakimś zaklęciem. Jeśli teraz bym go wyeliminowała, może powstrzymałabym to wszystko, co miało się wydarzyć?
- Zwykły wiking nie zabiłby całej rodziny pierwotnych wampirów, potężnych czarownic i hordy wilkołaków - warknęłam na słowa Brendona, nie dając się zwieść pierwszemu wrażeniu. Może i teraz wyglądał całkiem normalnie, ale pozory często myliły. - Możesz wątpić w to, co sam widziałeś, ale ja jestem pewna. To był on, więc nikogo nie skreślamy - dałam mu jasno do zrozumienia, że nie możemy lekceważyć tego człowieka. Wolałam być przezornie ostrożna, niż zagnana w kozi róg i zaatakowana znienacka.
Powrót do góry Go down
Mrs. Nobody

Mrs. Nobody


Liczba postów : 143
Dołączył : 11/11/2019

I'm still on your side... Always and forever. - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: I'm still on your side... Always and forever.   I'm still on your side... Always and forever. - Page 5 EmptySob Kwi 25, 2020 3:35 pm

Zapytany o zaufanie wobec dziewczyny, chłopak obrócił się i nawet nie zastanawiając się nad odpowiedzią, rzekł.
Tak i nigdy nie przestanę. Povla jest osobą, która stawia wszystkich na pierwszym planie. Wszystkich. Siebie na końcu. Dba o dobro ludzi nawet tych, których nie zna. Przeszła wiele w swoim życiu. Tak, ufam jej całym swoim sercem. Bardziej niż Yennefer. Czy tej prawdziwej, czy tej pod którą się ktoś podszywa. Zaufaj jej, bo jest tego warta. Naprawdę, jest.
Powaga w głosie Brendona, pozwoliła Ci uwierzyć w słowa, które wypowiadał. Jednak czy zaufasz dziewczynie to już zależy od Ciebie. Choć jak twierdzi chłopak, liczą się dla niej ludzie to nie wiadomo co mogłaby zrobić, gdyby na przykład miała wybierać między Twoją sprawą, a Ivarem. Przyglądałaś się Povli i wikingowi zastanawiając się czy potrafiłabyś jej zaufać. Dziewczyna popatrzyła na Ciebie, mówiąc coś do mężczyzny. Ten obrócił się w waszą stronę, przybierając jednocześnie taki wyraz twarzy. Potem wzruszył ramionami, mówiąc coś do czarnowłosej i przywitał was, dotykając szybko ręką czoła (wiesz o co chodzi, co nie? xd). Potem ruszył w waszym kierunku z Povlą, jednak nie zatrzymał się przy was, tylko wyminął Cię i udał się w swoim kierunku. Dziewczyna uśmiechnęła się, lekko przy tym się spinając. Po czym nabrała głębokiego powietrza i wypuściła je, nadymając przy tym usta.
Brendon, mógłbyś zostawić mnie z Hope? Możesz wrócić do Lagerthy i najeść się do woli.
Czarnowłosa patrzyła na chłopaka, mając nadzieję, że ten spełni jej prośbę. Brendon stał jeszcze tak przez chwilę i głośno westchnąwszy, odwrócił się i oddalił. Ta zaś zawiesiła wzrok na Tobie.
Przejdziemy się?
Zapytała znów retorycznie, a te „przejście się” było natychmiastową teleportacją w kolejne obce miejsce. Jednak nie tak daleko, jakby mogło się wydawać. Znajdowałyście się na jakimś wysokim szczycie góry, która porośnięta była gęstą i mocno zieloną trawą. Gdzieniegdzie leżały duże i małe kamienie, a na środku góry był największy z nich wszystkich. Dziewczyna podeszła do niego i usiadła. Klepiąc puste miejsce na nim, zachęcała Cię do dołączenia do niej. Gdy podeszłaś, zobaczyłaś wioskę u dołu. Stąd wydawała się jeszcze mniejsza, niż była. Od lewej strony znajdowała się woda, którą przypłynęli wikingowie. A od prawej zagrody i pola, na której przebywali inni mieszkańcy.
Wiem, że mi nie ufasz. Czuję to i widzę.
Zaczęła, wpatrując się w Ciebie z małym uśmiechem na twarzy. Spuściła wzrok z Twojej osoby, wbijając go tym samym w ziemię.
I to rozumiem. Mnie też było ciężko zaufać komukolwiek w swoim życiu. Poznałam ludzi, którzy zapewniali mnie o swoich dobrych intencjach. A potem gdy opuszczałam gardę, zadawali mi ból i zostawiali z nim, samą. Czasami ciężko mi było się po tym podnieść, a czasami wystarczyło mi kilka tygodni. Różnie to wszystko znosiłam. Mściłam się. Bywało, że za bardzo pozwalałam ponieść się emocjom i nie zważałam na konsekwencje swoich czynów. Bo było mi wszystko obojętne.
Dziewczyna wciąż była wpatrzona w ziemię, a w jej głosie dało wyczuć się smutek i żal do samej siebie. Nagle uniosła głowę i nabrała powietrza w płuca.
Ale może opowiem Ci wszystko od początku. To Ci pozwoli lepiej mnie poznać. A taką przynajmniej mam nadzieję.
Wyjaśniła, a na jej twarzy zagościł uśmiech.
Kiedyś nie byłam taka, jaka jestem teraz. To znaczy... Nie posiadałam żadnych mocy. Byłam zwykłym człowiekiem, którego można było w łatwy sposób zranić czy nawet zabić. Będąc dzieckiem byłam otyła, przez co moi rówieśnicy mnie szykanowali. Nigdy nie byłam brana na poważnie, ani szanowana. Nawet moi rodzice i mój brat traktowali mnie jak czarną owcę. Za dnia udawałam, że wszystko jest w porządku. Zaś w nocy gdy nikt nie widział, wypłakiwałam sie w poduszkę, dając ujście swym całym emocjom. Na drugi dzień znowu nakładałam maskę i tak na okrągło. Potem przyszły czasy kiedy postanowiłam, że wezmę się za siebie. Nie chciałam dłużej być taka, nienawidzić siebie samej. Schudłam i zaczęłam czuć się pewniej. Potem poznałam pewnych chłopaków z boysbandu, którzy zauważyli mój talent do śpiewu. Zaprzyjaźniłam się z nimi i do dzisiaj mamy ze sobą kontakt. W przyszłości pojawiły się też inne osoby, które sprawiły, że czułam się kochana. Akceptowana i szanowana. Aż pewnego dnia nadszedł czas, że zaczęłam czuć się inna. Wtedy dowiedziałam się, że posiadam moce, o których nawet nie miałam zielonego pojęcia. Byłam przerażona tym wszystkim. Bo jeszcze do niedawna nie wiedziałam, że na świecie istnieją ludzie, którzy nie są zwykłymi ludźmi. W ten sposób poznałam też Kitty, która została mi przydzielona jako taki anioł stróż. Z biegiem czasu zaprzyjaźniłyśmy się i wspieramy siebie nawzajem. Rozumiemy się bez słów. Kiedy ją potrzebuję, to pojawia się w mgnieniu oka. Poznałam też wilkołaki, wampiry, czarownice, innych zmienno-kształtnych. Niektórzy pojawiali się, aby mordować. A niektórzy po prostu, aby osiedlić się w miejscu mało znanym. Gdzie nie będą znani i będą mogli wieść na pozór normalne, spokojne życie. Większość z nich wyczuwała to, że nie jestem tylko człowiekiem. Szczególnie wilkołaki, którzy w zabawny sposób robili podchody, aby dowiedzieć się kim jestem. Czym jestem. Z kolejnymi latami moje moce rosły na sile i przybywało ich więcej. Odkryłam, że również potrafię się przemieniać. Zaprzyjaźnieni czarownicy byli zdziwieni, że mogę przybierać postać kilku istot.
Dziewczyna zaśmiała się na wspomnienie o tej sytuacji, a w jej oczach pojawiło się szczęście.
Przybyły czasy kiedy moje miasto i jego mieszkańcy dowiedzieli się o mnie. Większość ludzi bała się mnie i starała unikać. Nawet osoby, które znałam od dzieciństwa. To spowodowało, że znowu poczułam się odrzucona. Ból, który towarzyszył mi w dzieciństwie znów powrócił, lecz tym razem był o wiele większy i nie potrafiłam go kontrolować. Jeszcze na dokładkę ojciec znów zrobił awanturę w domu i wybuchłam. Dosłownie. Wszystko wokół mnie zostało zmiecione z pola widzenia, okna roztrzaskały się w drobny mak. A ojciec... Ojciec trafił do szpitala w ciężkim stanie. Na całe szczęście przeżył i ma się świetnie. Wtedy postanowiłam, że muszę nauczyć się kontrolować swoje moce. Nie było łatwo, bo raz po raz pojawiali się obcy, którzy gdy dowiedzieli się o mnie i chcieli się mnie pozbyć. Bo według nich byłam zagrożeniem i wciąż jestem. Wciąż pojawiają się nowe zagrożenia, a ja mimo tego staram się żyć normalnie. Staram się być zwykłą nastolatką, która się uczy. Spotyka z przyjaciółmi, przeżywa rozterki uczuciowe, pracuje. A w międzyczasie daje koncerty, imprezuje i leni się, kiedy ma na to czas. A gdy do mojego miasta przybywają obcy, którzy grożą moim bliskim i mieszkańcom, jestem. Bronię ich całą piersią, z całych sił. Nie chcąc aby stała się krzywda komukolwiek na kim mi zależy i również tym, którzy sami nie potrafią się obronić. Dawniej robiłam to sama, teraz są ze mną przyjaciele. Którzy stają w obronie tych wszystkich ludzi, dla mnie i dla nich. Bo zaprzyjaźnili się z nimi, widują ich codziennie w sklepach. Kinach, kościołach. Mimo tego wszystkiego co mnie w życiu spotkało i wciąż spotyka, cieszę się, że są osoby, którym mogę ufać. Bo wiem, że mnie nie zawiodą i skoczą za mną w ogień, gdy będą musieli. I ja zrobię dla nich również to samo, a nawet więcej. Oddam życie za każdego z nich. Choć oddałam je już nie raz, tak jak i oni. Chociaż czasami brakuje mi dawnego życia, kiedy byłam małą tłuściutką dziewczynką. Niezauważalną przez otoczenie, mogąc żyć w spokoju i w nieświadomości o tych wszystkich, nadprzyrodzonych istotach.
W oczach Povli pojawiły się łzy, a ona ciężko westchnęła. Starała się nie płakać, a gdy łzy spływały jej po policzkach, szybko przecierała je dłonią. Siedziała tak przez chwilę w ciszy, starając się uspokoić emocje. Sięgnęła do kieszeni, aby wyjąć z niej biało-czerwoną kulkę.
Jednym z przyjaciół jest Twój ojciec, Hope. Kiedy Brendon do mnie zadzwonił w sprawie tej wizji, którą miałaś, byłam u Klausa. Przybył do mojego miasta po kilkunastu latach, chcąc osiedlić się tam gdzie wszystkich zna. Gdzie czują respekt przed nim.
Odparła, śmiejąc się przy tym. Mówiąc o respekcie, miała na myśli zwykłych ludzi, którzy nie będą próbowali knuć za plecami Pierwotnej hybrydy.
Zgodziłam się pomóc, bo wiem, że Klaus sam nie może. Choć bardzo tego by chciał. Poza tym jesteś jego córką, a Brendon bliską mi osobą i nie mogłam odmówić. Po reszcie nigdy nie odmawiam, kiedy ktoś mnie potrzebuje.
Powiedziała, przenosząc wzrok na Ciebie i po chwili podając Ci Balla do ręki. Uśmiechnęła się ciepło do Ciebie.
To podarek od niego. Nie wiedział co mógłby Ci dać, więc zasugerowałam, że skoro jesteś także trenerką pokemonów to najlepszym prezentem byłby pokemon.
Wyjaśniła, dodając jeszcze.
Hayley dzwoniła do Niego i powiedziała, że wyruszyłaś w podróż. Na bieżąco informuje go o wszystkim. Jednak gdy wasza ostatnia rozmowa została przerwana, zaniepokoiła się i poinformowała o sytuacji Marcela. Miał się dowiedzieć gdzie jesteś i czy nic Ci nie jest. Oczywiście Twój ojciec nie potrafił zaczekać, aż Marcel sam poinformuje o wszystkim i do niego zadzwonił.
No tak! Sytuacja w wieży, kiedy do Marcela ktoś zadzwonił. Już wiadomo dlaczego ten musiał wyjść na zewnątrz i czemu tak długo z kimś rozmawiał. Poczułaś się jakoś dziwnie. Mimo, że nie masz żadnego kontaktu z ojcem i nie możesz się z nim spotkać, ten jednak nie zostawił Cię tak całkiem samej. Martwi się o Ciebie, choć nie może Ci tego osobiście powiedzieć czy pokazać. W Twoim sercu zrobiło się ciepło i poczułaś jak teraz do Twoich oczu powoli cisną się łzy. Klaus jest gdzieś tam i bez ustanku o Tobie myśli.
Koniecznie chciał, aby choć po części być z Tobą. Żebyś wiedziała, że o Tobie pamięta.
Dodała ciepło, gładząc Cię po plecach i widząc Twój stan. Dziewczyna nie oczekiwała od Ciebie tego, że ją zrozumiesz i zaufasz. Chciała jedynie tego, abyś wiedziała, że nie jest przeciwko Tobie. A z Tobą. I choćby musiała kolejny raz poświęcić życie, zrobi to bez wahania. Bo nie jest Twoim wrogiem, a przyjacielem. A z tymi w tych czasach teraz ciężko. Moc, którą nabyła przez te wszystkie lata, nie wpłynęła na nią w żadnym stopniu. Choć mogła ją wykorzystać na tych wszystkich ludziach, którzy wyrządzili jej krzywdę w dzieciństwie. Ona jednak postanowiła nie chować urazy i żyć tak, jakby nigdy nic złego się nie wydarzyło.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





I'm still on your side... Always and forever. - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: I'm still on your side... Always and forever.   I'm still on your side... Always and forever. - Page 5 Empty

Powrót do góry Go down
 
I'm still on your side... Always and forever.
Powrót do góry 
Strona 5 z 8Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next
 Similar topics
-
» Always and forever...
» Oh, I [wish] that I could be a kid forever...

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
PokeKingdom :: Działy Mistrzów Gier :: MG Mrs. Nobody 1/1-
Skocz do: