IndeksLatest imagesRejestracjaZaloguj

 

 But I've got high hopes, it takes me back to when we started

Go down 
3 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3
AutorWiadomość
Chmurek

Chmurek


Liczba postów : 1058
Dołączył : 27/02/2019

But I've got high hopes, it takes me back to when we started  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: But I've got high hopes, it takes me back to when we started    But I've got high hopes, it takes me back to when we started  - Page 3 EmptyWto Cze 18, 2019 8:20 pm

Niemal resztkami sił, złapałeś na leżące w szafce przedmioty, po czym pobiegłeś z powrotem do pokoju. Honedge pognał za tobą kompletnie tracąc głowę i nie wiedząc jak się zachować. Gdy otworzyłeś drzwi pokoju dostrzegłeś to czego się spodziewałeś - Deerling leżał na podłodze nadal nieprzytomny. Ręcznik zwisał częściowo z łóżka. Pokemon musiał odzyskać na chwilę przytomność, wystraszył się, po czym w panice chcąc uciec, zaplątał się w materiał i runął na ziemię.
Zdjąłeś ręcznik z łóżka, ułożyłeś na podłodze, a następnie położyłeś na nim pokemona. Niestety nie przyjął jagódki, gdyż wciąż nie doszedł do siebie na tyle, aby jeść. Zająłeś się więc spryskiwaniem nogi potionem. Początkowo nie było żadnej reakcji i już zacząłeś się martwić, że być może coś robisz źle albo źle aplikujesz miksturę, kiedy Deerling lekko drgnął, uchylając powieki i jęknął cicho. Podjąłeś kurację używając drugie lekarstwo. Tym razem niemal natychmiast zauważyłeś poprawę. Tętno pokemona zwalniało, klatka unosiła się swobodniej. Nadal nie tknął jagódki, ale połozył łebek na twojej nodze, zamykajac oczy.
Wiedziałeś, że już się nie ruszysz. Przez spodnie zdjąłeś protezę, a uwolnione udo niemal odetchhnęło z ulgi. Rozluźniło się. Ty też. Oparłeś się wygodniej o łóżko i przymknąłeś oczy. Na chwilkę. Tylko na sekudnkę. Ciemność owinęła cię momentalnie, a wśród niej pojawił się pewien wysoki mężczyzna w kwiecistym naszyjniku na szyi i miękkich ustach.
Ocknąłeś się. W pokoju było zupełnie jasno, dawno minął już poranek. Deerling zniknął, podobnie jak jagódka. Nie zauważyłeś już Honedge'a. Za to czułeś, że śmierdzisz i jesteś cały obolały. Zdrętwiałeś i ziewnąłeś. Pokój w świetle dnia był przytulny. Znałeś go jak własną kieszeń. Każdy mebel, książkę, plakat. Zapach pościeli.
- Garett - usłyszałeś głos matki. - Może dołączyłbyś do nas? Obiad na stole. Skoro nie wyruszyłeś na swoją wielką wędrówkę, o której marudziłeś od tylu miesięcy, stwierdziłam, że może nie będziesz chciał umrzeć z głodu - rzuciła z ironią. - Twoje pokemony już jadły i teraz bawią się na dworze.
Powrót do góry Go down
Garret B.

Garret B.


Liczba postów : 168
Dołączył : 30/04/2019

But I've got high hopes, it takes me back to when we started  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: But I've got high hopes, it takes me back to when we started    But I've got high hopes, it takes me back to when we started  - Page 3 EmptySro Cze 19, 2019 4:14 pm

Siadłem obok łóżka, wydając z siebie niezadowolone jęknięcie. Na ślepo odpiąłem protezę i odetchnąłem z ulgą, gdy nacisk na skórę dookoła zelżał. Nie byłem jednak w stanie zdjąć jej całkiem, bo Deerling był już ułożony obok mnie i nie chciałem się przesadnie ruszać. Sięgnąłem po pierwszego Potiona i zaaplikowałem lek na zranione miejsce. Odczekałem kilka chwil i zmarszczyłem brwi, gdy moje działania nie przyniosły żadnego efektu. Na szczęście po chwili Pokemon ocknął się, jednak nadal był wyraźnie obolały, dlatego zaaplikowałem drugi lek, który zadziałał od razu. Poprawa był widoczna. Położyłem jagodę w zasięgu Pokemona, po czym pogłaskałem go po łebku i zamknąłem oczy, chcąc tylko na chwilę odpocząć. Naprawdę krótką chwilkę, po której w końcu rzucę się na łóżko. Nie mogłem nawet zareagować, gdy w ciągu sekund odpłynąłem do krainy snów, gdzie znów nawiedził mnie Zach.
Otworzyłem oczy i zamrugałem. Dookoła panował dzień, a ja nie mogłem przez chwilę zrozumieć, dlaczego siedzę na podłodze. Przetarłem oczy, ziewnąłem i przeciągnąłem się, by zaraz skrzywić się z bólu. Ugh, spanie na podłodze to zły pomysł. Rozejrzałem się w poszukiwaniu Pokemonów, jednak nigdzie nie mogłem ich dostrzec. Wtedy usłyszałem głos matki dochodzący z kuchni. Obiad? Która była godzina?
- Z-zaraz przyjdę! - rzuciłem, po czym dźwignąłem się i siadłem na łóżku, by zdjąć z siebie zarówno brudne rzeczy, jak i porządnie pozbyć się protezy. Sięgnąłem do stojących obok kul, złapałem czyste ubrania i skierowałem się do łazienki, która połączona była z pokojem. Musiałem wziąć prysznic. Nie mogłem pokazać się w takim stanie rodzicom.
Powrót do góry Go down
Chmurek

Chmurek


Liczba postów : 1058
Dołączył : 27/02/2019

But I've got high hopes, it takes me back to when we started  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: But I've got high hopes, it takes me back to when we started    But I've got high hopes, it takes me back to when we started  - Page 3 EmptyCzw Cze 20, 2019 9:37 am

Rozbierając się, spojrzałeś na cyfrowy wyświetlacz znajdujący się przy twoim łóżku. Była godzina czternasta dwadzieścia trzy i siedemnaście sekund. Osiemnaście. Dziewiętnaście. Zaspałeś! I nie o zaledwie godzinę, ale przynajmniej sześć. Cóż, ostatecznie to twoja podróż, możesz ją zacząć kiedy będziesz miał na to ochotę. Podpierając się kulami, poszedłeś do łazienki, uzbrojonej po zęby w udogodnienia dla osób niepełnosprawnych. Nawet gdybyś był bez obu nóg i rąk, mógłbyś tutaj bez trudu sam zadbać o swoje ciało.
Chłodna woda oblała twoje obolałe ciało, wsączając w nie nowe siły, zmywając brud i przynosząc ulgę obolałym mięśniom. Stałeś tak chwilę zupełnie się nie ruszając i pozwalając, aby woda obmywała cię, zabierając ze sobą cały ból i wszystkie złe emocje. Kiedy wreszcie zdecydowałeś się podgrzać nieco wodę, twoje opuszki zdarzyły już zrobić się chropowate. Dokończyłeś więc mycie nie zapominając o żadnym miejscu i wyszedłeś, aby się ubrać. Włożyłeś świeżą, dopasowaną, czarną koszulkę i nim włożyłeś proste, wycierane jeansy, podpiąłeś do uda to co miało zastąpić resztę nogi. Na stopy wsunąłeś skarpetki i trampki. Bluzę z kapturem w moro na razie przewiesiłeś przez ramię. Było na nią za ciepło.
Tak przygotowany i wyglądający jak człowiek mogłeś pokazać się rodzicom, a właściwie matce, gdyż ojciec zapewne już dawno był w pracy. Zostawiając kule w pokoju, ruszyłeś do kuchni, gdzie zobaczyłeś jak matka kończy nakładanie obiadu na talerz i kładzie go na stole przed twoim krzesłem. Honedge'a i Deerling'a nie zauważyłeś, ale matka wspominała, że bawią się w ogrodzie. Podszedłeś więc do okna, aby przez nie wyjrzeć. Mama miała racje. Jelonek wyglądał na zdrowego i biegał za mieczem wśród różanych krzaków twojej mamy.
- Dzień dobry kochanie - przywitała cię kobieta. - Wygląda na to, że się wyspałeś. Wyglądasz wreszcie jak człowiek - uśmiechnęła się, podchodząc i łapiąc cię za policzek. - Siadaj i jedź, zrobiłam twoje ulubione danie - dodała, wycierając ręce w fartuszek z Zebstriką.

Wybierz sobie co przygotowała matula, bo nie napisałeś nigdzie co Garett lubi najbardziej :3
Powrót do góry Go down
Jeck

Jeck


Liczba postów : 665
Dołączył : 04/02/2019

But I've got high hopes, it takes me back to when we started  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: But I've got high hopes, it takes me back to when we started    But I've got high hopes, it takes me back to when we started  - Page 3 EmptyCzw Cze 20, 2019 4:57 pm

Czternasta. No to sobie pospałem. Nici z mojego planu wyruszenia z samego rana. Zastanawiałem się, czy w ogóle był sens ruszać dziś, skoro i tak zapewne nie dotrę do następnego miasta przed zapadnięciem mroku. Owszem, miałem przygotowany namiot, ale... chyba nie chciałem go aż tak szybko testować. Nie potrafiłem zapomnieć o gigantycznym Noivernie. Gdyby taki stwór napadł mnie w nocy, nie miałbym szans.
Skierowałem się pod prysznic, gdzie spędziłem kilka minut, starając się całkowicie rozbudzić. Spływająca po moim ciele woda była przyjemnie chłodna, nie mówiąc już o uczuciu kompletnego odświeżenia, które po takiej nocy było niczym błogosławieństwo. Gdy w końcu wyszedłem, wysuszyłem się, założyłem protezę, a potem narzuciłem na siebie świeże ubrania. Od razu lepiej.
Wyszedłem do kuchni, gdzie mama już miała wszystko przygotowane. Ojca nie było, pewnie doglądał rancza. Wyjrzałem przez okno, dostrzegając tam bawiącego sie Honedge'a i Deerlinga. Dobrze, że jelonek odżył. Miałem cichą nadzieję, że zdecyduje się na dołączenie do mnie w tej podróży, jednak nie zamierzałem go do niczego zmuszać. Wróciłem wzrokiem do rodzicielki i uśmiechnąłem się, widząc na stole moje ulubione naleśniki z jej autorskim sosem z jagód.
- Wiesz, jak mnie rozpieścić. Ach, właśnie. Jak już wyruszę, mogę do was przysyłać nadprogramowe Pokemony, prawda? Wolałbym, żeby biegały po ranczu niż siedziały w tych składach. - zapytałem i siadłem przy stole, zaraz nakładając sobie potężną porcję. Byłem bardzo głodny. W ciągu kilku chwil wsunąłem wszystko, co było na stole, żałując, ze nie ma więcej. Podniosłem się z krzesła i podszedłem do matki, uśmiechając się do niej. - Będę się zbierał. Obiecuję, że będę się często odzywał. I tak, pójdę pożegnać się z ojcem.
Uściskałem ją na pożegnanie, po czym wróciłem do pokoju, gdzie zgarnąłem cały swój przygotowany wcześniej zestaw, włącznie z zapasowymi ubraniami i przyrządami do czyszczenia protezy. Na podwórzu zbliżyłem się do bawiących się Pokemonów.
- Honedge, wyruszamy! - zawołałem do swojego podopiecznego, a potem zwróciłem się do Deerlinga. - Hej, mały. Dobrze wiedzieć, że czujesz się już lepiej. Mam propozycje. Może dołączysz do mnie i Honedga w podróży? Mógłbym wtedy mieć na Ciebie cały czas oko. Moglibyśmy razem trenować i stawać się coraz silniejszą drużyną! Co Ty na to?
Powrót do góry Go down
Chmurek

Chmurek


Liczba postów : 1058
Dołączył : 27/02/2019

But I've got high hopes, it takes me back to when we started  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: But I've got high hopes, it takes me back to when we started    But I've got high hopes, it takes me back to when we started  - Page 3 EmptyCzw Cze 20, 2019 7:33 pm

Kiedy włożyłeś do ust pierwszy kęs naleśnika z dużą ilością sosu, niemal rozpłynąłeś się z rozkoszy i usłyszałeś z tyłu mały głosik, który kazał ci zrezygnować z wyprawy, zostać tutaj i jeść te naleśniki, aż pękniesz. Planem B było zabranie ze sobą matki. Nie mogłeś sobie jednak wyobrazić jej w czasie podróży. Kochała pokemony, ale nigdy nie pragnęła mieć własnego. Gdyby nie twój ojciec pewnie nigdy nie miałaby z nimi większego kontaktu.
- Oczywiście, że możesz wysyłać nam swoje pokemony. Będziemy o nie dbać jak o wszystkie, które przebywają na ranczo. Cieszę się, że wierzysz w siebie na tyle, że już teraz wiesz, że złapiesz więcej niż sześć stworków - zażartowała, ale widząc twoją minę, szybko spoważniała i zmierzwiła ci włosy. - Przecież żartuję skarbie. Jesteś wspaniałym trenerem - ucałowała cię w tył głowy i wróciła do zlewu, aby pozmywać naczynia. Sprzątanie było chyba jej ulubionym zajęciem, ale nigdy na to nie narzekałeś. Wasz dom zawsze lśnił czystością i choć czasem irytowało cię, że nie mogłeś mieć na chwilę stracić z oczu nadpitego napoju, ażeby matka nie zabrała szklanki i nie umyła.
Dokończyłeś jedzenie, po czym wstając od stołu podszedłeś do niej i przytuliłeś. Mama uśmiechnęła się, powstrzymując łzy, po czym oddała uścisk.
- Uważaj na siebie - wyszeptała tylko, patrząc jak odchodzisz, zabierając ze swojego pokoju przygotowany od dawna plecak i wychodzisz z domu. Wiedziała, że minie sporo czasu, aż ponownie przekroczysz próg tego budynku.
Na zewnątrz pogoda dopisywała. Słońce stało wysoko, było ciepło. W tym roku wiosna była upalna i nie ludzie zaczynali martwić się co przyniesie lato. Szczególnie zaoferowani byli ci, którzy żyli z hodowli pokemonów albo warzyw, owoców, apricornów. Skierowałeś się do ogródka, gdzie bawiły się pokemony. Honedge natychmiast przywitał cię, skacząc obok twojej nogi. Deerling także wydawał się zainteresowany twoją osobą, w której widział tego, który ją ocalił, ale zachowała bezpieczny dystans gotowa zareagować na każdy twój ruch. Kiedy zaproponowałeś jej wspólną podróż, wyraźnie się zmieszała. Przekrzywiła łebek, myślała chwilę, po czym uśmiechnęła się szeroko i podskakując w specyficzny dla swojego gatunku podbiegła do ciebie, wskakując ku wyciągniętemu pokeballowi.
Udało ci się złapać pierwszego pokemona nim jeszcze na dobre opuściłeś dom rodzinny. Nim jednak zdążyłeś ponownie wypuścić jelonka, usłyszałeś dźwięk zbliżającego się samochodu. Mknął szybko. O wiele szybciej niż powinien na tej bocznej, nawet nie wyasfaltowanej drogi. Podszedłeś do płotu, aby zobaczyć szaleńca na własne oczy. Drogą mknęło czerwone, sportowe auto. Gdy przejechało obok ciebie, nim obsypało cię pyłem, zdążyłeś zobaczyć za kierownicą znajomą dziewczynę. Wielkie, markowe przeciwsłoneczne okulary błyszczały w promieniach słońca.
- Z drogi śmiecie! - zawołała, a mały, elektryczny pokemon leżał przyciśnięty do tylnej szyby nie mogąc poradzić sobie z prędkością.
Kaszląc, odganiałeś pył. W uszach brzmiał cię głośny, wysoki śmiech dziewczyny, kiedy niknęła na horyzoncie, a przez okno tańczyły jej długie, blond włosy.
- Kretynka! - usłyszałeś znajomy głos, a potem zobaczyłeś jak Zach podnosi się z pobocza, do którego zapewne wskoczył, aby uniknąć potrącenia. Posłał w jej kierunku wiązankę życzeń, po czym zobaczył ciebie i spłonął burakiem. Uniósł rękę w geście powitania i uśmiechnął się z zażenowaniem.
Dziś był w pełni ubrany, miał na placach plecak i wyraźnie brakowało mu kwiatów zawieszonych na szyi. Ten drobny szczegół sprawił, że nie mogłeś go utożsamić z mężczyzną, którego poznałeś wczoraj. To, albo fakt, że nie okazywał ani skrawka gołej skóry. Przed oczami stanęła ci scena sprzed namiotu, kiedy mężczyzna się przebierał. Poczułeś ciepło na twarzy.
Deerling:
Powrót do góry Go down
Garret B.

Garret B.


Liczba postów : 168
Dołączył : 30/04/2019

But I've got high hopes, it takes me back to when we started  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: But I've got high hopes, it takes me back to when we started    But I've got high hopes, it takes me back to when we started  - Page 3 EmptySob Cze 22, 2019 5:36 pm

Było ciepło. Naprawdę bardzo ciepło jak na tę porę roku. Miałem tylko nadzieję, że nie powtórzą się pożary sprzed kilku lat, jeszcze zanim pojechałem robić karierę. Do tej pory pamiętam samoloty z wodą, latające nad naszym domem. To były ciężkie dni, ale na szczęście ranczo nie ucierpiało. Skierowałem się do ogródka, wiedząc, że znajdę tam oba Pokemony. Przywitałem się z Honedgem, klepiąc go lekko w przyjaznym geście, po czym skierowałem się do Deerling. Mała była w dobrej kondycji. Cieszyłem się, że przez noc jej się poprawiło. Obserwowałem jej reakcję na moją propozycję. Gdy mała zgodziła się na dołączenie do drużyny, uśmiechnąłem się szeroko i sięgnąłem po pusty Pokeball. Pochwyciłem do niego jelonka, a ten został wewnątrz. Złapałem swojego pierwszego Pokemona, a jeszcze nawet nie odpuściłem rodzinnego ogródka. Dobry wynik. Chciałem wypuścić Deerling na zewnątrz, jednak usłyszałem huk sportowego silnika. Zmarszczyłem brwi, bo obok naszego rancza była tylko zwykła, żwirowa szosa. Ktokolwiek zasuwał z taką prędkością, był samobójcą. Wystarczyła chwila, bym dostrzegł czerwone auta, za kierownicą którego siedziała skądś znana mi dziewczyna. Kilka sekund później zasłoniłem oczy przed chmurą pyłu i kurzu.
Gdy wszystko opadło, a ja znów mogłem spokojnie się rozejrzeć, dostrzegłem, jak z rowu wygrzebuje chłopak, którego głos dobrze znałem. Zmarszczyłem brwi, próbując przypomnieć sobie, kto to taki. I po chwili do mnie dotarło. To był Zach! Tyle że tym razem w pełnym ubraniu i bez kwiatów na szyi. Rzuciłem mu zaskoczone spojrzenie, a gdy chłopak pomachał w moją stronę, sam również podniosłem rękę.
- Zach! Nie sądziłem, że się jeszcze spotkamy. Co tutaj robisz? - zapytałem przez płot, opierając się na jego przęsłach. Przypomniałem sobie, że miałem zapytać matkę o tych całych wiedźminów. No i musiałem się jeszcze pożegnać z ojcem.
Powrót do góry Go down
Chmurek

Chmurek


Liczba postów : 1058
Dołączył : 27/02/2019

But I've got high hopes, it takes me back to when we started  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: But I've got high hopes, it takes me back to when we started    But I've got high hopes, it takes me back to when we started  - Page 3 EmptyNie Cze 23, 2019 10:18 am

Młody mężczyzna spojrzał na ciebie mrużąc oczy, jakby koncentracja przychodziła mu z trudem. Nic dziwnego. Wczoraj w nocy nieźle zabalował, musiał mieć dziś ogromnego kaca, a ryk silnika i skok do rowu na pewno nie złagodziły dziwnych odczuć w głowie i ruchów wymiotnych. Nawet mimo syndromu „dnia po” chłopak prezentował się godnie.
- Garett?! – zapytał, podchodząc ku płotowi. Wcześniej trzy razy rozejrzał się na boki, gdyby dziewczyna miała zamiar wrócić, aby dokończyć to co zaczęła. - Też nie sądziłem, że dane mi jeszcze będzie zobaczyć twoją słodką buźkę – zażartował, mrugając, po czym roześmiał się. - Ale żarty na bok. Mówiłeś, że z samego rana ruszasz na jakąś wielką wyprawę, a mamy popołudnie, a ty kopiesz w ogródku – przyjrzał się twojemu pokemonowi. - Honedge, pokemon miecz, pochodzi z Kalos. Pilnuj go, inaczej będę musiał go pochwycić i odprowadzić do domu- rzucił, choć nie brzmiało to jak żart. Noivern też nie należał do Unovy.
Zach miał rację co do jednego. Robiło się późno i jak sam wcześniej stwierdziłeś, raczej nie uda ci się dotrzeć do innego miasta przed zmrokiem. Nie mówiąc już o tym, że czekało cię jeszcze pożegnanie z ojcem, gdyż nie chciałeś opuszczać domu nie mówiąc mu „do widzenia”.
- A ja? – uśmiechnął się zadziornie. - Wysłałem właśnie naszą nocną zdobycz do domu i kieruję się teraz na statek do Castelii. Czas, abym odwiedził Johto. Przyjąłem właśnie nowe zlecenie – dodał, wypinając dumnie pierś. - Missy cieszy się z wycieczki do domu – westchnął, wspominając swojego humorzastego pokemona. - Ostatnio jest jakaś markotna.
Droga do Castelii prowadziła na południe od Nimbasy, drogą numer cztery. Nie była to przyjemna trasa, gdyż w związku ze znajdującą się w pobliżu pustynią na trasie często panowała zawierucha piaskowa, a dzikie, ziemne pokemony robiły podkopy, w których zapadali się nieuważni trenerzy czy turyści. Nic ich tak bowiem nie przyciągało jak znajdujące się pod ziemią starożytne ruiny, w których podobno znajdował się wielki skarb. Zapewne. Śmierć przez pogrzebanie żywcem. Tyle mogli znaleźć.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





But I've got high hopes, it takes me back to when we started  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: But I've got high hopes, it takes me back to when we started    But I've got high hopes, it takes me back to when we started  - Page 3 Empty

Powrót do góry Go down
 
But I've got high hopes, it takes me back to when we started
Powrót do góry 
Strona 3 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3
 Similar topics
-
» Hopes, desires, passions wrapped up with a ribbon
» back from the dead
» Always Forward, Never Back

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
PokeKingdom :: Stare przygody-
Skocz do: