IndeksLatest imagesRejestracjaZaloguj

 

 But I've got high hopes, it takes me back to when we started

Go down 
3 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next
AutorWiadomość
Garret B.

Garret B.


Liczba postów : 168
Dołączył : 30/04/2019

But I've got high hopes, it takes me back to when we started  - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: But I've got high hopes, it takes me back to when we started    But I've got high hopes, it takes me back to when we started  - Page 2 EmptyPią Maj 24, 2019 5:03 am

Nie wiedziałem, co sądzić o całej tej sytuacji. Adrenalina powoli ze mnie schodziła, a pora była późna. Ogarniało mnie coraz większe zmęczenie, przez co nie dołączyłem do Zacha w jego napadzie śmiechu. Zamiast tego wpatrywałem się w niebo, na którym, poza gwiazdami, dostrzec można było światła miasta, w którym zapewne nadal trwała impreza. Spojrzałem na swojego towarzysza, gdy odezwał się pijackim bełkotem. Ciężko było mi się skupić na jego słowach, zresztą, nie miały one za wiele sensu.
Minęło kilka minut, po których Zach zasnął, trzymając mnie za dłoń. Niezły początek podróży, nie ma co. Zdawałem sobie sprawę, że muszę się zbierać, skoro mam jutro wyruszyć. Nie mogłem go jednak zostawić pod gołym niebem. Podniosłem się i przeciągnąłem, gdy chłopak po raz kolejny wypowiedział to słowo. Wiedźmin. Musiałem to sprawdzić. Teraz jednak schyliłem się i podniosłem chłopaka. Czułem pod dłońmi jego twarde mięśnie. Dźwignąłem go, mając nadzieję, że proteza nie odmówi znowu posłuszeństwa. Skierowałem się w stronę jego namiotu, gdzie też położyłem śpiącego Zacha.
Wyszedłem z namiotu i skierowałem się w stronę domu, rozmyślając nad tym, co zaszło tego wieczora. O "wiedźminie", gigantycznym Noivernie i dziwnym Pokeballu. O mojej przeszłości i o tym, jak wspaniale czułem się, gdy znów mogłem postawić wszystko na swoją celność. Pokładałem wielkie nadzieje w tej wyprawie. Dla mnie to miało być nowe rozdanie. Lepsze rozdanie.
Powrót do góry Go down
Chmurek

Chmurek


Liczba postów : 1058
Dołączył : 27/02/2019

But I've got high hopes, it takes me back to when we started  - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: But I've got high hopes, it takes me back to when we started    But I've got high hopes, it takes me back to when we started  - Page 2 EmptySob Maj 25, 2019 8:03 pm

Resztkami sił, zmęczony po całym dniu wrażeń, wstajesz i podnosisz śpiącego mężczyznę. Na szczęście nie opiera się, delikatnie rozbudza i na wpół śpiący pozwala się prowadzić do wnętrza namiotu. Krok za krokiem, stopa za stopą, metr za metrem. Odetchnąłeś z ulgą, kiedy weszliście do materiałowego domu, gdyż choć namiot znajdował się nie dalej niż pięć metrów od miejsca, w którym leżeliście, taszczenie pijanego, sporego mężczyzny, byłoby wyzwaniem nawet dla zdrowej osoby, a ciebie uwierała proteza.
Misdreavus znów zmierzyła cię złośliwym spojrzeniem, ale poza tym nie zareagowała na twoje pojawienie się. Leżała na legowisku wstawionym w rogu namiotu. Oprócz niego w namiocie znajdował się jeszcze śpiwór, wybebeszony plecak, z którego wylewały się ubrania, jedzenie, leki, kilka przedmiotów, których nie rozpoznałeś. Położyłeś mężczyznę na śpiworze i przykryłeś leżącym kocem. Przez chwilę rozpłynąłeś się pod jego dotykiem - był puchaty, mięciutki i pachnący. Mężczyzna wyglądał na spokojnego. Upewniając się, że Zach jest bezpieczny i śpi, wycofałeś się.
Spokojnym krokiem skierowałeś się do domu. Wróciłeś tą samą trasą, którą tutaj przeszedłeś. Przeszedłeś przez wysoką trawę, zagajnik i wyszedłeś na tyłach lunaparku, który niemalże świecił pustkami. Turyści i mieszkańcy dawno wrócili do swoich domów i hoteli, aby odpocząć i wytrzeźwieć. W parku rozrywki pozostała jedynie obsługa i sprzedawcy chowający towar. Nie zwracali na ciebie szczególnej uwagi, chcąc jak najszybciej sprzątnąć kramy i wrócić do domu, do łóżka.
Noga bolała cię coraz bardziej. A raczej cała noga i udo. Byłeś na nogach od tak długiego czasu, że potrzebowałeś teraz długiej kąpieli i równie długiego snu. Byłeś wykończony i przez chwilę miałeś ochotę usiąść i poleżeć na poboczu drogi. Żałowałeś, że nie zostałeś na noc w namiocie Zacha. Było tam jeszcze trochę miejsca. Przeżyłbyś nawet pogardliwe spojrzenie pokemona ducha.
Zatopiony w myślach nie zauważyłeś, kiedy na horyzoncie pojawił się twój dom. Było w nim całkowicie ciemno. Rodzice już od dawna spali. Wolnym, pełnym bólu krokiem zbliżyłeś się ku drzwiom wejściowym. Miałeś wrażenie, że katem oka dostrzegasz jakiś ruch. Kiedy jedna próbowałeś coś wypatrzeć, nie zauważyłeś niczego. Pewnie zmęczenie. Złapałeś za klamkę. Zamknięte. No tak. Sięgnąłeś po klucze, kiedy nad głową rozległo się głośne pisknięcie. Woobat. Przestraszyłeś się, upuszczając klucze. Psiakość.
Powrót do góry Go down
Jeck

Jeck


Liczba postów : 665
Dołączył : 04/02/2019

But I've got high hopes, it takes me back to when we started  - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: But I've got high hopes, it takes me back to when we started    But I've got high hopes, it takes me back to when we started  - Page 2 EmptyCzw Cze 06, 2019 1:16 am

Wchodząc do namiotu, zerknąłem na Misdreavus, która najwyraźniej nie wyczuła we mnie żadnego zagrożenia. Chwilę później byłem już w drodze do domu. Przebicie się przez las stawało się coraz cięższe. Byłem zmęczony i obolały. Chciałem już położyć się w łóżku i działałem w zasadzie na autopilocie. Znałem te okolice na tyle dobrze, że mogłem sobie na to pozwolić.
Dzisiejsze wydarzenia były... osobliwe i zastanawiało mnie, jak wpłyną na to, co będzie się działo dalej. Miałem przed sobą wielkie możliwości, a spotkanie z Zachem uświadomiło mi, że nigdy nie mogę być w pełni gotowy na to, co stanie się na szlaku. Musiałem zdać się na swój instynkt i pozwolić pewnym rzeczom po prostu się dziać.
Wydostałem się z lasu i znów znalazłem się w okolicach zamkniętego już lunaparku. Niedobitki imprezowiczów powoli wracały do miasta, a ja razem z nimi. I choć słaniałem się na nogach, powtarzałem sobie, że to ostatnia okazja na sen w swoim własnym łóżku, więc nie mogę jej zmarnować. Potem zostanie mi tylko śpiwór i namiot. Swoją drogą, ciekawe, gdzie Zach kupił swój? Był wielki, przydałby mi się taki. W ciągu kilkunastu minut znalazłem się pod drzwiami domu rodzinnego. Niemal w półśnie szarpnąłem za klamkę i próbowałem otworzyć drzwi, nie potrafiąc zrozumieć, dlaczego ze mną nie współpracują. Dopiero po chwili zorientowałem się, że są po prostu zamknięte. Sięgnąłem po klucze i podskoczyłem ze strachu, gdy nad głową rozbrzmiał złowieszczy pisk. Przedmiot wypadł mi z rąk.
- Szlag by to trafił. - burknąłem i z niezadowoleniem schyliłem się po owe klucze, w głowie wyzywając tego cholernego nietoperza.
Powrót do góry Go down
Chmurek

Chmurek


Liczba postów : 1058
Dołączył : 27/02/2019

But I've got high hopes, it takes me back to when we started  - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: But I've got high hopes, it takes me back to when we started    But I've got high hopes, it takes me back to when we started  - Page 2 EmptySob Cze 08, 2019 9:49 am

Kiedy tylko pochyliłeś głowę, aby podnieś klucze, nietoperz zerwał się z dachu i przeleciał o milimetry od ciebie, mknąc w stronę drzewa na przeciw twojego domu. Wyglądało na to, że poluje. Nie był to możliwie najcichszy sposób, ale widywałeś już głośniejsze pościgi. Nie dostrzegłeś ofiary, ale nie dziwiło cię to. Woobaty doskonale widziały w ciemności, ty nie. Westchnąłeś, podnosząc upuszczony przedmiot i odwiercając drzwi. Wewnątrz panowała niczym nie zmącona cisza. Rodzice zapewne od dawna spali, a jako, że nie posiadaliście pokemonów domowych, żaden Herdier nie zaszczekał ci na powitanie.
Zamknąwszy za sobą drzwi, najciszej jak potrafiłeś, skierowałeś się ku swemu pokojowi. Kiedyś, przed wypadkiem, mieścił się na piętrze obok sypialni rodziców. Po wypadku przeniesiono cię na parter, a kiedy dobrano ci już protezę i schody nie stanowiły tak wielkiej przeszkody, po prostu zostałeś. Ostatecznie na parterze miałeś więcej swobody.
Znałeś pokój jak własną kieszeń. Każdy kąt, każdy mebel. Widziałeś spakowany plecak leżący na krześle, które prócz funkcji mebla do siedzenia pełniło także okazjonalnie rolę szafy, Pokeball Honedge, leżący krzywo w swojej podkładce na biurku, niezaścielone łóżku, o którym marzyłeś. Wiedziałeś, że dziś po raz ostatni skorzystasz z luksusu jaki tu masz. Od jutra będziesz musiał zadowolić się karimatą i namiotem, który modlisz się w duchu, okazał się nieprzemakalny jak napisano na opakowaniu. Istniała szansa, że część nocy będziesz mógł spędzić w Centrum Pokemon, ale znaczyłoby to, że każdego dnia musiałbyś docierać do kolejnego miasta. Oczywiście niektóre Centra stawiano na bardziej uczęszczanych ścieżkach turystycznych, ale nie mogłeś przewidzieć gdzie ciebie zabiorą nogi.
Coś kazało podejść ci do okna, które wychodziło na widok przed domem. Przy drzewach zrobiło się niewielkie poruszenie. Woobat, którego wcześniej widziałeś zagonił w kąt swoją ofiarę. Musiałeś naprawdę wytężyć wzrok, aby rozpoznać pokemona. Deerling. Nie bronił się co było dosyć dziwne. Wtedy dostrzegłeś, że wyraźnie kuli i utyka na lewą, tylną nogę. Ból musiał być spory, skoro pokemon poddawał się atakowi przeciwnika i nie miał już sił na kontrę. Być może rana powstała kilka dni temu? Albo tego wieczora?
Wysoki krzyk nietoperza zawisł w powietrzu. Wyglądało na to, że wzywał pobratymców na żer. Nie wyglądało to za ciekawie.
Powrót do góry Go down
Garret B.

Garret B.


Liczba postów : 168
Dołączył : 30/04/2019

But I've got high hopes, it takes me back to when we started  - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: But I've got high hopes, it takes me back to when we started    But I've got high hopes, it takes me back to when we started  - Page 2 EmptyPon Cze 10, 2019 4:41 pm

Odprowadziłem wzrokiem nietoperza, zastanawiając się, czy przy tak głośnych piskach naprawdę uda mu się cokolwiek upolować? Wzruszyłem ramionami i po cichu otworzyłem drzwi. W domu było kompletnie ciemno, co w ogóle mnie nie dziwiło. Zamknąłem za sobą drzwi i ruszyłem do swojego pokoju. Przyzwyczaiłem się już do życia na parterze. Tak było wygodniej, no i miałem bliżej do kuchni. Nie raz musiałem brać przeciwbólowe lub nasenne w środku nocy, więc przynajmniej nikogo nie budziłem. Po drodze do pokoju złapałem butelkę wody, z której pociągnąłem łyk.
Rozejrzałem się po pomieszczeniu, krzywiąc się lekko z powodu bałaganu. Będę musiał to posprzątać, zanim wyruszę, nie chciałem zostawiać tego na głowie matki. Rzuciłem tęskne spojrzenie w kierunku łóżka i ziewnąłem, przeciągając się. Przydałoby się wziąć prysznic, zanim się położę, ale chyba nie miałem na to teraz siły. Mogłem to zrobić też rankiem. Przeniosłem wzrok na plecak, w którym ukryte były najpotrzebniejsze rzeczy. Oby ten namiot był tak dobry, jak mówili w sklepie.
Skierowałem się w stronę okna i wyjrzałem na podwórze. Dopiero teraz dojrzałem, na co dokładnie polował Woobat. Skubany, znalazł sobie naprawdę wielki kąsek.
- Nie pośpię dzisiaj. - burknąłem pod nosem i złapałem Pokeball z Honedgem, po czym szybkim krokiem skierowałem się ku drzwiom. Wypadłem na zewnątrz, od razu wypuszczając swojego podopiecznego z Pokeballa. Chętnie zająłbym się nietoperzem w tradycyjny sposób, jednak wezwał już swoich pobratymców, więc musiałem się pospieszyć.
- Honedge, broń nas przed atakami nietoperza. - rzuciłem, ruszając w stronę Deerlinga. Miałem zamiar wziąć go na ręce i wrócić z nim do domu. Skoro nie uciekał przed atakami innych Pokemonów, przede mną też nie powinien.
Powrót do góry Go down
Chmurek

Chmurek


Liczba postów : 1058
Dołączył : 27/02/2019

But I've got high hopes, it takes me back to when we started  - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: But I've got high hopes, it takes me back to when we started    But I've got high hopes, it takes me back to when we started  - Page 2 EmptyPon Cze 10, 2019 7:44 pm

Nieco zdenerwowany ze względu na fakt, iż znów będziesz musiał przełożyć w czasie swój sen, do którego zapraszało cię mięciutkie łóżko, skierowałeś się ku wyjściu, łapiąc po drodze Pokeball ze swoim pokemonem. Chwilę mocowałeś się z drzwiami, po czym pognałeś w kierunku rannego pokemona, wypuszczając Honedge, aby bronił zarówno ciebie jak i Deerlinga.
Pokemon na twój widok jeszcze mocniej zakwilił, starając się wycofać, ale nie mógł. Został zagoniony w skupisko drzew spod których nie był w stanie dalej uciekać. Przeciskanie się pomiędzy ciasno rosnącymi pniami groziło utknięciem i zgnieceniem. Zupełnie przeciwnie zareagował Woobat, który zasyczał groźnie odwracając się w twoim kierunku. Gołym okiem widać było, że pokemon jest w szale i zamierza bronić swojej kolacji.
Zatrzepotał groźnie skrzydłami, ukazał kieł gotów do ataku. Zatrzymałeś się, wiedząc, że nie przedostaniesz do Deeringa bez walki. Honedge stanął pomiędzy tobą, a nietoperzem gotów cię bronić równie zażarcie jak Woobat zamierzał bronić swojej ofiary. Psiakość. Jelonek potknął się o własne nogi i przewrócił, upadając u stóp pni i leżał ciężko dysząc. Rana musiała być poważniejsza niż się wydawało albo też pokemon był słabszy z jakiś względów.
- Garret! - usłyszałeś przerażony kobiecy głos, dobiegający z otwartych drzwi. Twoja matka, wyszła na zewnątrz w piżamie skrytej pod puchatym szlafrokiem. - Co tutaj się dzieje?! Dlaczego nie śpisz! I dlaczego atakujesz tego bezbronnego Woobata?! - zapytała, kierując się w twoją stronę.
Na widok twojej matki nietoperz jeszcze bardziej się zdenerwował, zaryczał dziko, a twoich uszu dotarł dźwięk kolejnych par skrzydeł. W jednej chwili obok pokemona pojawiły trzy inne pokemony pokazując kły równie groźnie jak pierwszy z nich. Wyglądało na to, Woobat wezwał pomoc, gdyż wolał podzielić się jedzeniem niż oddać je tobie i twojej matce, która jak uznał, przybyła ci na pomóc.
- Garret? - zapytała niepewnie, przyciągając ręce do piersi. - Może zawołam twojego ojca? - zaproponowała niepewnie, robią krok w tył, w kierunku otwartych na oścież drzwi wejściowych.
Powrót do góry Go down
Garret B.

Garret B.


Liczba postów : 168
Dołączył : 30/04/2019

But I've got high hopes, it takes me back to when we started  - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: But I've got high hopes, it takes me back to when we started    But I've got high hopes, it takes me back to when we started  - Page 2 EmptyPon Cze 10, 2019 8:13 pm

Szlag by to. Nie było szans, żebym dostał się do Deerlinga bez walki z Woobatem. No cóż, najwyraźniej moja trenerska przygoda naprawdę zacznie się wcześniej, niż mógłbym przypuszczać. Szkoda tylko, że byłem tak zmęczony. Między mną a Woobatem nie było za wiele przestrzeni, nie było też miejsc, w których Honedge mógłby się schować. Najwyraźniej będziemy musieli poradzić sobie w inny sposób.
Odwróciłem się, zaskoczony, na dźwięk głosu matki. Cholera, nie chciałem jej obudzić.
- Spójrz między drzewa. Jeszcze chwila, a ten Deerling skończyłby jako pożywka Woobata. - wyjaśniłem, krzywiąc się lekko, gdy nietoperz wydał z siebie niezbyt przyjemny dźwięk. Nie minęło pięć sekund, gdy przede mną, zamiast jednego, unosiły się cztery nietoperze. Zakląłem pod nosem, ale nie miałem zamiaru zostawić jelonka samego. Wiedziałem, że sam Honedge raczej nie poradzi sobie z taką grupą, w końcu nawet nie zaczęliśmy treningu na poważnie.
- Całkiem dobry pomysł. Przyda się pomoc. - rzuciłem, nie spuszczając wzroku z nietoperzy. Szanse na to, że będą czekać, aż pojawi się kolejna osoba były... niskie. A to oznaczało, że musiałem działać. - Honedge, użyj Swords Dance, najlepiej dwa razy, musisz się wzmocnić. Jeżeli Ci się uda, wciągnij je pomiędzy drzewa, będzie im ciężej manewrować. Jak już to zrobisz, uderzaj Tackle. Jeżeli któryś z nich będzie chciał Cię złapać, pamiętaj, że jesteś duchem. Po prostu przez Ciebie przelecą.
Powrót do góry Go down
Chmurek

Chmurek


Liczba postów : 1058
Dołączył : 27/02/2019

But I've got high hopes, it takes me back to when we started  - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: But I've got high hopes, it takes me back to when we started    But I've got high hopes, it takes me back to when we started  - Page 2 EmptyPon Cze 10, 2019 9:39 pm

Matka wycofała się do środka, pozostawiając cię sam na sam z trzema wściekłymi Woobatami. Teoretycznie nie byli to silni przeciwnicy ani szczególnie rzadcy, ale ze względu na kilka czynników stanowili w tej chwili dla ciebie ogromne zagrożenie. Po pierwsze byłeś okropnie zmęczony, co sprawiało, że nie mogłeś skupić myśli tak mocno jakbyś chciał. Do drugie Honedge choć wierny nie stoczył zbyt wielu pojedynków, a walka z trojgiem rozjuszonych pokemonów nie należała ani do łatwych ani do najuczciwszych. Niemniej ani ty ani on nie zamierzaliście ustąpić. Deerling potrzebował pomocy, a ty zamierzałeś mu jej udzielić.
Twój pokemon użył wzmocnienia, co spowodowało, że nietoperze jak na znak ruszyły do ataku, trzepocząc skrzydłami. W twoją stronę uderzył silny wiatr, który wprawdzie nie powinien wyrządzić wielkich szkód, ale potrojony dał się odczuć. Przygryzłeś wargę. Wiedziałeś, że nie masz szans wygrać tego pojedynku. Dopóki jednak trwa ... . Miecz ponownie zatańczył. Jeśli tylko wzmocni się dostatecznie istniała szansa, że iskierka nadziei zabłyśnie.
- Aegislash, Sacred Sword! - tubalny głos rozległ się za twoimi plecami, a ogromny pokemon przeleciał tuż obok tnąc trzy nietoperze jednocześnie. Woobaty jęknęły żałośnie i kuląc się w sobie, pokonane, poleciały w ciemny las.
Mężczyzna podbiegł do ciebie, kładąc dłoń na ramieniu. To samo uczynił Aegislash, podlatując ku Honedge'owi.
- Wszystko w porządku? Co się tutaj dzieje synu? - zapytał, sprawdzając czy nie jesteś rany. Dopiero wtedy dotarło do ciebie, że ojciec wyrwany przez matkę ze snu nie narzucił na siebie niczego i stał przed tobą w samych bokserkach. Do męża dołączyła także twoja mama z przejętą miną obserwując kąt, w którym leżał nieprzytomny pokemon.
- Garret ratował małego Deerlinga - wyjaśniła za ciebie, przytulając się do męża. - Co nie wyjaśnia dlaczego jest w pełni ubrany, jest brudny, mokry i lekko ... śmierdzący. Czy ja wyczuwam alkohol i tłuszcz?! Znów szlajałeś się po lunaparku?! - zapytała rozgniewana na chwilę całkowicie zapominając o rannym pokemonie oraz tym, że nie jesteś już małym dzieckiem. Jej miłość była tak wielka, że dla niej zawsze będziesz roześmianym podlotkiem biegającym za pokemonami po ogródku jej domu. - Prosiłam, abyś był ostrożny! Gdyby coś ci się stało?! Nie powinnam się zgadzać na tę podróż - westchnęła, powracając do tematu, który rzucała mimochodem odkąd oznajmiłeś rodzicom, że wyruszasz w podróż sam, bez ich pomocy.
- Sophie, rozmawialiśmy już o tym - upomniał ją mąż. - To jest wybór! Już od dawna jest mężczyzną i ma prawo decydować o swoim życiu. Zresztą wie, że wystarczy jeden telefon i będziemy przy nim - przytulił żonę, całując ją w czoło. - Ale nie mówiliście, że jest tutaj gdzieś mały, ranny pokemon?
Powrót do góry Go down
Garret B.

Garret B.


Liczba postów : 168
Dołączył : 30/04/2019

But I've got high hopes, it takes me back to when we started  - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: But I've got high hopes, it takes me back to when we started    But I've got high hopes, it takes me back to when we started  - Page 2 EmptySob Cze 15, 2019 3:48 pm

Byłem padnięty. Miałem ochotę położyć się przed domem i zasnąć, jednak miałem przed sobą trzy wściekłe nietoperze, więc zapewne skończyłbym jako ich posiłek. Wiedziałem, że Honedge na mnie polega. Starałem się jak najbardziej skupić, jednak było to ciężkie, gdy w głowie wciąż miałem widok wygodnego łóżka. Szlag by to trafił.
Zasłoniłem twarzy, gdy Woobaty wzbiły chmurę kurzu w naszą stronę. Atak był silniejszy niż się spodziewałem, pewnie dlatego, że był zmasowany. Na szczęście Hondege nie wyglądał, jakby stało mu się coś złego. Może jednak mamy jakąś szansę? Przygryzłem wargę, obserwując, jak miecz po raz kolejny wykonał swój taniec. Dobrze, teraz tylko zaatakować.
Otworzyłem usta, by wydać kolejne polecenie, gdy zza moich pleców rozległ się głos ojca, a obok mnie przemknął jego Aegislash, który załatwił Woobaty jednym uderzeniem. Odetchnąłem z ulgą i przetarłem zmęczoną twarz. Przynajmniej to się udało. Spojrzałem na ojca, gdy ten znalazł się obok mnie i uśmiechnąłem się lekko.
- Wszystko w porządku. Woobaty chciały zrobić sobie kolację z Deerlinga. - rzuciłem, wskazując na kępę drzew, gdzie ukrył się jelonek. Nim zdążyłem skierować się w tamtą stronę, zwróciła się do mnie matka. Przewróciłem oczami, słysząc kolejne, gniewne kazanie. Wiedziałem, że chciała dobrze, więc starałem się nie irytować, jednak nie mogłem powstrzymać się przed komentarzem. - Mamo, błagam. Mam 26 lat.
Zaśmiałem się pod nosem, słysząc jakże racjonalne wyjaśnienia ojca. I tak wiedziałem, że mamy nie przegada. Byłem im wdzięczny za to, że zawsze byli dla mnie wsparciem. Nawet gdy sam byłem raczej... nieprzyjaznym gnojkiem. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że ojciec zawraca się do mnie. Szlag, naprawdę byłem zmęczony.
- Tam, między drzewami. Nie jestem w stanie się przecisnąć. - rzuciłem, kierując się w stronę kryjówki jelonka.
Powrót do góry Go down
Chmurek

Chmurek


Liczba postów : 1058
Dołączył : 27/02/2019

But I've got high hopes, it takes me back to when we started  - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: But I've got high hopes, it takes me back to when we started    But I've got high hopes, it takes me back to when we started  - Page 2 EmptySob Cze 15, 2019 5:35 pm

- Tak, wiem, ale dla mnie zawsze będziesz moim synkiem - dotknęła delikatnie twojego ramienia, po czym szybko cofnęła rękę. - Nie siedź zbyt długo, jutro ... dziś masz wyruszyć w podróż, a słaniasz się na nogach - westchnęła, kierując się z powrotem w stronę domu. Usłyszałeś jeszcze jak ziewa nim zniknęła w domu.
Ojciec przyglądał się drzewom, kiedy wracał swojego pokemona do pokeballa. Kiedy walka dobiegła końca, a niebezpieczeństwo zażegnane, on także lekko opadł z animuszu. Znów był twoim poczciwym ojcem w samym gadkach. Kiedyś nikt nie mógł się z nim równać. Dziś został mu zaledwie jeden pokemon i życie w cieniu przeszłości, choć nigdy na to nie narzekał. Cieszył się, że poznał twą matkę i że wybrał to życie.
- Matka ma rację - rzucił twardo. - Potiony są w dolnej szafce w kuchni. Możesz je wykorzystać, jeśli uda ci się wydostać Deerlinga. W lasach jest ich pełno, nie wolisz złapać sobie jakiegoś zdrowego i silnego? Ta sierotka nie potrafiła sobie poradzić ze zwykłym Woobatem - westchnął, poklepując cię ojcowsko po ramieniu i także wracając do łóżka. - Nie daj się zabić, proszę. Wątpię, abyście obudzili mnie dziś drugi raz przed wschodem słońca.
Spojrzałem w niebo. Jeszcze trochę i nie będzie z tym problemu, już niemal świtało. Nie byłeś stary, ale nie mogłeś sobie przypomnieć drugiej takiej nocy w ostatnim czasie, kiedy kładłbyś się o świecie i niemal dwukrotnie stracił życie. Honedge podleciał w stronę drzew, ale jelonek nie wydawał już żadnego dźwięku. Leżał na trawie liżąc ranną nóżkę. Kiedy podszedłeś dostrzegłeś w nim coś dziwnego. Był ... ciemno brązowy. Nie, lekko filetowy. Ciężko było określić jego kolor, ale na pewno nie był taki jaki powinien. O tej porze roku powinien być różowy, ewentualnie zielony. Próbowałeś sobie przypomnieć jak wyglądały Deerlingi, które niemal cię nie stratowały i nie mogłeś, ale mógłbyś przysiądź, że Sawsbuck miał na porożach różowe kwiaty.
Może po prostu byłeś już zbyt zmęczony.
Powrót do góry Go down
Garret B.

Garret B.


Liczba postów : 168
Dołączył : 30/04/2019

But I've got high hopes, it takes me back to when we started  - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: But I've got high hopes, it takes me back to when we started    But I've got high hopes, it takes me back to when we started  - Page 2 EmptySob Cze 15, 2019 6:29 pm

- Wiem, już ledwo stoję. - rzuciłem w odpowiedzi na słowa matki i odprowadziłem ją wzrokiem do domu. Oczywiście musiała zarazić mnie ziewnięcie. Przeciągnąłem się, po czym spojrzałem na ojca, który przyglądał się chaszczom, w których ukrył się jelonek. Tak bardzo chciałem iść już do łóżka, jednak musiałem go stamtąd wyciągnąć.
- Dam sobie radę. Dzięki, tato.- rzuciłem jedynie w odpowiedzi na słowa ojca, po czym pożegnałem się z nim, gdy skierował się w stronę domu. Nie wycofywałem Honedge'a do Pokeball. Skierowałem się w stronę krzaków i przykucnąłem przed nimi. Deerling wyglądał na wykończonego. Przynajmniej mieliśmy coś wspólnego. Zmarszczyłem brwi, próbując skupić się na futerku Pokemona, jednak byłem na to zbyt zmęczony. Wyciągnąłem rękę w jego stronę i uśmiechnąłem się lekko.
- Cześć, mały. Nie bój się, nie zrobię Ci krzywdy. Mam w domu leki, które mogą Ci pomóc. - zaoferowałem, mając nadzieję, że jelonek zrozumie takie argumenty i będzie chciał współpracować, bo naprawdę musiałem się już położyć.
Powrót do góry Go down
Chmurek

Chmurek


Liczba postów : 1058
Dołączył : 27/02/2019

But I've got high hopes, it takes me back to when we started  - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: But I've got high hopes, it takes me back to when we started    But I've got high hopes, it takes me back to when we started  - Page 2 EmptyNie Cze 16, 2019 11:49 am

Podszedłeś ostrożnie do pokemona, który choć wykończony wyglądał teraz dużo spokojniej. Kiedy zagrożenie minęło, rozluźnił się i pozwolił sobie na lizanie i czyszczenie nóżki. Nie sądziłeś, aby spokój był w tej chwili wskazany, gdyż dopóki w jego krwi krążyła adrenalina był przytomny. Gdy jej zabraknie, Deerling pewnie szybko opadnie ze wszystkich sił, kiedy głos zabierze zmęczenie.
Nie tracąc się czasu wyciągnąłeś rękę w jego kierunku, próbując przekonać go, aby podszedł i pozwolił się zabrać do domu, gdzie mogłeś go wyleczyć. Drzewa w kępie rosły tak blisko siebie, że nie byłeś w stanie się przecisnąć, a wysłanie Honedge’a nie było dobrym pomysłem, chociażby ze względu na brak rąk, którymi mógłby przenieść rannego pokemona.
Mały jelonek początkowo przyglądał ci się ze strachem. Ze względu na półmrok nadal nie mogłeś dokładniej przejrzeć się ranie, ale nie wyglądało na to, aby pokemon miał otwartą ranę. Nie znaczyło to jednak, że po skórą nie działo się coś gorszego. Maluch chwilę wahał, ale ostatecznie postanowił ci zaufać. Wstał z wyraźnym skrzywieniem na pyszczku, po czym kuśtykając ruszył w twoją stronę. Był tak wolny, że kilkakrotnie obawiałeś się, że zaśniesz nim pokemon do ciebie dotrze i nie zdawałeś sobie sprawy, że kępa była aż tak głęboka. Była doskonałą ochroną przed dużymi pokemonami i ludźmi, ale nikłą osłoną dla mniejszych stworków, które czasem były równie natarczywe.
Deerling był już u wyjścia, kiedy adrenalina, zmęczenie i ulga dały o sobie znać. Patrzyłeś w jego oczy, kiedy te w jednej sekundzie zrobiły się całkowicie czarne, a przednie łapki ugięły się pod pokemony, który runął jak długi na ziemię. W pierwszej chwili wystraszyłeś się, że pokemon nie żyje, jednak miarowe unoszenie się żeber uspokoiło cię trochę.
Naciągając się mocno zdołałeś dosięgnąć nieprzytomnego pokemona i wyjąć go z kępy. Jego ciało było zupełnie bezwładne. Walcząc ze zmęczeniem i bólem, podniosłeś go wstając. Honedge z zainteresowaniem przyglądał się nowemu pokemonowi. Wydał z siebie dziwny, pytający dźwięk.
Powrót do góry Go down
Garret B.

Garret B.


Liczba postów : 168
Dołączył : 30/04/2019

But I've got high hopes, it takes me back to when we started  - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: But I've got high hopes, it takes me back to when we started    But I've got high hopes, it takes me back to when we started  - Page 2 EmptyNie Cze 16, 2019 8:01 pm

Próbowałem przyjrzeć się zranionej nodze, jednak nadal było na tyle ciemno, że nie byłem w stanie dostrzec szczegółów. Nie widziałem jednak żadnej otwartej rany, co było lekkim pocieszeniem. Miałem tylko nadzieję, że nie będzie złamana, bo wtedy jelonek musiałby zostać uziemiony. Czułem na sobie wystraszone spojrzenie Pokemona i przez chwilę myślałem, że nie zdecyduje się do mnie podejść. W końcu czemu miałby? Zapewne odłączył się od stada i nigdy tak naprawdę nie widział człowieka. Spojrzałem na Hondege, zastanawiając się, czy byłby w stanie jakoś przyciągnąć rannego Pokemona. Wtedy jednak Deerling podniósł się i, kuśtykając, powoli zaczął zbliżać w moją stronę. Uśmiechnąłem się na ten widok i gestem zachęciłem go do kontynuowania. Widziałem jednak, że jest bardzo zmęczony i wiedziałem, że w każdej chwili może się po prostu przewrócić.
Podróż Deerlinga trwała nieznośnie długo. Miałem wrażenie, że zaraz usnę, gdy tak czekałem, aż do mnie podejdzie. Co za powalona noc. Gdy Pokemon był już niemal o wyjścia, upadł. Serce zabiło mi mocniej, gdy w głowie pojawiła się myśl, że maluch nie żyje. Na moment zamarłem, wbijając w niego wzrok. Unosząca się klatka piersiowa na szczęście rozwiała moje obawy. Musiałem się nieźle nagimnastykować, by ostatecznie wyciągnąć biedaka spomiędzy drzew. Wziąłem niewielkie ciałko na ręce i podniosłem się z cichy, bolesnym jękiem. Byłem za stary na takie akcje.
- Honedge, idziemy do domu. - rzuciłem do Pokemona, po czym skierowałem się w tamtą stronę. Zamknąłem za sobą drzwi i skierowałem się do swojego pokoju. Miałem nadzieję znaleźć jakiś ręcznik. Jeżeli takowy tam był, położyłem na nim jelonka. Jeżeli nie, Pokemon wylądował na łóżku, a ja wróciłem do kuchni w poszukiwaniu Potionów, o których mówił ojciec.
Powrót do góry Go down
Chmurek

Chmurek


Liczba postów : 1058
Dołączył : 27/02/2019

But I've got high hopes, it takes me back to when we started  - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: But I've got high hopes, it takes me back to when we started    But I've got high hopes, it takes me back to when we started  - Page 2 EmptyNie Cze 16, 2019 9:18 pm

Ruszyłeś w stronę domu, mimowolnie zaciskając zęby. Niosłeś w ramionach niemal dwadzieścia kilogramów, co dodatkowo obciążało twoją protezę, która nie lubiła dodatkowego obciążania. Nie zamierzałeś jednak dać jej prawa głosu. Zmierzałeś uratować tego Deerlinga. Nie umrze na twoich oczach ani na twojej warcie. Posuwałeś się naprzód krok za krokiem z ulgą mijając framugę drzwi.
Kiedy znalazłeś się w swoim pokoju, położyłeś jelonka na swoim łóżku, po czym pobiegłeś po największy ręcznik jaki znalazłeś. Było to kolorowy ręcznik plażowy z motywem z jakieś tropikalnej wyspy. Ojciec przywiózł go kiedyś z matką, kiedy podróżowali po Aloli. Ty odrzuciłeś propozycję wspólnych wakacji. Byłeś wtedy gwiazdą, niemal bogiem. Żyłeś dla koszykówki, byłeś koszykówką. Nie zamierzałeś pokazywać się w towarzystwie rodziców na plaży. Z wizją dziesiątków meczy, które rozegrałeś, podłożyłeś pod pokemona ręcznik, po czym udałeś się do kuchni.
Kuchnia rozbłysła jaskrawym światłem, a ciebie zalazła fala wspomnień, które niemal natychmiast odepchnąłeś, zanurzając się w szafce, o której wspomniał ojciec. Za drzwiczkami stały trzy potiony, jeden super potion, dwie Oran Berry i jedna Sitrus. Tata był przygotowany na wszystko. Podziękowałeś mu w duchu, że zawsze dba, aby ta swoista domowa apteczka zawsze była gotowa do użytku.
Do kuchni wpadł spanikowany Honedge, miotając się na prawo i lewo, co wyglądałoby komicznie, gdyby nie sytuacja w jakieś się znaleźliście. Jako, że mieczyk został sam z Deerlingiem, mogłeś tylko podejrzewać, że coś niedobrego stało się z jelonkiem. Jak na zawołanie usłyszałeś głuchy łoskot. Coś spadło. Podejrzewałeś co.
Nastąpiła cisza. Nic się nie poruszyło. Rodzice nadal spali. Honedge rzucił się z powrotem do twojego pokoju. Musiałeś działać i to szybko.
Powrót do góry Go down
Garret B.

Garret B.


Liczba postów : 168
Dołączył : 30/04/2019

But I've got high hopes, it takes me back to when we started  - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: But I've got high hopes, it takes me back to when we started    But I've got high hopes, it takes me back to when we started  - Page 2 EmptyPon Cze 17, 2019 10:00 pm

Pieprzona proteza. Nie mogłem się doczekać, aż w końcu ją zdejmę. Zazwyczaj nie lubiłem się z nią rozstawać, jednak kolano bolało mnie już tak bardzo, że ciężko było to wytrzymać. Zwłaszcza z dodatkowy ciężarem. W końcu jednak udało mi się dotrzeć do sypialni, gdzie odłożyłem jelonka i ruszyłem na poszukiwania ręcznika. Był tylko jeden, pamiątka rodziców z Aloli. Nigdy tam z nimi nie pojechałem, ale grałem tam kilka meczy. Tamtejsi ludzie byli naprawdę specyficzni. Może powinienem się tam wybrać? Pokręciłem głową. Miałem ważniejsze rzeczy na głowie. Ręcznik położyłem na łóżku i na nim ułożyłem jelonka, po czym zniknąłem w kuchni.
Musiałem skupić się na swoim zadaniu, więc wszelkie wspominki od razu od siebie odepchnąłem. Otworzyłem szafkę, o której mówił ojciec i uśmiechnąłem się szeroko. On zawsze miał zapasy. Złapałem dwa Potiony i Oran. Wtedy też z mojego pokoju dobiegł głośny huk, a Honedge wyleciał stamtąd, kompletnie spanikowany.
- Szlag by to. - doskonale wiedziałem, co się stało i przekląłem swoją głupotę. Wparowałem do pokoju, jednak zamiast znów kłaść jelonka na łóżku, zdjąłem ręcznik na ziemię i na niej ułożyłem Pokemona. Potem siadłem obok niego. Dałem mu jagodę, by się nią zajął, gdy je będę zajmował się jego raną. Miałem nadzieje, że dwa Potiony wystarczą.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





But I've got high hopes, it takes me back to when we started  - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: But I've got high hopes, it takes me back to when we started    But I've got high hopes, it takes me back to when we started  - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 
But I've got high hopes, it takes me back to when we started
Powrót do góry 
Strona 2 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next
 Similar topics
-
» Hopes, desires, passions wrapped up with a ribbon
» back from the dead
» Always Forward, Never Back

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
PokeKingdom :: Stare przygody-
Skocz do: